Nie żyje Jan Ludwiczak, przewodniczący Solidarności w kopalni Wujek w 1981 roku. - To w jego obronie górnicy kopalni Wujek zaczęli strajkować w stanie wojennym - chcieli jego uwolnienia i zniesienia stanu wojennego - przypomina dyrektor Śląskiego Centrum Wolności i Solidarności w Katowicach. Ludwiczak zmarł w Katowicach w wieku 86 lat.
O śmierci Jana Ludwiczaka poinformowało w czwartek Śląskie Centrum Wolności i Solidarności w Katowicach, pielęgnujące pamięć o zamordowanych górnikach.
- To w jego obronie górnicy kopalni Wujek zaczęli strajkować w stanie wojennym - chcieli jego uwolnienia i zniesienia stanu wojennego. To do domu Jana Ludwiczaka w nocy z 12 na 13 grudnia wkroczyła Milicja Obywatelska, aresztowała go, a przybyłych na pomoc górników pobito. To wtedy właśnie przelała się pierwsza krew stanu wojennego - przypomniał dyrektor Centrum Robert Ciupa.
Dyrektor Śląskiego Centrum Wolności i Solidarności: człowiek wielkiej charyzmy i wielkiej pokory
Jan Ludwiczak w każdą rocznicę krwawej pacyfikacji kopalni przychodził pod Krzyż-Pomnik przy kopalni, upamiętniający poległych górników. - Każdego 16 grudnia pojawiał się pod krzyżem poległych górników, zawsze skromnie stojąc gdzieś z boku i pamiętając. Był człowiekiem wielkiej charyzmy, ale także wielkiej pokory. To postać, która uczyła nas wszystkich, jak podchodzić do pamięci, do wolności i do godności człowieka. Człowiek, który zawsze będzie częścią tej instytucji, częścią historii regionu, ale także częścią historii Polski - podkreślił dyrektor Śląskiego Centrum Wolności i Solidarności.
Jan Ludwiczak zmarł w środę (11 stycznia). Jego pogrzeb zaplanowano na najbliższą sobotę. Po mszy w kościele pod wezwaniem Podwyższenia Krzyża Św. w Katowicach-Brynowie, nieopodal kopalni Wujek, pochówek nastąpi na cmentarzu w katowickiej dzielnicy Panewniki.
To po zatrzymaniu Jana Ludwiczaka rozpoczął się strajk w kopalni Wujek
W nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. milicjanci rozbili drzwi w katowickim mieszkaniu Jana Ludwiczaka i zatrzymali go. Gdy informacja o tym dotarła do kopalni, rozpoczął się strajk. Zwolnienie zatrzymanego, a następnie internowanego przewodniczącego było jednym z postulatów strajkujących górników.
Jan Ludwiczak pochodził z Pecnej koło Poznania. Urodził się 1 maja 1937 roku. W stolicy Wielkopolski ukończył Zasadniczą Szkołę Kolejową (w 1954 roku). W czerwcu 1956 roku uczestniczył w demonstracji w Poznaniu, za co został zatrzymany przez milicję i przesłuchiwany w Komendzie Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej.
W katowickiej kopalni Wujek w Katowicach pracował od 1965 roku aż do emerytury w 1990 roku. We wrześniu 1980 roku był wiceprzewodniczącym Komitetu Założycielskiego NSZZ Solidarność, a potem przewodniczącym zakładowej "S". Był delegatem na dwa pierwsze zjazdy wojewódzkie Regionu Śląsko-Dąbrowskiego "S" w lipcu i grudniu 1981 roku.
Po zatrzymaniu w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 roku, Ludwiczak został internowany. Przebywał w Ośrodkach Odosobnienia w Jastrzębiu-Szerokiej, Uhercach, Załężu k. Rzeszowa, Nowym Łupkowie i Katowicach. Był uczestnikiem buntu internowanych w Załężu i pięciodniowej głodówki w Uhercach.
Z internowania został zwolniony 23 grudnia 1982 roku, po czym w pracy przeniesiono go na niższe stanowisko. W latach 1983-89 zajmował się kolportażem ulotek i książek w kopalni Wujek. W tym czasie był wielokrotnie przesłuchiwany przez SB, zastraszany i nakłaniany do emigracji.
W styczniu 1989 roku był przewodniczącym Tymczasowego Komitetu Założycielskiego NSZZ Solidarność kopalni Wujek. Potem, w latach 1990-1992 należał do NSZZ Solidarność 80. Został odznaczony m.in. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski (w 2007 roku) i Krzyżem Wolności i Solidarności (w 2015 roku).
Największa tragedia stanu wojennego
Pacyfikacja kopalni Wujek była największą tragedią stanu wojennego. 16 grudnia 1981 roku czołgi sforsowały kopalniany mur, a uzbrojone oddziały ZOMO wkroczyły na teren zakładu. Potem do akcji wprowadzony został pluton specjalny ZOMO, padły strzały. Na miejscu zginęło sześciu górników, jeden umarł kilka godzin później w szpitalu po operacji, a dwóch kolejnych na początku stycznia 1982 roku.
W czerwcu 2008 roku Sąd Apelacyjny w Katowicach skazał prawomocnie byłego dowódcę plutonu specjalnego Romualda C. na sześć lat więzienia, a 13 jego podwładnym wymierzył od 3,5 do czterech lat więzienia. Wniesione kasacje oddalił w 2009 roku Sąd Najwyższy - wyrok stał się ostateczny blisko 28 lat po tragedii.
Źródło: PAP