Cuchnące pryzmy na polu. "Jak zawieje od Skrzycznego, to nie można w ogródku posiedzieć"

Niezidentyfikowana cuchnąca substancja w Łodygowicach
Niezidentyfikowana cuchnąca substancja w Łodygowicach
Źródło: TVN 24 Katowice

Niezidentyfikowane czarne pryzmy leżą na polu w beskidzkiej wsi Łodygowice. Daleko od domów, ale mieszkańcy czują przykry zapach i widzieli, jak wjeżdżają tam ciężarówki. Czekają w strachu na wyniki badań próbek zalegających odpadów. Blisko pryzm płynie strumyk, który wpada do Jeziora Żywieckiego.

- Obawiamy się, bo miejsce składowania tej niezidentyfikowanej substancji znajduje się w sąsiedztwie strumyku, który prowadzi do Jeziora Żywieckiego i blisko stacji uzdatniania wody. Jak ziemia roztaje, to substancja może dostać się do wody pitnej - mówi Michał Kubiniec, sołtys Łodygowic.

To w tej miejscowości niedaleko Żywca mieszkańcy odkryli cuchnącą substancję. Leży w wielkich czarnych pryzmach na polu, kilometr od najbliższego domu. Ale czuć ją z daleka.

- Jak zawieje od Skrzycznego, to nie można w ogródku kulturalnie posiedzieć - mówi jeden z łodygowiczan. Również woda z pobliskiego ujęcia niepokoi - zmieniła barwę.

Sołtys powiadomił o pryzmach policję, funkcjonariusze byli już na wizji lokalnej. Z informacji Kubińca wynika, że właściciel gospodarstwa, do którego należy pole, zwozi czarną substancję od około dwóch lat w dwa miejsca. - W ostatnim czasie do pierwszego z nich zwieziono 40 samochodów, a do drugiego ok 60-80 naczep z substancją - mówi.

Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska pobrał próbki do badań, ale wyników jeszcze nie ma. Dopóki ich nie będzie, mieszkańcy wsi będą żyć w niepewności, czy substancja szkodzi ich zdrowiu.

Autor: mag//ec / Źródło: TVN 24 Katowice

Czytaj także: