Najpierw wariant indyjski, teraz brazylijski. Na Śląsku są ogniska zakażeń mutacjami koronawirusa, których teraz obawia się świat. Dominuje jednak zdecydowanie wariant brytyjski, który odpowiada już niemal za wszystkie zakażenia.
W Katowicach wykryto najpierw indyjską mutację koronawirusa – u zakonnic i osób bezdomnych, którymi się opiekowały. Jedna z sióstr zmarła w szpitalu, druga także jest hospitalizowana.. Teraz z kolei wykryto wariant brazylijski. Pięć osób jest zakażonych..
Obie mutacje wykryto w Laboratorium Genetycznym Gyncentrum w Sosnowcu, akredytowanym przez Ministerstwo Zdrowia w zakresie diagnostyki molekularnej, między innymi SARS-CoV-2. W ramach prowadzonego projektu badawczego eksperci sosnowieckiego laboratorium poddali dotąd sekwencjonowaniu ponad 250 próbek od pacjentów z woj. śląskiego, zaś do końca czerwca ma to być w sumie 1,5 tys. próbek. Warte ponad 4,5 mln zł przedsięwzięcie jest finansowane m.in. z Regionalnego Programu Operacyjnego Woj. Śląskiego. W projekcie uczestniczy także Śląski Uniwersytet Medyczny.
Dotychczasowe badania potwierdziły, że za trzecią falę koronawirusa w Polsce odpowiedzialny jest wariant brytyjski. Pod koniec lutego wariant ten występował w niewielkim procencie, w marcu odpowiadał już nawet za 70 proc. zakażeń, a obecnie za ponad 90 proc. Ogółem w populacji woj. śląskiego odkryto obecność 11 wariantów koronawirusa, w tym dwa uznawane obecnie za alarmowe.
Źródło zakażeń mutacją brazylijską nieznane
Żadna z trzech osób z woj. śląskiego, dotkniętych w kwietniu brazylijskim wariantem koronawirusa, nie była za granicą i nie miała bezpośredniego kontaktu z obcokrajowcami – ustalił sanepid, który sprawdza teraz m.in. kolejne osoby z otoczenia trojga pacjentów, dziś będących już ozdrowieńcami.
- Chodzi o osoby, u których zakażenie rozpoznano kilka tygodni temu. Potwierdziliśmy, że dochowano wówczas wszystkich obowiązujących w takich przypadkach procedur – pacjenci przebywali w izolacji, a osoby, z którymi się kontaktowali, odbyli kwarantannę – powiedział w piątek śląski państwowy wojewódzki inspektor sanitarny Grzegorz Hudzik, wskazując, że niedawne badania potwierdziły rodzaj wirusa, a nie sam fakt zakażenia nim konkretnych osób.
Zakażeni w kwietniu brazylijskim wariantem koronawirusa mieszkańcy woj. śląskiego to małżeństwo oraz niepowiązana z nimi osoba. Do niedawna nie było wiadomo, że za ich zakażenie odpowiada właśnie wariant brazylijski. Informację taką podało w miniony czwartek Laboratorium Genetyczne Gyncentrum w Sosnowcu, prowadzące projekt badawczy polegający na sekwencjonowaniu próbek pochodzących od losowo wybranych pacjentów woj. śląskiego. Wyniki dotyczyły próbek pobranych 9 i 10 kwietnia.
Sprawą zajął się sanepid, który jednak jak dotąd nie ustalił pierwotnego źródła zakażenia. - W ramach dochodzenia epidemiologicznego przeprowadziliśmy pogłębiony wywiad z osobami, które przeszły zakażenie - dziś uznanymi za ozdrowieńców, jednak jak dotąd nie ustaliliśmy źródła zakażenia, czyli tzw. pacjenta zero – powiedział inspektor, porównując dociekania w tym zakresie do szukania igły w stogu siana.
Grzegorz Hudzik zapewnił jednak, że sanepid będzie kontynuował starania dotarcia do możliwego źródła zakażeń, szukając w rozszerzonej grupie kontaktów osób, które przeszły zakażenie oraz osób z ich otoczenia rodzinnego i zawodowego.
Ozdrowieńcy też pod kontrolą
Natomiast troje ozdrowieńców - choć czują się dobrze - przejdzie dodatkowe badania, mające wykazać, czy wirus nadal utrzymuje się w ich organizmach. - Warto to sprawdzić, ponieważ zdarza się, że wirus długo nie daje za wygraną. W przypadku "rekordzisty" z naszego terenu wirus - choć mocno osłabiony i niezdolny już do zarażania - utrzymywał się w organizmie aż 48 dni – powiedział inspektor.
W ocenie Hudzika laboratoryjne potwierdzenie, że wśród mieszkańców regionu, którzy przeszli zakażenie, są także osoby zarażone wariantem brazylijskim, należy obecnie traktować głównie w kategoriach informacyjnych – jako dowód na to, że w Polsce obecne są różne mutacje wirusa, w tym brazylijska i indyjska. Sanepid ma przy tym nadzieję, że uda się przynajmniej wytypować potencjalne źródło zakażenia wariantem brazylijskim. - Przed nami żmudna i ciężka praca, ale warto ją podjąć – ocenił.
Pytany o sytuację katowickich zakonnic ze Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Miłości Matki Teresy z Kalkuty, a także ich podopiecznych, u których potwierdzono indyjski wariant wirusa, inspektor sanitarny ocenił, że grupa zakażonych zmniejsza się. U kolejnych osób uzyskano dwukrotne ujemne wyniki testów, zmniejszyła się też ilość osób w kwarantannie. - Jednak o ostatecznym opanowaniu sytuacji będzie można mówić wtedy, gdy wszystkie siostry będą zdrowe – zastrzegł Grzegorz Hudzik.
Do zakażenia potrzeba mniej wirusów
Jak wyjaśnia wirusolog, profesor Tomasz Wąsik, mutacje są groźne, ponieważ wystarczy "odetchnąć powietrzem z mniejszą liczbą wirusów, żeby się efektywnie zarazić". - Druga sprawa dotyczy tego, czy przeciwciała po szczepieniu dadzą nam odpowiednią ochronę – mówi wirusolog. - Podejrzewamy i są pewne doniesienia oraz badania na populacji Cypru i niektórych krajów Europy, które wskazują, iż zakażenie tymi wariantami powoduje cięższe przechodzenie choroby.
Badania przeprowadzone w Gyncentrum wskazują jednoznacznie, że za trzecią falę pandemii COVID-19 w Polsce odpowiedzialny jest wariant brytyjski. Pod koniec lutego wariant ten występował w niewielkim procencie, w marcu odpowiadał już nawet za 70 procent zakażeń. Teraz jest obecny w 179 na 186 przebadanych próbek, co daje aż 92 procent.
- Czwarta fala pandemii będzie wtedy, jeżeli nie wyszczepimy odpowiedniej liczby osób i nie osiągniemy odporności stadnej i nie będziemy przestrzegać obostrzeń, jeżeli będziemy się nadal spotykać. Jeżeli na przełomie czerwca, lipca sytuacja się nie zmieni i nadal będziemy się zachowywać nieostrożnie, to wirus będzie miał pole do popisu – przestrzega prof. Tomasz Wąsik.
Źródło: TVN 24 Katowice/PAP