Policjanci uznali, że wyjazd po alkohol mieszkańców wsi pod Bielskiem-Białą nie mieści się w kategorii niezbędnych potrzeb życiowych i powiadomili sanepid. W Wodzisławiu Śląskim ukarali cztery dziewczyny, w tym dwie nieletnie, które siedziały razem w samochodzie. W Tarnowskich Górach - dwaj mężczyźni, którzy szli obok siebie na przystanek, nie zachowali dwóch metrów odległości. W dodatku byli agresywni. Ta interwencja zakończyła się osadzeniem w policyjnej izbie zatrzymań.
W niedzielę po południu w Jasienicy pod Bielskiem-Białą do sklepu spożywczego przy ulicy Strumieńskiej przyjechał volkswagenem 21-latek. Kiedy wracał z zakupów, zobaczył na parkingu renault, kierowane przez 37-letnią kobietę. Z relacji mężczyzny wynika, że 37-latka manewrowała pojazdem nieporadnie i ostatecznie zderzyła się czołowo z jego autem.
Gdy młody mężczyzna podszedł do renault i wyczuł od kierującej alkohol, postanowił powiadomić policję.
Zanim policjanci pojawili się na miejscu, do renault wsiadł 62-letni sąsiad kobiety, który wrócił ze sklepu z zakupami. 37-latka zaczęła cofać, chcąc odjechać spod sklepu. Wtedy zostali zatrzymani.
Badanie alkomatem wykazało, że 37-letnia mieszkanka powiatu bielskiego miała w organizmie prawie trzy promile. Nie miała też przy sobie prawa jazdy. Policjanci ustalili, że powodem wyjazdu był zakup alkoholu przez jej sąsiada.
Za jazdę na "podwójnym gazie" kobiecie grożą teraz nawet dwa lata więzienia, zakaz prowadzenia pojazdów i wysoka grzywna. Policjanci powiadomią też powiatowy inspektor sanitarny, ponieważ - w ich ocenie - wyjazd nie był podyktowany zaspokajaniem niezbędnych potrzeb związanych ze sprawami życia codziennego. Sanepid może nałożyć grzywnę w wysokości do 30 tysięcy złotych.
We cztery siedziały w aucie bez celu
Nowe zasady bezpieczeństwa wprowadzone w związku z epidemią COVID-19 nałożyły na Polaków ograniczenia, a policjanci muszą strzec ich przestrzegania. Nie można poruszać się swobodnie, poza wyjściem do pracy, czy w celu załatwienia niezbędnych spraw życia codziennego, nie wolno korzystać z parków, skwerów, placów zabaw, lasów, a osoby do 18. roku życia mogą wyjść z domu wyłącznie pod opieką dorosłych opiekunów.
Przemieszczając się pieszo, trzeba zachować przynajmniej dwumetrową odległość od siebie. Nowe przepisy dotyczą także ograniczeń związanych z przewożeniem osób środkami zbiorowego transportu publicznego, warunków uczestnictwa w obrzędach religijnych i prowadzenia określonego rodzaju działalności usługowej.
W poniedziałek policjanci z Wodzisławia Śląskiego zostali zawiadomieni o siedzących w zaparkowanym przy ulicy Wojska Polskiego nissanie dziewczynach. Zastali cztery koleżanki, w tym dwie nieletnie. Nie potrafiły wyjaśnić stróżom prawa celu spotkania i zostały ukarane mandatami za naruszenie zakazu gromadzenia się. Wobec nieletnich decyzję podejmie sąd rodzinny.
Tego samego dnia zespół pogotowia ratunkowego przekazał wodzisławskim policjantom nietrzeźwego 71-letniego mężczyznę, który zamiast siedzieć w domu postanowił odwiedzić swoją siostrę. Mężczyznę poinformowano o sporządzeniu wniosku do sądu.
Od złej odległości do policyjnej celi
Powodem interwencji mogą być - tak jak w Jaworznie - "luźne rozmowy w kolejce przed sklepem, bez przestrzegania jakichkolwiek zasad" (cytat za komunikatem policji), czyli brak odległości dwóch metrów od siebie.
W niedzielę zasadę tę złamało dwóch mężczyzn maszerujących przez centrum Tarnowskich Gór. - Kiedy stróże prawa powiedzieli im, jak należy się przemieszczać, ci zareagowali agresją i w kierunku mundurowych padły wulgaryzmy - relacjonują policjanci.
39- i 37-latek spacerowali po mieście, ponieważ jeden odprowadzał drugiego na przystanek autobusowy. Wedle opisu policjantów, mężczyźni byli coraz bardziej agresywni, używali wulgaryzmów, żądali oddania dokumentów i próbowali się oddalić. - W pewnej chwili jeden z nich w kierunku policjantów zaczął wymachiwać rękami i chciał ich uderzyć, w wyniku czego doszło do szarpaniny. Policjanci użyli środków przymusu bezpośredniego i obezwładnili agresorów - opisuje tarnogórska policja.
Zatrzymani trafili do policyjnej celi. W organizmie młodszego z mężczyzn było ponad 2,5 promila alkoholu, a u starszego ponad 0,5 promila.
W poniedziałek usłyszeli zarzuty zmuszania przemocą lub groźbą funkcjonariusza publicznego do zaniechania prawnej czynności służbowej, za co grozi im do 3 lat więzienia. Ponadto mężczyźni odpowiedzą za szereg wykroczeń związanych z używaniem słów nieprzyzwoitych oraz uniemożliwienia lub utrudniania wykonania czynności służbowych, za co grozi im kara aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny. O sprawie zostanie także powiadomiony powiatowy inspektor sanitarny.
W Imielinie nad wodą, w Czerwionce na boisku, w Żorach na balkonie
Policjanci patrolują ulice pieszo, a także dojeżdżają do miejsc, gdzie istnieje ryzyko pojawienia się zwolenników spędzania wolnego czasu na łonie natury.
W Imielinie podczas patrolowania okolic zbiornika wodnego natknęli się na pięcioosobową grupę mieszkańców Mysłowic w wieku 28-45 lat. Ci chcieli odpocząć w gronie znajomych. - Jeden z mężczyzn stwierdził, że wprowadzenie obostrzeń jest niezgodne z prawem i nie ma zamiaru się do nich stosować - relacjonują policjanci. Informację o tym incydencie przekażą powiatowemu inspektorowi sanitarnemu.
W Żorach powodem policyjnej interwencji było zachowanie mieszkańca osiedla Księcia Władysława. 46-latek pomiędzy blokami grał w tenisa i powiedział policjantom, że "taką miał potrzebę i nic w swoim zachowaniu złego nie widzi".
W Czerwionce-Leszczynach na boisku szkolnym przy ulicy 3 Maja funkcjonariusze zastali trzech mężczyzn w wieku 30, 32 i 36 lat, których ukarali mandatami 500-złotowymi. Na ulicy Związkowej z kolei przyłapali 35-latka, który spacerował pijąc alkohol. Wiele interwencji w związku z grupowaniem się i przemieszczaniem bez celu miało w tle alkohol.
W poniedziałek w Żorach na ulicy Sądowej dwóch 37-latków "spożywało alkohol udając, że wyprowadzają psa". - Nie dość, że złamali zakaz spożywania alkoholu w miejscu publicznym i zakaz opuszczania mieszkania, to nie zachowali jeszcze bezpiecznej odległości. Policjanci sporządzili już wniosek do sądu o ukaranie mężczyzn, a zanim ich odesłali do domu, zaapelowali o przestrzeganie przepisów prawa - przekazuje żorska policja.
Tego samego dnia po godzinie 22 w dzielnicy Rój interweniowali w związku z imprezą na balkonie. - Przed klatką schodową spotkali dwie głośno zachowujące się kobiety. 29- i 38-latka wyszły z domu i, nie zachowując odpowiedniej odległości od siebie, rozmawiały w najlepsze. Podczas gdy policjanci legitymowali panie, z klatki schodowej wyszedł 26-letni mężczyzna z butelką alkoholu w dłoni. Zachowywał się wulgarnie i zaczął kpić z interwencji. Całe zdarzenie z kolei obserwowały dwie inne osoby, które bez powodu wyszły z mieszkania i ustawiły się obok siebie w odległości mniejszej niż 2 metry. Ostatecznie 26-latek został ukarany mandatem karnym za spożywanie alkoholu w miejscu publicznym i teraz, podobnie jak pozostali mieszkańcy Roju w wieku od 19-35 lat, odpowie przed sądem - opisują policjanci.
W Katowicach interwencje dotyczyły osób, które biegały, jeździły na rowerze czy porządkowały mogiły na cmentarzu. Policjanci przyłapali też chłopaka, który wyszedł sam na spacer z psem, ale nie ma jeszcze 18 lat.
Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja