Kopalnie zamarły z powodu akcji "wymazywania górników". Powrót "do normalności" jest mozolny

Źródło:
TVN 24 Katowice/PAP
Górnicy narzekają na testy
Górnicy narzekają na testyTVN24
wideo 2/29
Górnicy narzekają na testyTVN24

Styczeń: wydobycie węgla przerosło sprzedaż o milion ton. Luty: związkowcy zapowiadają protesty. Marzec: w Polsce wybucha epidemia. Eksperci uspokajają, że kopalnie są bezpieczne. Ale staje przemysł i sprzedaż węgla spada jeszcze bardziej. Kwiecień: pierwsze stwierdzone zakażenia w kopalniach. Maj: ruszają badania przesiewowe w kopalniach, górnicy czekają na wyniki z pensjami niższymi prawie o połowę. Niektóre kopalnie wznawiają już działalność. Choć jest to powrót mozolny.

Badania przesiewowe górników w kierunku koronawirusa dotyczą wszystkich pracujących w kopalniach, w których stwierdzono ognisko epidemii i na długi czas zamykają ich w domach. Minister zdrowia Łukasz Szumowski nazywał tę akcję "wymazywaniem górników".

Badania ruszyły 7 maja. Dlaczego akurat tego dnia?

Wojciech Andrusiewcz, rzecznik ministerstwa zdrowia: - Dlatego, że wcześniej były to pojedyncze przypadki. Zaczęliśmy obserwować, że kopalnie nie poradziły sobie z ogniskami epidemii, że liczba zakażonych przyrasta. Na Śląsk pojechał Główny Inspektor Sanitarny i podjęliśmy decyzję o badaniach przesiewowych, by jak najszybciej wyizolować chorych. Tam ponad 90 procent zakażonych nie miało objawów albo mieli mało objawów, nie dałoby się ich wyłapać inaczej - wyjaśniał Andrusiewicz.

- Z ponad 200 zakażonych na kopalni Murcki-Staszic około 95 zostało wyłapanych z kwarantanny, na którą kierowani byli przez sanepid po wskazaniu przez kopalnię – mówi Rafał Jedwabny, szef Wolnego Związku Zawodowego „Sierpień 80” w kopalni Murcki-Staszic.

Do dzisiaj górnikom przeprowadzono ponad 42 tysiące testów genetycznych, które wykryły prawie cztery tysiące zakażeń - połowę wszystkich w województwie śląskim.

- Tylko kilku trafiło do szpitala. Górnicy nie chorują (ciężko – red.). Są młodzi, zdrowi, silni, poradziliby sobie z zakażeniem – mówi Tadeusz, górnik z kopalni Jankowice. Twierdzi, że na epidemii zyskują zakłady pracy, bo przykryła wszystko. 

Daleki Wuhan i węgiel z Rosji

Początek stycznia. Nowy wirus z dalekiego Wuhanu jeszcze nikomu w Polsce nie spędza snu z powiek. Są inne problemy. WZZ „Sierpień 80”, działający w PGG alarmuje: Na zwałach kopalni zalega tak dużo węgla, że wkrótce wydobycie na tychże kopalniach trzeba będzie zatrzymać, a górników odesłać na przymusowe postojowe”.

Dzisiaj to brzmi jak spełnione proroctwo.

Wydobycie przerosło sprzedaż. Tylko w styczniu kopalnie zgromadziły ponad milion ton zapasów. Najwięcej w PGG. Najpełniejsze usypiska miała kopalnia Jankowice, jedna z tych, które później objęto badaniem przesiewowym. Miejsca jest na 300 tys. ton węgla. Leży już 260 tys.

Związkowcy grożą, że górnicy wyjdą na przejścia graniczne blokować import węgla z Rosji. Przewidują, że kopalnie staną, a "górnicy zostaną bez pełnych wynagrodzeń, co doprowadzi do poważnego wrzenia na Śląsku”.

Górnicy zapowiadają protesty
Górnicy zapowiadają protestyGórnicy ostrzegają rząd i grożą blokadą przejść granicznych, bo na hałdach leżą tony polskiego węgla, a ze wschodu jadą miliony ton rosyjskiego. Rząd PiS-u jest zakładnikiem swoich obietnic, że natychmiast wstrzyma import węgla z Rosji.Fakty TVN

31 stycznia ogłaszają pogotowie strajkowe. Jednym z powodów jest "cicha likwidacja kopalń". Na kiepską sprzedaż węgla wpływa również ciepła zima.

W lutym robi się gorąco. Siedemnastego, na znak protestu, górnicy przestają fedrować na dwie godziny. Osiemnastego blokują tory euroterminalu w Sławkowie. - To ten terminal przeładunkowy łączy Wschód z Europą Zachodnią i to tu przyjeżdża koleją rosyjski węgiel, który zabiera nasze miejsca pracy i odbiera nam prawo do podwyżek - mówi Bogusław Ziętek, przewodniczący Komisji Krajowej WZZ "Sierpień 80".

Koronawirus na Śląsku. Naukowcy analizują rozprzestrzenianie się zakażeń SARS-CoV-2.

Polski węgiel. Bez światła w tunelu
Polski węgiel. Bez światła w tuneluTVN24

Na 28 lutego związkowcy zapowiadają manifestację w Warszawie. Tydzień wcześniej udaje im jednak dogadać z PGG. Górnicy mają dostać podwyżki (o 6 procent, połowę mniej, niż się domagali), a import węgla z Rosji ma zostać wstrzymany. Rozmowy mają trwać do 21 kwietnia.

Ale w marcu wszystko się zmienia. Wirus SARS-CoV-2 dociera do Polski i Ministerstwo Zdrowia ogłasza stan epidemii.

Kolana między kolanami kolegi

Górnicy wiedzieli, że koronawirus wcześniej czy później pojawi się w kopalni. - Na moim oddziale jest dwieście ludzi, w brygadzie od 30 do 50. Przychodzimy, stoimy pod ścianą, rozmawiamy, dzielimy się tabaką, bo palić tam nie można. Jeden otwiera pojemniczek i częstuje kolegów. Bierzemy na rękę, wciągamy, kichamy – opowiada Wojciech (imię zmienione) z kopalni Murcki-Staszic w Katowicach, należącej do PGG.

Wirusolodzy zalecają, by do windy wchodzić pojedynczo, a najlepiej unikać wind, bo koronawirus utrzymuje się w powietrzu. W kopalni to nierealne. Gdyby górnicy zjeżdżali pojedynczo, cała dniówka by im na tym zeszła. Wchodzą do windy nawet w 50 osób, a potem tłoczą się w podziemnym pociągu. – Jazda do wyrobiska trwa do pół godziny. W wagoniku siedzimy po 12 osób tak blisko siebie, że kolana trzeba trzymać między kolanami kolegi z naprzeciwka. Gramy w karty, dłubiemy słonecznik – opowiada Tadeusz z kopalni Jankowice w Rybniku.

Zarządcy kopalń też musieli przeczuwać zagrożenie. Główny Instytut Geologiczny na zlecenie Jastrzębskiej Spółki Węglowej już w marcu przygotowuje opinię na temat bezpieczeństwa pracy górników pod ziemią. Spółka nie zgodziła się udostępnić nam dokumentu. Rozsyłała mediom tylko fragmenty z własnym komentarzem.

„Możliwość narażenia każdego pracownika zatrudnionego pod ziemią w każdej z kopalń Jastrzębskiej Spółki Węglowej S.A. nie jest większa niż pracownika przebywającego na powierzchni, czy każdego pracownika pracującego w innych branżach, czy też każdego innego mieszkańca Rzeczpospolitej Polskiej” – to fragment opinii.

A to komentarz JSW: „Zakład Aerologii GIG dokonał oceny bezpieczeństwa pracowników pracujących pod ziemią i stwierdził, że środowisko pracy w kopalniach Jastrzębskiej Spółki Węglowej w żaden sposób nie wpływa na wzrost zagrożenia zakażeniem koronawirusem. Powietrze kopalniane jest niemal takie same jak powietrze atmosferyczne. Jeśli nie dochodzi do samorzutnego rozprzestrzeniania się koronowirusa w powietrzu atmosferycznym, to tak samo niemożliwe jest jego samorzutne rozprzestrzenianie się w powietrzu kopalnianym”.

JSW cytuje również, co 17 marca na obradach komisji do spraw zagrożeń w zakładach górniczych Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach powiedział ówczesny wiceminister aktywów państwowych Adam Gawęda: - Opinia GIG wskazuje, że dołowe warunki środowiskowe, a więc temperatura, przewietrzanie wszystkich wyrobisk przodkowych i ścianowych, nie wpływają na przenoszenie się wirusa. W związku z tym załogi zjeżdżające na dół są bezpieczne.

Dalej JSW podaje: „Instytut badawczy stwierdza również, że wyrobiska dołowe, w których ewentualnie znalazłby się pracownik zakażony wirusem, nie wymagają dezynfekcji, a tym samym nie stwarzają możliwości zarażenia innych pracowników przebywających w tych wyrobiskach. Wirus 2019-nCoV nie rozprzestrzenia się samoistnie w powietrzu jak pyłki czy aerozole, a do zakażenia potrzebny jest bezpośredni kontakt z osobą chorą".

Na opinię GIG powołuje się także PGG. Na jej stronie czytamy, "iż w środowisku górniczym ryzyko związane z przeniesieniem infekcji koronawirusa SARS-CoV-2 jest podobne jak w pozostałych zakładach przemysłowych".

Dalej w komunikacie PGG: "okolicznością przemawiającą na korzyść bezpieczeństwa w górnictwie podziemnym jest – zdaniem specjalistów GIG – nieprzerwane wentylowanie wyrobisk kopalń bardzo silnym strumieniem świeżego powietrza. W takich warunkach i przy założeniu przestrzegania przez załogę zasad bezpieczeństwa sanitarnego ryzyko zakażenia koronawirusem jest praktycznie zerowe".

- Ta opinia nas uspokoiła, uśpiła - przyznaje dzisiaj Rafał Jedwabny z WZZ ‘Sierpień 80’ w kopalni Murcki-Staszic. - Kopalnie się uczyły. Dyrekcje same opracowywały procedury i popełniały błędy.

GIG zaznaczył w opinii: "wszyscy pracownicy dołowi w sposób szczególny muszą przestrzegać zasad higieny opracowanych do ochrony przed zarażeniem kornonawirusem".

Gawęda zaś "nakazał spółkom węglowym opracowanie zaleceń dotyczących transportu ludzi w kopalniach, który – jak czytamy na stronie PGG - pozostaje ważnym ogniwem systemu bezpieczeństwa epidemicznego w zakładach górniczych".

Ponad 2300 górników z kilkunastu kopalń zakażonych. Wydobycie ma wracać powoli.

Odkażanie kopalnitvn24

Kopalnia to nie sklep

W walce z epidemią Ministerstwo Zdrowia wprowadza kolejne restrykcje. Zamyka szkoły, duże sklepy, stadiony, kina, teatry, kościoły, hotele, restauracje, zakłady fryzjerskie, granice państwowe. Staje transport i handel. Z domu można wyjść tylko w ważnym celu z zakrytymi ustami i nosem.

Wiele firm zawiesza działalność i wysyła pracowników na postojowe, na przykład gigantyczne fabryki samochodowe w Gliwicach i Tychach. Każda z nich zatrudnia ponad dwa tysiące ludzi. W sumie tyle, co jedna kopalnia Murcki-Staszic.

Ale kopalnia to nie sklep – powtarzają eksperci i ministrowie. - Nie można jej zamknąć i wysłać wszystkich do domu, bo nie byłoby do czego wracać. Ktoś musi pilnować metanu, żeby nie doszło do wybuchu, odwadniać wyrobiska, żeby nie doszło do zalania, wykonywać prace geologiczne, żeby górotwór się nie zacisnął, nie zniszczył obudowy ściany i drogiego, specjalistycznego sprzętu – wyjaśnia Patryk Kosela, rzecznik WZZ „Sierpień 80”.

Można było jednak wstrzymać wydobycie węgla i ograniczyć działalność kopalni do utrzymania ruchu. Tak się stało, ale wymusiło to dopiero wysyłanie górników na kwarantannę z powodu zakażenia lub podejrzenia o zakażenie, a potem badania przesiewowe.

Kosela: - W efekcie mogło zabraknąć ludzi do tych niezbędnych prac w celu zabezpieczania kopalni.

Górnik górnikowi myje plecy

Spółki wprowadzają pomiar temperatury przy wejściu na kopalnie. Kupują w tym celu kamery termowizyjne. Kto ma 38 stopni, nie wchodzi.

Maska na twarzy to żadna nowość dla górnika w przodku. Nie da się oddychać przy drążeniu wyrobiska bez maski z filtrem P3, za duże zapylenie. Ale teraz ma ją nosić każdy.

Do windy wpuszczanych jest o połowę mniej górników, nakazuje im się stać tyłem do siebie. Cechownie, windy, łaźnie, lampownie są codziennie odkażane.

Górnikom w windzie kazano stać do siebie plecamiPGG

Od 23 marca JSW ogranicza zmiany do trzech, żeby spotykało się jak najmniej osób. Każda zmiana pracuje krócej, po sześć godzin, potem są dwie godziny wolne na dezynfekcję i przewietrzanie pomieszczeń.

- My przychodziliśmy, jak zawsze, na szóstą rano, na 10.30, na 12, 14, 18, 22, 24. Cztery tysiące ludzi się mijało – opowiada Wojciech z Murcki-Staszic. - Termometr, którym ochroniarz mierzył wszystkim temperaturę, pokazywał czasami 34 kreski. A sztygar, który potem okazał się zakażony, przez kilka dni brał tabletki na zbijanie gorączki. Do windy wchodziliśmy po dwunastu, ale nie staliśmy do siebie plecami. Maseczki najpierw można było brać bez ograniczeń. Potem wydawali każdemu po jednej na całą zmianę. Musiałem w niej zjechać, pracować sześć godzin na przodku, gdzie jest ogromne zapylenie. Na dole, czekając na windę, nikt już nie stał w maseczce. Po wyjeździe rzucaliśmy je pod zegary, gdzie rosła hałda maseczek, bo nikt tego nie zabierał. Nikt nie dbał o naszą higienę - twierdzi.

Tomasz Głogowski, rzecznik PGG: - Rzeczywiście, ograniczono ilość masek, w związku ze stwierdzonymi przypadkami pobierania przez pracowników pięciu, a nawet 10 na dobę, co doprowadziłoby do sytuacji całkowitego braku środków ochrony osobistej, a uwzględniając duże ograniczenia w zakresie dostaw działania te podjęto, aby zapobiec takiej sytuacji.

- Ograniczenie maseczek to był bardzo zły pomysł – przyznaje Jedwabny. – Górnicy, którzy pracują na przodku, w ścianie, tam gdzie jest duże zapylenie, zawsze dostawali po kilka maseczek. Inni, ślusarze, elektrycy, nie używali ich w ogóle. Ale jak weszło rozporządzenie, że wszyscy mają nosić maseczki, zaczęło ich brakować i nie było gdzie kupić. Trzy tygodnie trwała taka sytuacja.

Wojciech: - Do łaźni nikt nie wchodzi w maseczkach. Wchodzimy w trzydziestu naraz. Górnik górnikowi myje plecy. Swoją gąbką.

Pierwsze zakażenia w kopalniach

5 kwietnia PGG odnotowuje pierwsze zakażenie. To górnik z kopalni Marcel. 20 osób trafia na kwarantannę. Dwa dni wcześniej na dwa tygodnie wysłano do domu także ośmiu pracowników kopalni Rydułtowy, bo mieli kontakt z zakażonymi pielęgniarkami z kopalnianego punktu pierwszej pomocy.

14 kwietnia PGG informuje: "Kryzys wywołany epidemią koronawirusa spowodował spadek zapotrzebowania na energię elektryczną, a w konsekwencji na węgiel dostarczany z kopalń PGG S.A. do elektrowni. Cała gospodarka obniżyła zużycie energii elektrycznej o około 10-12 proc., co bezpośrednio przełożyło się na spadek przychodów spółki i pogorszyło jej sytuację finansową".

Zarząd rozpoczyna rozmowy ze związkowcami o wprowadzeniu wolnych piątków i obniżeniu wszystkim pensji o 20 procent. Spółka wyliczyła, że dzięki temu miesięcznie zaoszczędziłaby na płacach 55 milionów złotych i mogłaby zyskać 70 milionów z rządowej tarczy antykryzysowej. Ale związki długo nie zgadzają się na tak drastyczne cięcia.

27 kwietnia w kopalni Murcki-Staszic kwarantanną objęte są już 303 osoby, z czego zakażonych jest 38. W kopalni Jankowice w kwarantannie są 433 osoby, w tym 32 osoby mają pozytywny wynik testu.

Od tego dnia do 10 maja na obu kopalniach wstrzymane zostaje wydobycie. Do pracy przychodzi mniej niż połowa górników.

Kilka dni później podobna decyzja zapada w trzeciej kopalni PGG - Sośnica w Gliwicach. Tam w kwarantannie jest 110 pracowników, z czego 43 osoby mają koronawirusa.

Kolejni zakażeni górnicy na Śląsku
Kolejni zakażeni górnicy na ŚląskuTVN24

6 maja na Śląsk przyjeżdża główny inspektor sanitarny Jarosław Pinkas i podejmuje decyzję o badaniach przesiewowych górników z pięciu kopalń, w tym trzech należących do PGG. Chodzi o zakłady, w których stwierdzono zakażenia. Pniówek w Pawłowicach pod Rybnikiem, należąca do JSW ma wtedy 44 górników zakażonych i około 250 w kwarantannie (o pierwszym zakażeniu kopalnia dowiedziała się 26 kwietnia).

Badania ruszają 7 maja. W PGG w kwarantannie jest wtedy półtora tysiąca ludzi, z czego zakażonych 360.

8 maja związkowcy uginają się i podpisują z PGG porozumienie w sprawie obniżki wynagrodzeń.

Z punktu widzenia górnika w kwarantannie wydaje się to nie robić to różnicy. Może iść na zwolnienie lekarskie i wtedy też dostanie 80 procent pensji.

Gorzej mają ci, których uziemiły badania przesiewowe.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>

Zagubione wyniki

Wojciech z kopalni Murcki-Staszic opowiada najpierw historię z końca kwietnia: - W sobotę sztygara zabrała karetka i jak dostał wynik pozytywny, kwarantanną objęli sześć osób, które pracowały z nim w sobotę. Ale wcześniej, od poniedziałku do piątku, sztygar miał kontakt z 30 górnikami. Witał się z nami, podawał rękę, rozmawialiśmy.

Twierdzi, że zadzwonił w tej sprawie do sanepidu i zapytał, czy on też powinien być na kwarantannie. - Pani z sanepidu przyznała mi rację. Powiedziałem kierownikowi na kopalni: ja mam dzieci. Wracam do domu i zarażam te dzieci. Ale kierownik powiedział, że nie ma ludzi do pracy i "proszę pracować".

Tomasz Głogowski uważa, że ten "zarzut jest bezzasadny". - Osoby kierowane na kwarantannę typuje w pierwszej kolejności osoba zakażona, która w sposób najbardziej obiektywny jest w stanie ocenić, z kim miała kontakt w ostatnim dniu pracy. Zasada ta została ustalona z Państwową Inspekcją Sanitarną i jest bezwzględnie stosowana. Ponadto informacja ta jest konsultowana z bezpośrednim przełożonym, na przykład kierownikiem - oświadcza rzecznik PGG.

- Jeśli tak było, to jest to skandal – mówi związkowiec Rafał Jedwabny. Pamięta odwrotne sytuacje. – Nikt nie chciał iść na kwarantannę. Ale jak zakażony wskazał sanepidowi, z kim miał kontakt, to nie było dyskusji. Dzwonili: ja tylko z tym zakażonym przybiłem piątkę przez rękawiczkę. Nie pomagało. Zostali wciągnięci na listę i musieli siedzieć dwa tygodnie w domu.

Ale Wojciech boi się o rodzinę.

7 maja idzie na wymaz w badaniach przesiewowych. Pobranie w punkcie drive thru – górnik podjeżdża do namiotu, ustawionego w pobliżu kopalni samochodem, ratownik wkłada patyczek do gardła - trwa to do trzech minut. Ale górnicy stoją w wielogodzinnych kolejkach, bo kopalnia wezwała wszystkich na dziewiątą. Są zmęczeni, niektórzy z nich skończyli szychtę o szóstej.

Dostarczenie materiału do laboratorium, badanie i przesłanie wyniku powinno zmieścić się w 48 godzinach. Wojciech dostaje wynik po tygodniu – ujemny. I procedura zaczyna się od nowa. Bo żeby wrócić do pracy, trzeba mieć dwa ujemne wyniki. Na drugi wymaz Wojciech czekał do 21 maja.

Górnik z "Murcki-Staszic": ani jednego dnia w tym miesiącu nie przepracowałem
Górnik z "Murcki-Staszic": ani jednego dnia w tym miesiącu nie przepracowałem TVN 24 Katowice

PGG nie zostawia takich jak on bez grosza. Rzecznik spółki Tomasz Głogowski wyjaśnia, że są na postojowym, czyli dostają 60 procent zarobków.

- Dostanę 60 złotych dziennie - wylicza sobie Wojciech. Pensja pracownika fizycznego kopalni składa się z podstawy i wielu dodatków, na przykład za stopień szkodliwości pracy, a do średniej doliczana jest między innymi czternastka. Ale górnicy z krótkim stażem, niskim wykształceniem i niewielkim doświadczeniem dostają na rękę nawet 2200 miesięcznie. Dlatego, jak mówią związkowcy, wśród nowych i młodych jest duża rotacja.

- Nie zapłaciłem za prąd, nie zapłaciłem czynszu. Co mam powiedzieć w elektrowni, w wodociągach, w domu? Czy będę miał na jedzenie dla dzieci? – pyta Wojciech.

Nie jest jedynym górnikiem, który skontaktował się z redakcją TVN24, skarżąc się na długie oczekiwanie na wyniki testów i terminy wymazów.

Tadeusz z kopalni Jankowice: - Przełożeni podejrzewają, że moje wyniki testu z 7 maja musiały zaginąć. Zresztą nie tylko moje, bo kilku kumpli też ich nie dostało.

Trzy razy pobierano mu materiał genetyczny do badań. 20 maja dostał drugi wynik negatywny i został skierowany na czwarty wymaz. Mimo to, tego samego dnia bez problemu wszedł do kopani na nocną zmianę.

Maciej Musioł, górnik z kopalni Murcki-Staszic, nie widział rodziny miesiąc, odkąd trafił do kwarantanny po kontakcie z zakażonym na dyżurze w stacji ratownictwa górniczego. O pozytywnym wyniku testu dowiedział się dopiero po tygodniu od pobrania wymazu. Po próbkę do badania kontrolnego wymazobus miał przyjechać do niego 19 maja. Przyjechał cztery dni później. Wynik dostał czwartego dnia od pobrania.

Ratownik górniczy czekał miesiąc na pobranie wymazu
Ratownik górniczy czekał miesiąc na pobranie wymazuTVN 24 Katowice

KORONAWIRUS W POLSCE. RAPORT TVN24.PL

- O czasie uzyskania wyniku z testu nie decyduje kopalnia i nie ma na to większego wpływu, gdyż leży to w kompetencjach właściwego laboratorium wykonującego badania - wyjaśnia Tomasz Głogowski.

14 maja związkowcy WZZ "Sierpień 80" z PGG domagają się w Ministerstwie Zdrowia usprawnienia pobierania wymazów, wykonywania badań i podawania wyników górnikom.

"Górnicy poddawani są wymazom dwukrotnie, a czas oczekiwania na wyniki jest kilkudniowy, co powoduje wyjęcie ich z życia zawodowego, rodzinnego i społecznego na okres około dwóch tygodni, a także wzrost obaw o swoje zdrowie i życie" - czytamy w piśmie do ministerstwa.

Krótka odpowiedź nadchodzi następnego dnia: "obecnie działania są maksymalnie skoncentrowane na sprawnym przeprowadzeniu jak największej liczby testów w jak najkrótszym czasie. W tym celu wymazy pobrane od osób podejrzanych o zakażenie są przekazywane do laboratoriów w całej Polsce, co skraca czas oczekiwania na badanie".

- Nie każda kopalnia płaci górnikom za czas, kiedy nie pracują, czekając na wynik testu. Niektóre każą im brać urlopy wypoczynkowe – mówi Patryk Kosela, rzecznik WZZ "Sierpień 80" w PGG. - Odbieramy dużo sygnałów o dziwnych sytuacjach. Do laboratorium docierają testy z zamazanymi nazwiskami, giną wyniki. Górnik, który ma tylko jeden wynik ujemny, może wejść na kopalnię, a ten, co ma dwa ujemne, ma wciąż zablokowaną dyskietkę.

Dyskietka to indywidualna karta, którą trzeba odbić, wchodząc do kopalni. Jest kluczem do wszystkich informacji o pracowniku, także o wynikach testu na koronawirusa.

Rzecznik ministerstwa zdrowia Wojciech Andrusiewicz wyjaśnia, że oczekiwanie na wyniki wydłuża się, ponieważ wymazy są transportowane do laboratoriów w innych województwach. - Ale na Śląsku otwarto dwa duże laboratoria i tego problemu już nie powinno być - dodaje. O zniszczeniu wymazów czy zagubieniu wyników nie słyszał, radzi każdy przypadek zgłaszać do ministerstwa albo sanepidu.

- Problem polegał na tym, że podczas pobierana próbek, nazwy na fiolkach zapisano markerem, który się zmył podczas transportu do laboratorium. Nie można było zidentyfikować, czyje to były próbki - powiedziała nam Urszula Mendera-Bożek, gdy jeszcze była Wojewódzkim Inspektorem Sanitarnym w Katowicach (w ostatnią sobotę straciła stanowisko).

Według byłej już inspektor, trzeba było powtórzyć badania kilkunastu osobom. 

Alina Kucharzewska, rzeczniczka wojewody śląskiego, zapewnia, że służby, a czasem wojewoda osobiście, interweniują, jeśli oczekiwanie na wymaz czy wynik trwa pięć dni.

Czynsz albo jedzenie

16 maja premier Mateusz Morawiecki podczas wizyty na Śląsku zapowiada: - Górnicy chcą pracować i zapewniam, że już od poniedziałku, wtorku, na początku tygodnia będzie można zwiększyć produkcję tam, gdzie ona nie całkiem została zatrzymana, jak na kopalni Pniówek albo tam, gdzie ona praktycznie zamarła.

Premier: sytuacja na Śląsku opanowana
Premier: sytuacja na Śląsku opanowanaPremier Mateusz Morawiecki wziął udział w posiedzeniu sztabu kryzysowego w Katowicach. - Sytuacja na Śląsku jest opanowana, jest pod kontrolą - przekonuje. Morawiecki zaznaczył, że nie ma mowy o izolacji województwa, w którym odnotowano najwięcej zakażeń koronawirusem spośród wszystkich regionów.TVN24

Ale eksploatacja wraca powoli. Za to ruszają badania przesiewowe na kolejnych dwóch kopalniach: Bielszowice, należącej do PGG, i Zofiówce z JSW.

22 maja związkowy z "Sierpnia 80" piszą do Morawieckiego: "Żadna z kopalń, o których Pan mówił nie wróciła do normalnego wydobycia, a wkrótce dojdzie do zatrzymania wydobycia w kopalniach Bielszowice i Pokój w Rudzie Śląskiej. W przypadku Bielszowic z powodu przeprowadzanych testów. Na Pokoju zupełnie bez przyczyny, ponieważ nie stwierdzono tam żadnych przypadków zakażeń, ale jako że jest powiązana z Bielszowicami, kopalnia Pokój również będzie musiała stanąć”.

27 maja sytuację potwierdza PGG: Obecnie Ruchy Bielszowice i Pokój nie wydobywają węgla ze względu na proces badań pracowników. Oba zakłady górnicze są powiązane ze sobą technologicznie i dlatego zostały objęte wspólnym czasowym wstrzymaniem produkcji. Jeżeli badania potwierdzą, że infekcji jest już bardzo niewiele, od przyszłego tygodnia Bielszowice i Pokój zaczną stopniowo wznawiać wydobycie.

Bielszowice w Rudzie Śląskiej - szósta kopalnia zaczęła badania przesiewowe
Bielszowice w Rudzie Śląskiej - szósta kopalnia zaczęła badania przesiewoweTVN 24 Katowice

Po pierwszej turze badań w Bielszowicach z ponad trzech tysięcy przebadanych górników tylko 43 ma koronawirusa.

Działacze "Sierpnia 80" tymczasem obawiają się, że sytuacja finansowa górników na zwolnieniu lekarskim z powodu kwarantanny lub izolacji, zakażonych lub podejrzanych o zakażenie nie będzie lepsza od tych, którzy czekają na wymazy i wyniki badań przesiewowych. Co, jeśli ZUS policzy 80 procent zasiłku chorobowego od 80 procent pensji, obniżonej w PGG z powodu epidemii po negocjacjach zarządu spółki i związkowców? - W efekcie górnicy, którzy zachorowali na COVID-19 będą dostawiali równo 64 procent swojej dotychczasowej pensji. Na dodatek liczonej według stawki zaszeregowania - a więc bez dodatków. Koniec końców, gros górników dostanie mniej niż 30-40 procent swoich regularnych zarobków - wyliczyli związkowcy.

Pod koniec maja trzy kopalnie, które zamarły z powodu "akcji wymazywania górników" - Jankowice w Rybniku, Murcki-Staszic w Katowicach i Sośnica w Gliwicach, według informacji PGG, fedrują łącznie średnio na 50-60 procent swoich możliwości. "Pełne mocne osiągnięte zostaną w czerwcu" - informuje spółka.

- W kopalni Sośnica absencja pracowników wynosi 51 procent. Ci, którzy są na kwarantannie - około 500 osób, wciąż oczekują na wymazobusy - mówi Patryk Kosela. - Nie ma informacji, kiedy będzie wymazobus, a jak przyjedzie, nie wiadomo, kiedy będą wyniki i kolejny test. W poniedziałek kierujemy kolejne pismo do premiera, bo to granda. Przecież to potrwa wieki i ci ludzie znowu będą ograbieni z pensji. Oni chcą pracować.

- Wyższy Urząd Górniczy, Główny Instytut Górniczy, były pełnomocnik rządu do spraw górnictwa Adam Gawęda, biurokraci ze spółek węglowych nie sprawdzili się w dobie kryzysu. Zabrakło odgórnych, jednolitych zaleceń na początku epidemii, dyrekcja każdej kopalni reagowała inaczej, nie były monitorowane z centrali. Dochodziło do takich kuriozalnych sytuacji, że górnicy wchodzili do kopalni i zjeżdżali na dół w odstępach, a na górę wracali w tłoku, tak jakby na dole zaszczepili się na koronawirusa – dodaje Kosela. 

- Po drugim wyniku negatywnym nie zamkną nas w kopalni. Po pracy górnicy wrócą do domu, do żon, które też gdzieś pracują. I co, będą nas znowu badać? - pyta Jedwabny. - Obok kopalni Murcki-Staszic jest kopalnia Wesoła. Górnicy z obu kopalń mieszkają na tych samych osiedlach, spotykają się w sklepie. Ale na Wesołej nie było badań przesiewowych.

Połowa zakażonych na Śląsku to górnicy

Liczba górników zakażonych koronawirusem utrzymuje się na stabilnym poziomie. Od piątku do soboty wzrosła o pięć. Ogółem - według danych Jastrzębskiej Spółki Węglowej, Polskiej Grupy Górniczej i spółki Węglokoks Kraj - w sobotę rano zakażonych było 3862 górników z kilkunastu kopalń.

Górnicy stanowią niespełna 48 procent wszystkich osób zakażonych w województwie śląskim, których jest ponad osiem tysięcy.

Najwięcej zakażeń koronawirusem w górnictwie potwierdzono dotąd w Jastrzębskiej Spółce Węglowej, gdzie w niedzielę rano chorych było 1925 pracowników - 55 więcej niż dobę wcześniej. Największe w JSW ognisko koronawirusa to kopalnia Pniówek w Pawłowicach, gdzie w sobotę zakażonych było 1491 pracowników, a w niedzielę 1492. Najwięcej nowych zachorowań potwierdzono minionej doby w kopalni Zofiówka (jedna z dwóch części kopalni Borynia-Zofiówka), gdzie łącznie koronawirusa ma 409 pracowników, wobec 357 dobę wcześniej (wzrost o 52). W kopalni Jastrzębie-Bzie choruje 10 osób, w kopalni Budryk 4, a w kopalni Borynia 10 (wzrost o 2). Kwarantanną jest objętych 250 osób.

Wzrost liczby zachorowań (o cztery) nastąpił także wśród górników Polskiej Grupy Górniczej, gdzie dotąd potwierdzono zakażenie u 1489 pracowników, wobec 1485 raportowanych dobę wcześniej. 2033 osoby są w kwarantannie. W ramach badań przesiewowych od pracowników Grupy pobrano ponad 27,2 tys. wymazów do testów na obecność koronawirusa. Najwięcej chorych jest w należących do PGG kopalniach: Jankowice (671), Sośnica (460) i Murcki-Staszic (235). Pod kątem SARS-Cov-2 po raz drugi badani byli w minionym tygodniu pracownicy kopalni rudzkiej Bielszowice, gdzie do niedzieli potwierdzono 70 przypadków koronawirusa, wobec 67 raportowanych dobę wcześniej. Kilkunastu zakażonych jest w kopalni Marcel (część kopalni ROW). Od jednego do kilku przypadków zakażenia potwierdzono także w innych kopalniach i w tzw. ruchach PGG.

Najszybciej do normalnego poziomu wydobycia powraca należąca do spółki Węglokoks Kraj kopalnia Bobrek w Bytomiu, gdzie w niedzielę zakażonych było (po odjęciu kolejnych dwóch ozdrowieńców) 505 pracowników kopalni i współpracujących z nią firm (67). W kopalni z dnia na dzień przybywa osób wyleczonych z COVID-19 - obecnie jest ich 78. W kwarantannie przebywa 13 osób. Do pracy powróciła już ponad połowa załogi, a wydobycie przekroczyło 85 proc. zwykłego poziomu.

Według opublikowanych w niedzielę przed południem danych sanepidu, w woj. śląskim potwierdzono 8243 przypadki koronawirusa - rano poinformowano o 92 nowych zakażeniach. 1779 osób wyzdrowiało, a 208 zmarło - w ostatnim czasie zmarli dwaj mieszkańcy Bytomia: 83-latek w szpitalu w Tychach i 65-latek w szpitalu w Bytomiu. Łącznie w szpitalach w regionie są leczone 324 osoby z koronawirusem. Od początku epidemii wykonano ponad 81,2 tys. testów na obecność Sars-CoV-2, z czego blisko 1,1 tys. minionej doby. 

Autorka/Autor:Małgorzata Goślińska

Źródło: TVN 24 Katowice/PAP

Źródło zdjęcia głównego: tvn24

Pozostałe wiadomości

Andrzej Duda nie wykluczył, że spotka się z Donaldem Trumpem w czasie pobytu w Stanach Zjednoczonych. Pytany o taką możliwość, rzecznik Departamentu Stanu USA Matthew Miller wskazał, że kontakty między zagranicznymi rządami a kandydatami największych partii na prezydenta USA to zwyczaj praktykowany od wielu lat.

Możliwe spotkanie Duda-Trump. Rzecznik Departamentu Stanu USA komentuje

Możliwe spotkanie Duda-Trump. Rzecznik Departamentu Stanu USA komentuje

Źródło:
PAP

Waga sprawy jest tak duża, że przedstawię ją na forum Sejmu - powiedział o inwigilacji Pegasusem minister sprawiedliwości Adam Bodnar. Gość "Kropki nad i" mówił, że 578 osób, które według zebranych przez służby danych były szpiegowane tym oprogramowaniem, to "lista zamknięta" i się nie poszerzy. Jak przekazał, istnieje podejrzenie, iż godzący się przez lata na stosowanie inwigilacji wobec obywateli sędziowie "nie mieli świadomości, że będzie stosowany system, który nie miał certyfikacji polskich władz".

Bodnar o Pegasusie: ze względu na wagę przedstawię sprawę na forum Sejmu

Bodnar o Pegasusie: ze względu na wagę przedstawię sprawę na forum Sejmu

Źródło:
TVN24

- Po okresie zachłyśnięcia się dostępem do sieci i eksplorowania także ryzykownych jej obszarów, wielu młodych zaczyna krytycznie patrzeć na przestrzeń cyfrową - mówi Magdalena Bigaj z Instytutu Cyfrowego Obywatelstwa. Według danych z USA rośnie sprzedaż telefonów z ograniczoną liczbą funkcji, na przykład bez połączenia z internetem.

Zadzwoń, wyślij SMS-a i odłóż telefon. Do łask wracają komórki, które nie są smart

Zadzwoń, wyślij SMS-a i odłóż telefon. Do łask wracają komórki, które nie są smart

Źródło:
tvn24.pl

W drugiej połowie 2024 roku będzie obowiązywać maksymalna cena energii elektrycznej dla gospodarstw w wysokości 500 złotych za megawatogodzinę (MWh) – tak wynika z tworzonej ustawy o bonie energetycznym, która ma zawierać odpowiednie przepisy w tej sprawie.

88 złotych. O tyle maksymalnie może wzrosnąć cena za megawatogodzinę prądu dla domów

88 złotych. O tyle maksymalnie może wzrosnąć cena za megawatogodzinę prądu dla domów

Źródło:
PAP

Co upamiętnia ciastko z ciemnego biszkoptu przełożone bitą śmietaną i ozdobione śmietanowym kleksem na czekoladowej pomadzie? Na to pytanie za 250 tysięcy złotych odpowiadał w "Milionerach" pan Sławomir Świątecki z Katowic.

Pytanie o ciastko za 250 tysięcy złotych w "Milionerach"

Pytanie o ciastko za 250 tysięcy złotych w "Milionerach"

Źródło:
Milionerzy TVN

We wtorkowym losowaniu Eurojackpot po raz kolejny nie padła główna wygrana. W Polsce najwyższe były wygrane piątego stopnia w wysokości kilkudziesięciu tysięcy złotych. Kumulacja w loterii wzrosła do 500 milionów złotych.

Wyniki Eurojackpot z 16 kwietnia 2024. Jakie liczby padły podczas ostatniego losowania?

Wyniki Eurojackpot z 16 kwietnia 2024. Jakie liczby padły podczas ostatniego losowania?

Źródło:
Lotto.pl

Nawet do tygodnia może potrwać naprawa tunelu w Sulejówku. We wtorek nad ranem ciężarówka uderzyła w jego betonową rozporę, bardzo mocno go uszkadzając. Władze miasta zapowiadają, że naprawa może potrwać tydzień. Mieszkańców czekają spore utrudnienia. Jedyna droga, by przejechać przez tory, prowadzi przez Wesołą.

Tunel za miliony uszkodziła ciężarówka, dlaczego nie ma przed nim znaku o dozwolonej wysokości auta?

Tunel za miliony uszkodziła ciężarówka, dlaczego nie ma przed nim znaku o dozwolonej wysokości auta?

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W Rogoźnie (woj. wielkopolskie) doszło do czołowego zderzenia auta osobowego z samochodem ciężarowym. Wśród pięciu rannych osób jest dziecko.

Czołowe zderzenie osobówki z ciężarówką. Wśród rannych dziecko

Czołowe zderzenie osobówki z ciężarówką. Wśród rannych dziecko

Źródło:
PAP

Zabytkowa Giełda Papierów Wartościowych w Kopenhadze w ogromnej części spłonęła. Ikona stolicy Danii przetrwała 399 lat. - To narodowa tragedia - powiedział Mads Damsbo, dyrektor znajdującego się w bezpośrednim sąsiedztwie Zamku Christiansborg. Nie ma doniesień o tym, by w pożarze ktoś ucierpiał.

Spłonęła zabytkowa giełda w Kopenhadze. "To narodowa tragedia"

Spłonęła zabytkowa giełda w Kopenhadze. "To narodowa tragedia"

Źródło:
Reuters, DR, tvn24.pl, PAP

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podpisał we wtorek ustawę o mobilizacji. Wiek poboru został w niej obniżony z 27 do 25 lat. Akt zakłada rozszerzenie uprawień władz w zakresie poboru do wojska.

Obniżony wiek poborowych, kary za unikanie służby. Zełenski podpisał ustawę o mobilizacji do wojska

Obniżony wiek poborowych, kary za unikanie służby. Zełenski podpisał ustawę o mobilizacji do wojska

Źródło:
PAP, tvn24.pl

Charków jest na krawędzi upadku. Cała sieć energetyczna może zostać zniszczona. To jest bardzo rozpaczliwa sytuacja - stwierdził we wtorek republikański szef komisji spraw zagranicznych Izby Reprezentantów USA Michael McCaul, mówiąc o pakiecie wsparcia dla Ukrainy. Jak dodał, "świat stoi w ogniu, a historia nas osądzi przez pryzmat naszych czynów".

Republikańskie kierownictwo o pakiecie wsparcia dla Ukrainy. "Świat stoi w ogniu, a historia nas osądzi"

Republikańskie kierownictwo o pakiecie wsparcia dla Ukrainy. "Świat stoi w ogniu, a historia nas osądzi"

Źródło:
PAP

Nie dostrzegam wyraźnego konfliktu stanowisk między prezydentem a premierem w kwestii zabezpieczenia polskiej przestrzeni powietrznej - stwierdził szef BBN Jacek Siewiera, odnosząc się do możliwości przystąpienia Polski do europejskiej "żelaznej kopuły". Stwierdził, że pod pewnymi warunkami prezydent Andrzej Duda "będzie zdecydowanie za taką formą wzmocnienia polskiego bezpieczeństwa".

Szef BBN o "kopule". Wskazuje warunki prezydenta

Szef BBN o "kopule". Wskazuje warunki prezydenta

Źródło:
TVN24

To ryzykowne działanie, bo kampania wyborcza w Stanach Zjednoczonych jest w pełnym rozkwicie - ocenił w "Faktach po Faktach" w TVN24 Ryszard Schnepf, były ambasador Polski w USA. Odniósł się do możliwego spotkania prezydenta Andrzeja Dudy z Donaldem Trumpem. Mówił, że gdyby do niego doszło, to dobrym zadaniem byłoby przekonanie byłego prezydenta USA, żeby on przekonał republikańskich członków Izby Reprezentantów do głosowania za pomocą finansową dla Ukrainy.

Możliwe spotkanie Dudy z Trumpem. Schnepf: to ryzykowny krok

Możliwe spotkanie Dudy z Trumpem. Schnepf: to ryzykowny krok

Źródło:
TVN24

Sytuacja powodziowa w Rosji i Kazachstanie jest bardzo trudna. Poziom wody w rzekach cały czas rośnie. Ewakuowano łączne 200 tysięcy osób. Żywioł zniszczył tysiące domów.

Ewakuowano 200 tysięcy osób. "Natychmiast udajcie się w bezpieczne miejsca"

Ewakuowano 200 tysięcy osób. "Natychmiast udajcie się w bezpieczne miejsca"

Źródło:
Reuters

W czasie lotu rosyjskiej linii Aerofłot z Królewca do Moskwy piloci ustawili kod alarmowy transpondera 7700, informujący o zagrożeniu dla samolotu lub niebezpieczeństwie - wynika z danych z serwisu FlightRadar24. Powód zgłoszenia jest nieznany, samolot wylądował w Petersburgu.

Samolot leciał do Moskwy. Piloci ustawili kod alarmowy

Samolot leciał do Moskwy. Piloci ustawili kod alarmowy

Źródło:
tvn24.pl

Po 23-letniej sądowej batalii ze Skarbem Państwa Marek Kubala, były właściciel salonu Seata w Wałbrzychu, dostanie wielomilionowe odszkodowanie. Zgodnie z wyrokiem sądu przysługuje mu 16 milionów złotych za zniszczenie jego dobrze prosperującej firmy. To mniej, niż oczekiwał, lecz jak przyznaje, chce już zakończyć tę sprawę.

Ponad 20 lat walczył o odszkodowanie od Skarbu Państwa. Koniec sądowej batalii przedsiębiorcy

Ponad 20 lat walczył o odszkodowanie od Skarbu Państwa. Koniec sądowej batalii przedsiębiorcy

Źródło:
tvn24.pl

Magdalena Bartoś, Robert Soszyński i Wiesław Prugar wejdą decyzją rady nadzorczej do zarządu Orlenu – podał koncern w komunikacie. Ze stanowiskiem członka zarządu Orlenu roku pożegna się Józef Węgrecki.

Zmiany w zarządzie Orlenu

Zmiany w zarządzie Orlenu

Źródło:
PAP

Piotr M. był nietrzeźwy i pod wpływem narkotyków, na drodze zderzył się z samochodem, którym sześcioosobowa rodzina wracała z wesela. Przeżył tylko 16-latek. Do sądu trafił właśnie akt oskarżenia przeciwko kierowcy.

W wypadku zginęła pięcioosobowa rodzina. Jest akt oskarżenia

W wypadku zginęła pięcioosobowa rodzina. Jest akt oskarżenia

Źródło:
PAP

Do poważnego wypadku doszło w Tyczynie koło Rzeszowa. Samochód osobowy zjechał na przeciwległy pas ruchu i zderzył się z tirem. W ciężarówce odpadło koło. Tir uderzył następnie w inny samochód, a potem w przystanek, na którym stali ludzie. Pięć osób trafiło do szpitala.

Samochód uderzył w tira, tir w inny samochód i przystanek. Wielu rannych

Samochód uderzył w tira, tir w inny samochód i przystanek. Wielu rannych

Źródło:
PAP

Funkcjonariusze Straży Granicznej i żołnierze natrafili przy granicy polsko-białoruskiej na obywatelkę Etiopii, która kilkanaście godzin wcześniej urodziła dziewczynkę. Obie zostały przewiezione do szpitala w Hajnówce.

Przy granicy potrzebowała pomocy. Kilkanaście godzin wcześniej urodziła

Przy granicy potrzebowała pomocy. Kilkanaście godzin wcześniej urodziła

Źródło:
tvn24.pl

Na konferencję NatCon, organizowaną przez europejskie środowiska narodowo-konserwatywne w Brukseli, przyszła we wtorek policja z nakazem jej przerwania. Stało się to w momencie, w którym przemawiał główny propagator brexitu Nigel Farage. Taką decyzję wydał burmistrz jednej z dzielnic miasta z uwagi na "bezpieczeństwo publiczne". Skrytykował ją premier Belgii. Jak wynika z informacji organizatora, jednym z prelegentów w środę ma być Mateusz Morawiecki, którego o to, czy wystąpi na konferencji, zapytał korespondent TVN24 Maciej Sokołowski.

Policja weszła na konferencję europejskiej prawicy. Jutro w planie przemówienie Mateusza Morawieckiego

Policja weszła na konferencję europejskiej prawicy. Jutro w planie przemówienie Mateusza Morawieckiego

Źródło:
TVN24, tvn24.pl, PAP, Sky News

Były szef MSWiA Mariusz Kamiński poinformował, że został wezwany do prokuratury na tę samą godzinę, o której ma się stawić przed komisją śledczą. Szef komisji śledczej do spraw afery wizowej Michał Szczerba powiedział, że nie planuje przełożenia czwartkowego posiedzenia, na którym ma zeznawać Kamiński. W mediach społecznościowych opublikował wezwanie dla polityka PiS do stawienia się przed komisją.

Kamiński "nie ma daru przebywania w dwóch miejscach". Szczerba: niczego nie przekładam

Kamiński "nie ma daru przebywania w dwóch miejscach". Szczerba: niczego nie przekładam

Źródło:
TVN24, PAP

W 2023 roku pierwszy raz od trzech lat spadła liczba osób, wobec których zarządzono kontrolę operacyjną. Wśród nich były też inwigilowane Pegasusem. Cały czas jest to jednak więcej niż przed objęciem rządów przez Zjednoczoną Prawicę.

Nie tylko Pegasus. Ile osób służby inwigilowały w 2023 roku?

Nie tylko Pegasus. Ile osób służby inwigilowały w 2023 roku?

Źródło:
Konkret24

Jeśli będzie taka możliwość, spotkam się towarzysko z Donaldem Trumpem - powiedział we wtorek prezydent Andrzej Duda przed wylotem do Stanów Zjednoczonych. Premier Donald Tusk, komentując wcześniej doniesienia o możliwości takiego spotkania, przyznał, że "wolałby, żeby żaden polski polityk nie włączał się aktywnie" w kampanię wyborczą w USA. - Jeśli rzeczywiście pan prezydent się spotka z panem Trumpem, to oczekiwalibyśmy, żeby bardzo twardo poruszył kwestię jednoznacznego opowiedzenia się po stronie świata zachodniego, demokracji, Europy w konflikcie ukraińsko-rosyjskim - powiedział.

Prezydent Duda o spotkaniu z Trumpem

Prezydent Duda o spotkaniu z Trumpem

Źródło:
TVN24

W tamtym czasie dla mnie, jako ministra zdrowia, sprawa wyborów nie była najważniejsza - powiedział Łukasz Szumowski przed komisją śledczą do spraw wyborów korespondencyjnych. Były minister zdrowia mówił, że "rekomendował przesunięcie wyborów prezydenckich o dwa lata".

Szumowski przed komisją śledcza do spraw wyborów kopertowych: rekomendowałem przesunięcie wyborów prezydenckich

Szumowski przed komisją śledcza do spraw wyborów kopertowych: rekomendowałem przesunięcie wyborów prezydenckich

Źródło:
PAP

Nie byliśmy pewni co do końcowej daty wyborów prezydenckich. Nie wiedzieliśmy, kiedy mamy wystartować, bo to było zależne od uchwalenia ustawy - zeznał we wtorek przed komisją śledczą do sprawy wyborów kopertowych Paweł Skóra, były dyrektor Pionu Informatyki i Telekomunikacji Poczty Polskiej.

Przesłuchanie w sprawie wyborów kopertowych. "Nie byliśmy pewni co do końcowej daty"

Przesłuchanie w sprawie wyborów kopertowych. "Nie byliśmy pewni co do końcowej daty"

Źródło:
PAP, tvn24.pl

Potrącenie rowerzysty przez samochód osobowy na przejściu dla pieszych w Toruniu. Na nagraniu widać, jak rozpędzony cyklista bez zachowania odpowiedniej ostrożności wjeżdża pod nadjeżdżający pojazd.

Zamiast prowadzić rower, wjeżdża na przejście. Tak to się kończy. Nagranie

Zamiast prowadzić rower, wjeżdża na przejście. Tak to się kończy. Nagranie

Źródło:
tvn24.pl

Do prokuratury w Piotrkowie Trybunalskim (woj. łódzkie) wpłynęła opinia uzupełniająca dotycząca wypadku na autostradzie A1, w którym zginęło małżeństwo z pięcioletnim dzieckiem - dowiedział się portal tvn24.pl. Teraz zapozna się z nią prokurator i niewykluczone, że zdecyduje o zmianie zarzutów dla Sebastiana M. Jest on obecnie podejrzany o spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym, a zarzut może zmienić się na spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym, co jest zagrożone wyższą karą. Prokuratura informuje, że cały czas trwa proces ekstradycyjny 32-latka, który został w lutym zwolniony z aresztu w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.

Nowa opinia po wypadku na A1. Może wpłynąć na zmianę zarzutu dla Sebastiana M.

Nowa opinia po wypadku na A1. Może wpłynąć na zmianę zarzutu dla Sebastiana M.

Źródło:
tvn24.pl

IMGW wydał alarmy pierwszego stopnia przed przymrozkami. Synoptycy ostrzegają przed spadkiem temperatury przy gruncie do -5 stopni Celsjusza. Sprawdź, gdzie należy uważać.

Alerty IMGW. Temperatura mocno spadnie

Alerty IMGW. Temperatura mocno spadnie

Aktualizacja:
Źródło:
IMGW

Ciepły początek kwietnia spowodował, że na tatrzańskich szlakach możemy natknąć się na jedyny jadowity gatunek węża w Polsce, czyli żmiję zygzakowatą. Jad może być niebezpieczny dla dzieci, osób starszych lub uczulonych, dlatego kiedy dojdzie do ukąszenia, zawsze należy zadzwonić po pomoc.

Żmije zygzakowate. "Gdy je zobaczymy, oddalmy się, pozostawiając je w spokoju"

Żmije zygzakowate. "Gdy je zobaczymy, oddalmy się, pozostawiając je w spokoju"

Źródło:
PAP, tvnmeteo.pl
Do trzech razy sztuka. Jak wymiar sprawiedliwości przegrywa z gangiem wołomińskim

Do trzech razy sztuka. Jak wymiar sprawiedliwości przegrywa z gangiem wołomińskim

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Zbliża się składkowa rewolucja – wszystkie umowy zlecenia mają zostać objęte składkami na ZUS. O tej zmianie mówiło się już od jakiegoś czasu, jest ona zapisana w Krajowym Planie Odbudowy i zależy od niej wypłata unijnych środków. Jest jednym z tak zwanych kamieni milowych. Jak dowiedział się Business Insider Polska, reforma ma wejść w życie 1 stycznia 2025 roku. O jej efektach rozmawiali w studiu TVN24 BiS Kamil Sobolewski, główny ekonomista pracodawców RP, oraz Sebastian Koćwin, wiceprzewodniczący OPZZ.

Rząd chce oskładkować umowy zlecenie. "Niższe płace, wyższe koszty" kontra "pozytywne konsekwencje"

Rząd chce oskładkować umowy zlecenie. "Niższe płace, wyższe koszty" kontra "pozytywne konsekwencje"

Źródło:
TVN24 BiS

Niemal 1,5 tysiąca przypadków zachorowań na krztusiec odnotowano w zeszłym tygodniu w Czechach. To rekordowy wzrost przypadków tej groźnej choroby, nienotowany u naszego południowego sąsiada od 1959 roku. "Tylko ci, którzy są regularnie szczepieni, są chronieni, ponieważ ani choroba, ani szczepionka nie zapewniają długoterminowej ochrony", podkreślają lokalne władze.

Rekordowy wzrost przypadków groźnej choroby w Czechach. Tak źle nie było od 65 lat

Rekordowy wzrost przypadków groźnej choroby w Czechach. Tak źle nie było od 65 lat

Źródło:
PAP, irozhlas.cz, tvn24.pl