Prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko 32-latce z Mysłowic (woj. śląskie), która w maju ubiegłego roku miała udusić swojego dwuletniego syna. Ciało chłopca znalazł jego ojciec po powrocie do mieszkania. Jak poinformowała prokuratura, 32-latka poprosiła mężczyznę o pilny powrót do domu, jednak nie zawiadomiła pogotowia.
Do tragedii doszło 17 maja w dzielnicy Wielka Skotnica w Mysłowicach niedaleko Katowic. Do dwuletniego chłopca znajdującego się w jednym z mieszkań wezwano karetkę, jednak - jak się okazało - dziecko już nie żyło. Pracownicy pogotowia zawiadomili policję i prokuraturę, a po sekcji zwłok zarzuty usłyszała matka.
To właśnie przeciwko 32-latce do sądu skierowany został akt oskarżenia, o czym Prokuratura Okręgowa w Katowicach poinformowała w piątek. Oskarżona o zabójstwo dziecka kobieta nie przyznała się do zarzutu.
Czytaj też: 4,5-letni chłopiec nie żyje, matka i dwoje dzieci w szpitalu. "Mogło dojść do zatrucia pokarmowego"
Prokuratura: dziecko zostało uduszone
Wezwani na miejsce pracownicy pogotowia ocenili, że dziecko zmarło kilka godzin przed ich interwencją.
- Przebywająca w mieszkaniu matka nie wezwała karetki, a jedynie, za pośrednictwem innych osób, skontaktowała się z przebywającym w pracy ojcem dziecka, którego poprosiła o pilny powrót do domu. To właśnie on, po wejściu do mieszkania, zawiadomił pogotowie ratunkowe. Mężczyzna, instruowany przez operatora, starał się reanimować syna w trakcie oczekiwania na przyjazd zespołu ratownictwa medycznego - opisywała prokurator Zawada-Dybek, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Katowicach.
Matka początkowo nie została zatrzymana, stało się to dopiero po uzupełnieniu materiału dowodowego, zwłaszcza uzyskaniu opinii z sekcji zwłok. To te dowody stały się podstawą do przedstawienia zarzutu zabójstwa.
Na podstawie całości badań pośmiertnych biegli stwierdzili, że śmierć chłopca została spowodowana "uduszeniem w mechanizmie zatkania otworów oddechowych i uniemożliwienia wentylacji płuc".
W mieszkaniu znajdowało się jeszcze drugie dziecko
Jak poinformowała rzeczniczka katowickiej prokuratury, do zgonu dziecka doszło w godzinach porannych. - Oprócz pokrzywdzonego w mieszkaniu znajdowała się tylko matka dziecka oraz jego czteroletni brat - powiedziała Zawada-Dybek.
Czytaj też: Nie żyje półroczne dziecko. Śledztwo prokuratury
Podejrzana w trakcie śledztwa składała wyjaśnienia, nie przyznała się do winy. Grozi jej nawet dożywocie.
W 2014 roku także doszło do zgonu dziecka tej samej kobiety, miało ono cztery miesiące. Materiał dowodowy, przede wszystkim opinia biegłych zakresu z medycyny sądowej wskazywały jednoznacznie, że zgon nastąpił z przyczyn chorobowych, dlatego śledztwo zostało wtedy umorzone. Prowadząc śledztwo w sprawie zabójstwa dwulatka prokuratura jeszcze raz przeanalizowała tamtą sprawę; nie znalazła podstaw do kwestionowania ustaleń tamtego postępowania.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24