Śląski Związek Piłki Nożnej analizuje to, co stało się w sobotę na boisku w Knurowie. Po tym, jak sędzia przerwał mecz Concordii Knurów z Ruchem Radzionków, doszło do awantury. Interweniowała policja. Nie żyje 27-letni mężczyzna, który wbiegł na murawę. Od kilku dni dochodzi w Knurowie do starć z policją. Wojewoda śląski apeluje o spokój.
Z komunikatu, który wydał Śląski Związek Piłki Nożnej wynika, że trwa analiza tego, co działo się na boisku i poza nim. Na środę planowane jest posiedzenie Wydziału ds. Bezpieczeństwa na Obiektach Piłkarskich ŚZPN. Będzie ono "poświęcone wydarzeniom na stadionie w Knurowie".
"Na posiedzenie zostali zaproszeni przedstawiciele zainteresowanych klubów, Policji i Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach oraz Delegat Meczowy Śl. ZPN" - czytamy w komunikacie.
Wydział ds. Bezpieczeństwa na Obiektach Piłkarskich Śl. ZPN analizuje sytuację, jaka zaistniała podczas tego meczu. W najbliższą środę, w dniu 6 maja 2015 roku odbędzie się posiedzenie Wydziału poświęcone wydarzeniom na stadionie w Knurowie. Na posiedzenie zostali zaproszeni przedstawiciele zainteresowanych klubów, Policji i Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach oraz Delegat Meczowy Śl. ZPN. Śląski Związek Piłki Nożnej w Katowicach
Druzgocący raport ŚZPN
Reporter TVN24, Jerzy Korczyński, dotarł do raportu delegata Śląskiego Związku Piłki Nożnej, który był obecny na sobotnim meczu w Knurowie. Podczas IV-ligowego spotkania pomiędzy Concordią Knurów a Ruchem Radzionków doszło do awantury. Kilkudziesięciu chuliganów wtargnęło na murawę. Policja użyła broni gładkolufowej. Jeden z pseudokibiców został ranny - to 27-latek z Knurowa. Mężczyzna zmarł później w szpitalu.
"Zachowanie się służb porządkowych i informacyjnych wynajętej firmy ochrony przez organizatora budzi szereg uwag i zasługuje na bardzo niską ocenę. Niewłaściwe i bardzo pobieżne sprawdzanie odzieży wierzchniej i bagażu zarówno z wejść dla gospodarzy, jak i gości przyjezdnych, doprowadziło do wniesienia znacznej ilości środków pirotechnicznych, jak i elementów odzieży tzw. kominiarek służącym kibicom do zakrycia twarzy, czyli do braku identyfikacji" - czytamy w raporcie delegata ŚZPN.
Mimo to, prezes Concordii Knurów zapewnia, że mecz został zorganizowany prawidłowo.
- Uważam, że zrobiliśmy wszystko, by ten mecz odbył się spokojnie, w bezpiecznej atmosferze. Natomiast to, co działo się po meczu, chyba wszystkim wymknęło się spod kontroli - powiedział Andrzej Michalewicz.
Stwierdził, że o dobrej organizacji zapewniał go także delegat ŚZPN. Ten sam, który później stworzył druzgocący raport.
- Jestem zaskoczony, bo delegat mówił coś innego na spotkaniu pomeczowym - dodaje prezes Concordii Knurów.
Prokuratura bada sprawę
Okoliczności interwencji funkcjonariuszy podczas meczu są szczegółowo wyjaśniane na polecenie śląskiego komendanta wojewódzkiego policji. Sprawą zajmuje się także gliwicka prokuratura okręgowa.
Śledczy nie wykluczają, że będą analizować także to, czy doszło do niedopełnienia obowiązków przez organizatora meczu. Rzecznik gliwickiej prokuratury podkreśla jednak, że na takie działania jest na razie zbyt wcześnie.
- Prokuratura zbada wszelkie okoliczności w jakich doszło do zatrzymania agresywnych kibiców. Jeżeli w toku postępowania okaże się, że doszło również do nieprawidłowości ze strony klubu Concordia Knurów, prokuratura na pewno się tym zajmie. Na razie jednak nie ma oficjalnej decyzji - mówi prok. Piotr Żak.
Wojewoda apeluje o spokój
Od kilku dni dochodziło w Knurowie do starć pseudokibiców z funkcjonariuszami. Powodem zamieszek stała się śmierć 27-latka, który został postrzelony z broni gładkolufowej podczas awantury stadionowej, do której doszło po przerwanym meczu Concordii Knurów z Ruchem Radzionków.
Głos w sprawie tego, co dzieje się w Knurowie, zabrał także wojewoda śląski, Piotr Litwa. Zaapelował, by nie dochodziło do kolejnych ataków na policjantów, łamania prawa, a także niszczenia mienia.
"Zdarzenie to należy wyjaśnić i uczynią to powołane ku temu instytucje. Potrzebują jednak czasu i spokoju. Podsycanie konfliktu, dążenie do konfrontacji z policją, wzniecanie burd - nie służy tej sprawie" - czytamy w apelu wojewody.
Dotyczy on również tych, którzy są biernymi obserwatorami zamieszek. "Wasza bierna obecność również może podsycać negatywne zachowania, stanowić dla Was zagrożenie oraz utrudniać działania policji. Lepiej pozostańcie z dala od miejsc niebezpiecznych" - apeluje Piotr Litwa.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: NS / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja