Zaczęło się od snu o życiu na Marsie, później - nieoczekiwanie - pojawiła się szansa na jego realizację. Gdy nauczycielka z Sosnowca usłyszała, że może za darmo polecieć na Czerwoną Planetę, nie zastanawiała się. Złożyła aplikację, a niedługo potem znalazła się w gronie 1058 osób, spośród których cztery wybiorą się, za blisko 10 lat, w kosmiczną podróż.
Niepowtarzalna szansa lotu na Czerwoną Planetę stoi przed panią Aleksandrą Granat, nauczycielką biologii w jednym z sosnowieckich gimnazjów. Skąd u niej pomysł na tak ekstremalną emeryturę? - Miałam piękny sen, że byłam na Marsie i zdarzyła się okazja, że mogę go zrealizować - twierdzi pani Aleksandra.
I jak tłumaczy, gdy usłyszała, że jest choć cień szansy, aby spełnić swoje marzenie, długo się nie zastanawiała. - Usłyszałam w telewizji, że są bezpłatne aplikacje do bezpowrotnej wyprawy na Marsa, złożyłam taką aplikację, a w grudniu dowiedziałam się, że z ponad 200 tysięcy tych aplikacji wybrano 1058 osób i ja znalazłam się wśród nich. Cieszę się, choć jestem przerażona - mówi pani Aleksandra.
I chociaż ma Marsie są tylko piasek i skały, nauczycielkę z Sosnowca to nie zniechęca. - Chcę to zmienić, to jest martwa planeta i chcę przyczynić się do jej ożywiania - mówi.
Pierwsze cztery osoby lecą już za 10 lat
Organizatorem lotu na Marsa jest Fundacja Mars One, prowadzona przez holenderskiego przedsiębiorcę. Chce on wysłać prywatnego satelitę komunikacyjnego na orbitę Marsa w 2018 roku. Później w to samo miejsce czworo ludzi, którzy zostaną ma Czerwonej Planecie już do końca swojego życia.
Pierwszy lot z osobami na pokładzie ma się odbyć za blisko 10 lat. Jak znaleźć się wśród tego wąskiego grona wybranych? Wystarczy przejść międzynarodowe eliminacje organizowane przez komisję Mars One, na których Fundacja sprawdzi, czy uczestnicy projektu potrafią współpracować i radzić sobie w ciężkich warunkach. W eliminacjach zostanie wybranych sześć grup po cztery osoby, które następnie przejdą właściwy trening do misji.
- Nie wiem, czy załapię się na niego. Chciałabym być pierwsza, bo jeśli sprawa będzie się przeciągać, mogę być za stara - martwi się pani Aleksandra.
Każdy z czterech pierwszych uczestników będzie miał do dyspozycji własny "dom" o wielkości 50 metrów kwadratowych, który będzie połączony z pozostałymi specjalnym tunelem, by zminimalizować konieczność wychodzenia na zewnątrz.
Wyprawa bez biletu powrotnego
W oczekiwaniu na kolejne czteroosobowe grupy, uczestnicy projektu będą musieli m.in. sami wyhodować sobie jedzenie oraz przygotować kwatery dla nowych członków misji.
- Zdaję sobie sprawę z tego, że jak już będę na Marsie, wszystko muszę wytworzyć sobie sama - jedzenie, wodę, powietrze zdatne do oddychania. Jeśli zawiedzie jakakolwiek maszyna, to po prostu umieram, więc jest to przerażające. już sam lot też jest przerażający, bo ma trwać długo - ponad pół roku - podsumowuje nauczycielka z Sosnowca.
Biletów powrotnych organizatorzy wyprawy nie przewidują. - Zdaje sobie z tego sprawę, ale tak było w moim śnie: byłam na Marcie do końca życia - kończy pani Aleksandra.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: jsy/i/zp / Źródło: TVN24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24, NASA