Rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz wyjaśnił dzisiaj na konferencji prasowej, skąd wziął się wzrost zakażeń koronawirusem. - Wczoraj spadek był, dzisiaj go nie ma - mówił.
Są 202 nowe zakażenia, z czego 170 w województwie śląskim. - Mamy dwa nowe zidentyfikowane ogniska - wyjaśnił Andrusiewicz. Chodzi o kopalnie Ziemowit i Zofiówka, gdzie trwają badania przesiewowe.
W obu zakładach we wtorek pobierane będą wymazy do drugich, kontrolnych testów. Dlatego, jak zaznaczył Andrusiewicz, poziom zakażeń może jeszcze wzrosnąć.
Górnicy nie mają objawów
Śląsk zaczął przodować w statystykach zakażeń koronawirusem, gdy 7 maja rozpoczęło się masowe testowanie górników. Pracownicy pięciu kopalń zostali już przebadani, chociaż nie wszyscy otrzymali wyniki dwóch testów, przez co nie mogą wrócić do pracy i dostają dużo niższą pensję.
W sumie górnikom wykonano już 47 tysięcy testów, a wymazy pobierane są także ich żonom i dzieciom. Dziennie - 1400. Trafiają do 12 laboratoriów na Śląsku, a także w innych województwach. Zdarzało się, że próbki były uszkodzone lub ginęły wyniki.
Badania przesiewowe ruszały tam, gdzie górnik zachorował, czyli miał objawy choroby COVID-19. Gdyby nie to, górnikom mogłoby się upiec, bo - jak przyznał Andrusiewicz - 95 procent z nich przechodzi zakażenie bezobjawowo.
Z ponad czterech tysięcy zakażonych górników, około 3,4 tysiąca ujawniono podczas badań przesiewowych. Pozostali zostali przebadani, odbywając kwarantannę z powodu kontaktu z osobą zakażoną.
KORONAWIRUS W POLSCE. RAPORT TVN24.PL.
"Takie tempo testowania będzie trwało tygodniami"
O długim oczekiwaniu na badania na obecność koronawirusa, a w efekcie – przedłużającej się kwarantannie całych górniczych rodzin zaalarmowali w poniedziałek w liście do premiera Mateusza Morawieckiego związkowcy z "Sierpnia’80".
Komisja Zakładowa Wolnego Związku Zawodowego "Sierpień 80" w Polskiej Grupie Górniczej S.A. określa problemy z badaniem górników kopalni Sośnica w Gliwicach jako "skandaliczne". Górnicy boją się obniżonych z powodu absencji wypłat i utraty miejsc pracy.
"Według naszej wiedzy, w województwie śląskim w dyspozycji Urzędu Wojewódzkiego jest kilka wymazobusów, z czego tylko jeden z nich przypada na Gliwice i na tamtejszą kopalnię Sośnica. Tymczasem około 460 pracowników tej kopalni przebywa obecnie na kwarantannie i pod rygorem izolacji społecznej. Oczekują oni nadal na kolejne dwa testy, a zatem na przyjazd wymazobusa. Warunkiem powrotu do pracy i do życia społecznego jest bowiem wciąż dwukrotny wynik negatywny na obecność koronawirusa" – czytamy w liście do premiera Mateusza Morawieckiego, podpisanym przez wiceprzewodniczącego Komisji Zakładowej Sierpnia'80 w PGG Zdzisława Bredlaka.
"460 pracowników KWK Sośnica jest na kwarantannie, bo na przykład mieli kontakt z osobami chorymi na COVID-19 lub jeden z wcześniejszych testów wykazał wynik dodatni. Kwarantannie poddane są także ich rodziny. Kwarantanna trwa 14 dni i podlegają jej także wszyscy członkowie rodziny takiego górnika. Daje to sumę 1500-2000 osób do przebadania. Tymczasem wymazobus dokonuje dobowo jedynie ok. 30 testów, tj. podjeżdża jedynie pod kilka adresów. Takie tempo testowania będzie trwało kilka tygodni, a nawet miesięcy. W tym czasie nie możemy pracować, a nasze rodziny nie mają za co żyć" – dodał.
Kopalnie zamarły z powodu akcji "wymazywania górników". Powrót "do normalności" jest mozolny.
W liście wskazał, że absencja pracowników w kopalni "Sośnica" wynosi obecnie 51 proc., co oznacza, że większość pracowników nie pracuje. "Górnicy chcą zarabiać, a wszyscy boją się kwot wypłaty 10 czerwca, które mogą być głodowe. Dodatkowo, frustrację i niepokój pogłębiają pogłoski ciągle płynące na Śląsk jakoby wiele kopalń, w tym nasza miały zostać zlikwidowane, a pretekstem do tego miała być obecna sytuacja pandemii" - zaznaczył związkowiec.
"Na Śląsku i w środowisku górniczym rośnie przeświadczenie, że państwo nie radzi sobie z masowym testowaniem tylko jednej grupy zawodowej górników i tylko na Górnym Śląsku. Nie ma możliwości kontaktu z Sanepidem i uzyskania podstawowych informacji. Decyzje takie jak odwołanie Śląskiego Państwowego Inspektora Sanitarno-Epidemiologicznego w Katowicach same w sobie sytuacji nie zmienią. Konieczne są natychmiastowe działania, które usprawnią i przyśpieszą procedury związane z testowaniem ludzi oczekujących na to tygodniami" - podsumował.
Śląski inspektor sanitarny został odwołany w sobotę.
Połowa zakażeń na Śląsku dotyczy górników
Górnicy stanowią prawie połowę spośród ponad 8,2 tysięcy wszystkich osób zakażonych w województwie śląskim. Najwięcej zakażeń koronawirusem potwierdzono w Jastrzębskiej Spółce Węglowej, gdzie w poniedziałek rano chorych było 2049 pracowników. Badania przesiewowe objęły całą około 22-tysięczną załogę.
Największe w JSW ognisko koronawirusa to kopalnia Pniówek w Pawłowicach, gdzie w niedzielę zakażonych było 1492 pracowników, a w poniedziałek 1510. Najwięcej nowych zachorowań potwierdzono minionej doby w kopalni Zofiówka, gdzie łącznie koronawirusa ma 515 pracowników, wobec 409 dobę wcześniej. W kopalniach Jastrzębie-Bzie i Borynia zakażonych jest po 10 osób, a w kopalni Budryk - cztery. Kwarantanną objętych jest 250 osób.
Niewielki wzrost liczby zachorowań (o dwa) nastąpił wśród górników Polskiej Grupy Górniczej, gdzie dotąd potwierdzono zakażenie u 1491 pracowników, wobec 1489 raportowanych dobę wcześniej. 2 tys. osób jest w kwarantannie. W ramach badań przesiewowych od pracowników Grupy pobrano blisko 27,3 tys. wymazów do testów na obecność koronawirusa.
Najwięcej chorych jest w należących do PGG kopalniach: Jankowice (671), Sośnica (460) i Murcki-Staszic (235). Pod kątem SARS-Cov-2 po raz drugi badani byli w minionym tygodniu pracownicy kopalni rudzkiej Bielszowice, gdzie do poniedziałku potwierdzono 70 przypadków koronawirusa. Kilkunastu zakażonych jest w kopalni Marcel. Od jednego do kilku przypadków zakażenia potwierdzono także w innych kopalniach i w tzw. ruchach PGG.
W związku z prowadzonymi badaniami w minionym tygodniu kopalnie Bielszowice i Pokój w Rudzie Śląskiej nie wydobywały węgla - mają wznowić eksploatację w poniedziałek. Trzy inne zatrzymane wcześniej kopalnie PGG: Murcki-Staszic, Jankowice i Sośnica, od ub. tygodnia wznawiają eksploatację i w ostatnich dniach osiągnęły już połowę zdolności wydobywczych, a w czerwcu mają dojść do pełnych mocy.
W poniedziałek zapadła decyzja, że badania przesiewowe pod kątem obecności wirusa Sars-CoV-2 obejmą kolejną ok. siedmiotysięczną grupę pracowników Polskiej Grupy Górniczej (PGG). W środę rozpocznie się pobieranie wymazów od górników z kopalni Ziemowit, a w czwartek - kopalni Marcel.
Zatrudniająca ok. cztery tysiące górników kopalnia Ziemowit w Lędzinach to część kopalni zespolonej Piast-Ziemowit, natomiast ruch Marcel, gdzie pracuje ok. trzy tys. osób, to część kopalni ROW. Obecnie żadna z tych kopalń nie jest dużym ogniskiem koronawirusa - w Ziemowicie potwierdzono dotąd 9 przypadków zakażenia (101 osób jest w kwarantannie), zaś w Marcelu 15 (kwarantanną objęto 91 pracowników).
Decyzja o przeprowadzeniu badań przesiewowych w kolejnych dwóch kopalniach PGG zapadła w porozumieniu ze sztabem kryzysowym wojewody śląskiego. W Ziemowicie badania rozpoczną się w najbliższą środę, a w Marcelu - w czwartek. Punkty wymazowe będą zlokalizowane w pobliżu kopalń. Oprócz ich załogi badania obejmą też pracowników firm współpracujących z oboma zakładami.
OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>
Wracają do pracy
Najszybciej do normalnego poziomu wydobycia powraca należąca do spółki Węglokoks Kraj kopalnia Bobrek w Bytomiu, gdzie w poniedziałek zakażonych było (po odjęciu kolejnych kilkunastu ozdrowieńców) 491 pracowników kopalni i współpracujących z nią firm (67). W kopalni z dnia na dzień przybywa osób wyleczonych z COVID-19 - obecnie jest ich 94, wobec 78 dzień wcześniej. W kwarantannie przebywa 12 osób. Do pracy powróciła już ponad połowa załogi, a wydobycie zbliża się do poziomu sprzed epidemii.
Autorka/Autor: mag/gp
Źródło: TVN 24 Katowice, PAP