Kontrole są prowadzone na granicy i wyrywkowo w całych Czechach. Obywatel Polski musi udowodnić, że nie jest mieszkańcem województwa śląskiego. Jeśli jest, musi mieć ważny powód, żeby być w tym kraju i aktualny, negatywny wynik testu na koronawirusa. W przeciwnym razie może zapłacić horrendalnie wysoką karę - nawet milion koron, czyli 170 tysięcy złotych.
15 czerwca przywrócony został ruch graniczny między Czechami i Polską. Ale nie dla mieszkańców województwa śląskiego. Czeskie Ministerstwo Zdrowia uznało, że ten region Polski jest obszarem o wysokim zagrożeniu epidemicznym. Ślązacy mogą wjechać do Czech tylko w ważnych sprawach: do pracy, do szkoły, z przyczyn zdrowotnych. I muszą mieć aktualny negatywny test na koronawirusa.
Ślązacy nie mogą nawet podróżować przez Czechy do Austrii czy innego kraju, na przykład na wakacje. Dla nich dozwolony jest tylko powrót przez Czechy do Polski. Ale nawet wtedy wymagana jest nota dyplomatyczna ambasady polskiej w Czechach.
Obywatel Polski musi udowodnić
- To obywatel Polski musi udowodnić, gdzie mieszka. W tym celu można pokazać na przykład umowę najmu, wyciąg z księgi wieczystej - powiedziała Hana Mala, rzeczniczka Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Republiki Czeskiej w wydawanym w Czechach miesięczniku Polskiego Związku Kulturalno-Oświatowego Zwrot.
- Kontrole w tym kierunku będą prowadzone wyrywkowo i przeprowadzane na terenie całej Republiki Czeskiej. Polak z województwa śląskiego, który wjechałby do Czech w celu tranzytu do Austrii, naruszyłby przepisy rozporządzenia Ministerstwa Zdrowia Republiki Czeskiej, za co można nałożyć grzywnę w wysokości do 1 000 000 koron - dodała Mala.
W przeliczeniu na złotówki to prawie 170 tysięcy.
Z uwagi na wzmożone kontrole na granicy na odcinku śląskim w Cieszynie, prawdopodobnie szybciej można przedostać się do Czech w województwach opolskim i dolnośląskim. Nie oznacza to, że tam Ślązacy mogą wjechać legalnie.
Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA