Pierwszy wynik mieli negatywny, drugi niejednoznaczny albo zgubiony, trzeci - pozytywny i kwarantanna zaczynała się od nowa. Rodziny ze Śląska, które siedziały zamknięte w domach przez wiele tygodni, opowiedziały w reportażu "Uwagi!" TVN, jak pobierano im wymazy do badań na koronawirusa: tylko z gardła, bez zmieniania rękawiczek i zabezpieczenia próbek. Ministerstwo Zdrowia wyjaśnia, że kwarantanna nie powinna trwać dłużej niż dwa tygodnie, ale "błędy się zdarzają".
Reporterzy programu "Uwaga!" TVN odwiedzili rodziny na Śląsku, które przez wiele tygodni - nawet od połowy kwietnia do połowy czerwca - przebywały w kwarantannie z powodu zakażenia koronawirusem.
Zostali skierowani do pobrania wymazu z różnych powodów: bo mają w rodzinie górnika, który poddany był badaniom przesiewowym, przeprowadzanym na kopalniach albo dlatego, że mieli kontakt z osobą zakażoną.
By zakończyć kwarantannę, powinni otrzymać dwa wyniki negatywne. Tymczasem bohaterom reportażu "Uwagi" drugi wynik zaginął albo okazał się niejednoznaczny i wymaz trzeba było powtórzyć. Z kolei trzeci wychodził pozytywny i kwarantanna rozpoczynała się od nowa.
- Zastanawiamy się, gdzie tkwi problem. On jest, ale z czego wynika, nie jesteśmy w stanie wyjaśnić - powiedziała w reportażu Jolanta Wąsowska, dyrektor sanepidu w Bytomiu. - Niejednoznaczny wynik oznacza, że coś po drodze się wydarzyło, co nie pozwala na badanie. Próbka była za sucha, zbyt mało materiału pobrano, jest wiele czynników, które mogą wpłynąć na to, że próbka jest niediagnozowalna - dodała.
Pobieranie bez zmieniania rękawiczek
Bohaterowie reportażu opowiedzieli, jak im pobierano próbki. Zaznaczyli, że był to wymaz tylko z gardła, nie z nosa. Zauważyli, że osoba z wymazobusa nie zmieniała rękawiczek, pobierając materiał od kolejnych członków rodziny. Pobraną próbkę, przed zabezpieczeniem w folię, odkładała na mebel w mieszkaniu albo prosiła, by ktoś ją potrzymał.
Jedna z bohaterek miała także pobranie w szpitalu. Tam wyglądało to inaczej. Wymaz pobrano jej z gardła, z nosa i z krwi.
- Niezwykle ważne jest, żeby oprócz tylnej strony gardła, pobrać także wymaz z nosa. Wynik badania materiału wyłącznie z gardła może być niewiarygodny ze względu na błąd przedlaboratoryjny – wyjaśniła w reportażu Jolanta Mrochem-Kwarciak, przewodnicząca Polskiego Towarzystwa Diagnostyki Laboratoryjnej w Katowicach.
- Zgodnie z aktualną wiedzą medyczną pobieranie materiału tylko z jednego miejsca jest błędem – potwierdził Paweł Grzesiowski z Instytutu Profilaktyki Zakażeń.
Ministerstwo Zdrowia: kwarantanna trwa 14 dni
- Na pewno nikt nie powinien przebywać w kwarantannie dłużej, niż wymagają tego przepisy, czyli czternaście dni - odniósł się w poniedziałek do reportażu programu "Uwaga!" TVN Wojciech Andrusiewicz, rzecznik Ministerstwa Zdrowia.
Równocześnie zwrócił uwagę, że pojedyncze przypadki błędów zdarzają się, zwłaszcza - jak mówił - przy takiej skali badań, jakie miały miejsce na Śląsku, gdzie wykonano ich ponad 200 tysięcy. - Przy tej skali badań liczba błędów może być większa. Te błędy się zdarzają, za te błędy należy przeprosić. Minister zdrowia jest w stałym kontakcie z głównym inspektorem sanitarnym, z wojewódzkim inspektorem na Śląsku, na wszelkie tego rodzaju nieprawidłowości reagujemy - mówił.
Grzegorz Hudzik, wojewódzki inspektor sanitarny w Katowicach zapewnił w rozmowie z TVN24, że w tej chwili na Śląsku nie ma nikogo, kto przebywałby w kwarantannie ponad dwa tygodnie.
Jak powinno wyglądać pobieranie?
- Są dwa sposoby na pobranie materiału genetycznego do badań. Jest to wymaz z gardła z łuków podniebiennych i z tylnej ściany gardła poprzez nos. Dojście przez nos jest bardziej skomplikowane, wszyscy się go obawiają, mimo że w mojej ocenie jest lepszym materiałem, większa ilość materiału biologicznego koncentruje się na tylnej ścianie gardła - powiedział Grzegorz Hudzik.
Dodał, że metody są równoważne, jeśli w materiale znajduje się chociaż jedna drobinka wirusa. - Jeśli go nie ma, to jest problem, bo albo materiał jest suchy, albo wymazówki są nieprawidłowej jakości - powiedział.
Inspektor zaznaczył, że człowiek, który pobiera wymaz, musi być odpowiednio zabezpieczony, bo nigdy nie wiadomo, czy on nie jest zakażony. Musi mieć maseczkę, przyłbicę, fartuch i rękawiczki. - Co ważne, po każdym pobraniu wymazu rękawiczki muszą być zmienione, żeby nie doszło do przeniesienia możliwości zakażenia na próbkę, którą się pobiera - podkreślił Hudzik.
Według niego, jeśli te warunki są spełnione, a wymazówka jest opisana danymi osoby, od której pobrano materiał i dotrze do laboratorium nienaruszona, jest pewność, że badanie będzie prawidłowe.
Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: Uwaga TVN