- Często muszą wysłuchiwać obelg i krzyków. Zdarza się nawet, że są obrzucani kamieniami - opowiada o pracy dróżników dyrektor PKP PLK w Sosnowcu Daniel Dygudaj.
- Kiedy rogatki są opuszczane przez dróżnika, kierowcy do ostatniej chwili wjeżdżają na przejazd. Niejednokrotnie powoduje to ich wyłamanie. Zdarza się, że niecierpliwi kierowcy obrzucają dróżników kamieniami i wybijają szyby w ich budkach - opowiada Dygudaj.
Dyrektor PKP PLK w Sosnowcu twierdzi też, że to kierowcy są najczęściej sprawcami wypadków, do których dochodzi na przejazdach kolejowych.
Dróżnikiem być…
Dygudaj podkreśla również, że kandydaci na dróżników muszą przejść długą drogę zanim zaczną samodzielnie pełnić dyżury.
- Dróżnik musi przejść odpowiedni kurs. Później jest tzw. staż na posterunku. Następnie zdaje egzamin kwalifikacyjny i przechodzi szkolenie tam, gdzie będzie pracował. To szkolenie kończy tzw. egzamin autoryzacyjny, czyli potwierdzający jego umiejętności do pełnienia funkcji w tym konkretnym miejscu. Później wydawane są mu odpowiednie dokumenty. Wtedy może samodzielnie pracować – tłumaczy.
–C o roku organizowane są tzw. pouczenia okresowe, które dróżnik musi przechodzić tak jak każdy inny pracownik kolei. Przechodzi również badania kontrolne jeśli chodzi o zdrowie - dodaje.
W całej Polsce jest ponad 12,5 tysiąca przejść kolejowo-drogowych.
Wypadek we mgle
W poniedziałek 36-letnia kobieta, kierująca peugotem, wjechała wprost pod nadjeżdżające pociągi. Do wypadku doszło na strzeżonym przejeździe kolejowym w miejscowości Kozerki (woj. mazowieckie). Mimo reanimacji, kobieta zmarła. Jej córki w ciężkim stanie trafiły do szpitali. Według świadków wypadku, na miejscu panowała gęsta mgła. Z kolei zapory kolejowe były otwarte.
Mężczyzna został dwukrotnie przesłuchany. Jego zeznania są jednak inne niż reszty świadków. Prokuratura podaje, że nie udało się ustalić jednoznacznych przyczyn tragedii, stąd nie było także podstaw, by postawić 27-latkowi zarzutów.
Autor: NS/par / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: PKP