50-latek skazany za usiłowanie zabójstwa swojej żony i sprowadzenia zagrożenia na życie mieszkańców bloku. Do końca twierdził, że to ona wywołała pożar, zasypiając z niedopałkiem papierosa. Jednak sąsiad widział, jak wepchnął kopniakiem uciekającą żonę z powrotem do płonącego mieszkania, krzycząc: żebyś spłonęła.
Jest styczeń 2017.
W pomieszczeniach bloku ze ścian odpadają tapety. Z samego gorąca. Straż ewakuuje pięćdziesięciu mieszkańców. Dwoje zatruło się tlenkiem węgla, trzecia sąsiadka rozchoruje się potem w wyniku przebytego stresu.
Do policjantów podbiega 40-letnia kobieta z osmoloną twarzą i nadpalonymi włosami. - Mąż mnie podpalił - mówi.
Jak się okazało, do pożaru doprowadziły: alkohol, dezodorant i zazdrość.
"Uciekła, wepchnął ją z powrotem kopniakiem"
50-letni Jan G. został od razu zatrzymany. Ucierpiał bardziej, niż żona. Odmówił hospitalizacji i zamiast do szpitala, trafił do izby wytrzeźwień. Miał w organizmie ponad dwa promile alkoholu.
Po wytrzeźwieniu usłyszał zarzuty usiłowania zabójstwa żony i sprowadzenia zagrożenia życia dla sąsiadów.
- Nie przyznał się do winy i wyjaśnił, że to żona spowodowała pożar, zasypiając z niedopałkiem papierosa - mówi Edyta Hraciuk-Tomecka, prokurator rejonowa w Żorach.
Wedle ustaleń śledczych kobieta faktycznie położyła się do łóżka. Ale po kłótni z mężem. Zezna, że groził jej podpaleniem.
Gdy zasypiała, miał wziąć dezodorant, psiknąć w jej stronę i podpalić. Taki przebieg zdarzenia potwierdzają nie tylko jej słowa, ale także sąsiada i biegłego.
- Kobieta od razu się zbudziła, bo mąż przy niej wykrzykiwał. Pobiegła do drzwi, ale były zamknięte. Próbowała wyjść przez okno, mąż jednak zablokował jej przejście. Podstawił żonie nogę. Znalazła zapasowy klucz i otworzyła drzwi. Uciekła na korytarz, wtedy mąż wepchnął ją z powrotem kopniakiem do mieszkania, krzycząc: "żebyś się spaliła" - relacjonuje Hraciuk-Tomecka.
Ostatni akt zbrodni widział sąsiad małżeństwa. Wyciągnął kobietę z zadymionego mieszkania.
Opinia biegłego do spraw pożarnictwa jednoznacznie wykluczyła, że przyczyną pożaru był niedopałek papierosa. Strumień ognia był potężny jak przy wyrzucie gazu.
Źródłem pożaru w bloku na ulicy Promiennej w Żorach był tapczan, na którym zasypiała żona. Motywem podpalenia: zazdrość.
12 lat więzienia
50-latek został w czwartek skazany w sądzie w Rybniku. - Dostał dwa lata więzienia za sprowadzenie zagrożenia w postaci pożaru oraz 11 lat za usiłowanie zabójstwa żony. Łącznie 12 lat - mówi Tomasz Pawlik, rzecznik Sądu Okręgowego w Gliwicach.
Wyrok nie jest prawomocny i, jak przypuszcza prokurator Hraciuk-Tomecka, na pewno będzie apelacja obrony.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: Małgorzata Goślińska/i / Źródło: TVN24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: Sąd Rejnowy w Rybniku/Śląska policja