W Katowicach protestują przeciwko budowie Centralnego Portu Komunikacyjnego oraz towarzyszących mu inwestycji. - Jesteśmy tutaj, żeby bronić naszego spokoju, naszych domów, naszych rodzin. Ale tak naprawdę jesteśmy tutaj dla wszystkich tych, którzy nie mają świadomości, nie mają czasu albo po prostu nie wiedzą o tym, co się w naszym kraju dzieje - mówi jeden z protestujących.
Protest rozpoczął się w sobotę o godzinie 12 na Placu Wolności w Katowicach. Zgromadzeni sprzeciwiają się budowie linii 170 Kolei Dużych Prędkości i wszystkich inwestycji Centralnego Portu Komunikacyjnego oraz przepisów nowelizowanej ustawy o gospodarce nieruchomościami.
- To jest w mojej ocenie obywatelska postawa, to wyrażenie głosu, który musi wybrzmieć, a którego władza już od dobrych kilku lat w ogóle nie słucha, nie liczy się z obywatelami, więc jedyną szansą zwrócenia uwagi na istotne problemy, które nas wszystkich dotyczą jest wyjście na ulicę i głośne skandowanie tego, co nas boli - mówi reporterowi TVN24 jeden z protestujących.
Więcej o problemach mieszkańców w związku z inwestycją w reportażu "Wykolejone życie" w TVN24 GO >>>
Protestujący: jesteśmy za rozwojem, ale ten projekt nie ma nic wspólnego z rozwojem kraju
- Jesteśmy tutaj, żeby bronić naszego spokoju, naszych domów, naszych rodzin. Ale tak naprawdę jesteśmy tutaj dla wszystkich tych, którzy nie mają świadomości, nie mają czasu albo po prostu nie wiedzą o tym, co się w naszym kraju dzieje, z jakimi problemami się stykamy, wobec jakich problemów stajemy, po to aby tych ludzi obudzić, aby później nikt nie miał pretensji, że nie krzyczeliśmy i nie apelowaliśmy - dodaje.
- Jesteśmy Polakami, którzy są za tym, żeby nasz kraj się rozwijał, niestety ten projekt megalomański, absurdalny nie ma nic wspólnego z rozwojem kraju. To nie jest projekt, który ma służyć Polsce - twierdzi. I dodaje, że projekt CPK "ma służyć interesom osób, które zasiadają we władzach tych wszystkich spółek, którzy czerpią ogromne środki z przygotowywania na razie tej inwestycji". - Bo przecież nic na razie się nie buduje, zadłuża się lub zamierza się zadłużyć nasz kraj na wiele pokoleń usiłując zbudować coś, co po prostu temu krajowi nie jest potrzebne - mówi protestujący.
Czytaj też: Horała o wywłaszczeniach pod CPK: jeżeli wtedy zasady nie były strasznie złe, to teraz też nie są
Są też osoby, które przyszły w imieniu swoich rodzin. - Przez całe życie moi dziadkowie pracowali na to, żeby mieć swój dom, a teraz mogą to stracić - podkreśla jedna z kobiet.
Inny mężczyzna dodaje, że dom jego rodziny jest w odległości około 30 metrów od przebiegu planowanej trasy kolejowej, a z drugiej strony biegnie Autostrada Bursztynowa A1. Jak podkreśla, nie przekonują ich argumenty rządzących o tym, że trzeba się rozwijać i rozbudowywać kolej dużych prędkości.
- Rozwijajmy się, ale na jakimś normalnym poziomie, z jakimś rozumiem. Ktoś tutaj mówił z prowadzących, że ktoś w Warszawie nakreślił ołówkiem trasę, że tak poleci kolej i mają to realizować i wyburzyć tyle domów - relacjonuje. - Co ma zrobić rodzina, która ma aktualnie kredyt na dom, który wybudowała dwa lata, trzy lata temu. Jak zburzą teraz ten dom, dostaną pieniądze, to im zaledwie starczy, żeby spłacić odsetki z tego kredytu. Gdzie będą mieszkać, co będą robić, za co będą żyć? - dopytuje.
Centralny Port Komunikacyjny
Centralny Port Komunikacyjny ma być wybudowany do 2027 roku wraz z realizacją niezbędnych połączeń z komponentami sieci kolejowej i drogowej. Ma to być węzeł przesiadkowy między Warszawą i Łodzią, który zintegruje transport lotniczy, kolejowy i drogowy. W ramach projektu w odległości 37 km na zachód od Warszawy, na obszarze ok. 3 tys. ha zaplanowano wybudowanie Portu Lotniczego Solidarność, który w pierwszym etapie ma być w stanie obsługiwać 40 mln pasażerów rocznie.
W skład CPK wejdą też inwestycje kolejowe: węzeł w bezpośredniej bliskości portu lotniczego i połączenia na terenie kraju, które mają umożliwić przejazd między Warszawą a największymi polskimi miastami w czasie nie dłuższym niż 2,5 godz.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24