Po pracy ludzie czekają kilka godzin na parkingu, bo auta blokują im wyjazd. Stróże prawa nie pomogą - to prywatny teren, zasady ruchu drogowego nie obowiązują. Kierowcy muszą sobie radzić sami. Kto źle ustawi auto, ma spuszczane powietrze z kół albo rysowaną karoserię. Tak się parkuje w centrum Katowic.
Wideo z parkingu w Katowicach między ulicami Mickiewicza, Zabrską, Dąbrówki i Sobieskiego otrzymaliśmy na Kontakt 24. Większość aut stoi przykładnie, prosto w rzędach, ale kilka w poprzek, na drogach dojazdowych, blokując innym kierowcom wyjazd.
Gdy reporter TVN 24 przybył na miejsce, jedna z kierowców czekała na policję. - Zaparkowałam auto o 7 rano i teraz chciałam wrócić do domu, ale nie mogę wyjechać, bo inni mnie zastawili z jednej i z drugiej strony - powiedziała.
- Kierowcy źle zaparkowanych aut zostali pouczeni - mówi Jacek Pytel, rzecznik katowickiej policji. Naszemu reporterowi interweniujący na miejscu funkcjonariusze przyznali jednak, że niewiele mogą zrobić, bo to nie jest droga publiczna i zasady ruchu drogowego nie obowiązują.
Cierpi wizerunek miasta
Każdego dnia wjazd może obowiązywać z innej ulicy, w zależności od tego, jak ustawią się pierwsi kierowcy. Na ogromnej (14,7 tys. m kw.) nawierzchni zarośla, gruz i kałuże. Nie ma parkingowych, parkomatów, żadnych opłat, ochroniarzy, kamer, bram czy nawet płotu. Darmocha i totalna samowolka.
- To prywatny teren, jeśli właściciel przyzwala na parkowanie aut, to jego sprawa. Dziwię się, że ludzie zostawiają tam samochody. Błota po pachy - mówi Piotr Piętak, rzecznik straży miejskiej w Katowicach.
Błoto to jednak najmniejszy problem na dzikim parkingu w centrum stolicy Śląska. Pani Beata zastała swoje auto bez powietrza w kołach, z porysowaną karoserią i obklejone. - Naklejki to jeszcze rozumiem, ale reszta - chamstwo. To się tu zdarza notorycznie - opowiedziała nam.
To są metody kierowców na tych, którzy źle parkują. Rzadko dzwonią po pomoc do służb mundurowych. Muszą sobie radzić sami.
- Byłam między jedną pracą a drugą. Na szczęście jakiś kierowca uratował mi życie i dopompował opony. Ale jestem w szoku. Nic złego nie zrobiłam. Pracuję tu od 5 lat i staram się nikogo nie blokować. Totamte auta są źle zaparkowane - pani Beata wskazała na swoją lewą stronę, gdzie stały obklejone samochody.
Piętak przyznaje, że takich dzikich parkingów w centrum Katowic jest więcej i szkodzą wizerunkowi miasta.
Parking zamknie komornik
- Teren został kupiony od skarbu państwa około 10 lat temu. Kiedyś były tam prawdopodobnie stolarnie hutnicze, a potem miały stanąć biurowce. Nic nie możemy zrobić, dopóki nie jest tam naruszane prawo - rozkłada ręce Krzysztof Kaczorowski z biura prasowego katowickiego magistratu.
Sprawę może rozwiązać komornik, i to na dniach. W czwartek o 9 rano ma się odbyć pierwsza licytacja prawa użytkowania wieczystego placu z dzikim parkingiem. Za długi. Cena wywoławcza: 5 mln 274 tys. zł. - To mała część, jaką winna jest kilku wierzycielom firma, do której należy ten teren - mówi Sebastian Bednarz, komornik sądowy przy sądzie rejonowym w Katowicach.
W zamian miasto nie zorganizuje dodatkowych parkingów w centrum miasta, bo chce w tej strefie ograniczać ruch kołowy. Mieszkańcy w ścisłym centrum mają 2 tys. płatnych miejsc parkingowych, 1,2 tys. w galerii handlowej przy dworcu PKP (pierwsze 3 godz. za darmo) i 3 tys. bezpłatnych pod nową siedzibą NOSPR, skąd do rynku jeżdżą liczne tramwaje, a spacer trwa około 10 minut.
Dziki parking w centrum Katowic:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: mag/sk / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Katowice/ Kontakt 24 | Andrzej Winkler