69-latek w środę przed południem wyszedł na grzyby. Gdy nie wrócił do zmroku, rodzina zawiadomiła policję. Mężczyzna informował telefonicznie, jak wygląda okolica, ale w czwartek jego telefon prawdopodobnie się rozładował. Akcja poszukiwawcza trwała trzy dni. Pan Henryk odnalazł się w piątek po godzinie 16. Mężczyzna został zabrany do szpitala na badania.
W akcję zaangażowani byli policjanci, strażacy, ratownicy Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, żołnierze, okoliczni mieszkańcy. Od czwartku pomagały im psy tropiące oraz śmigłowiec z kamerą termowizyjną i dron.
"Z uwagi na duże prawdopodobieństwo, że mężczyzna może znajdować się poza granicą kraju, powiadomiono czeską policję i tamtejszych funkcjonariuszy GOPR" - informowała w komunikacie cieszyńska policja.
Opisywał, jak wygląda teren wokół niego, ale telefon rozładował się
Według informacji przekazanych przez policję, 69-letni Henryk z Istebnej w środę około 11 wyszedł na grzyby. Istebna to wieś w Beskidzie Śląskim, położona przy granicy z Czechami. Gdy do 20 mężczyzna nie wrócił do domu, rodzina zgłosiła policji zaginięcie.
Mężczyzna miał przy sobie telefon i przekazywał rodzinie, że się zgubił i nie może znaleźć drogi do domu.
- Instruował telefonicznie, gdzie mniej więcej może się znajdować, opisywał, jak wygląda teren wokół niego - mówi Artur Górny z cieszyńskiej policji.
69-latek powiedział, że szedł w kierunku szczytu Kiczory przez przysiółek Polankę, blisko granicy z Czechami. Niestety w nocy ze środy na czwartek kontakt z nim się urwał, prawdopodobnie jego telefon się rozładował. Policjantom nie udało się namierzyć sygnału telefonu w górskim terenie.
W piątek po 16 poszukiwania zostały zakończone.
- Pan Henryk został zauważony w okolicy miejsca swojego zamieszkania. Wiedział, że jest w Istebnej, że jest jesień i że poszedł na grzyby. Nie wiedział jednak, jak się tam znalazł ani którędy chodził. Nie wiedział, że minęły trzy dni, odkąd zaginął - mówi Artur Górny z cieszyńskiej policji. - Mężczyzna był w stanie dobrym, został zabrany do szpitala na badania - dodaje.
Mąż szukał żony w lesie i sam zaginął
Trwa sezon na grzybobranie. Policja niemal codziennie informuje o zaginionych grzybiarzach. Najbliższy przykład ze Śląska - w poniedziałek policjanci z Blachowni szukali 77-latka. Mężczyzna wyszedł na grzyby z żoną. Gdy kobieta uzbierała cały koszyk, zorientowała się, że nigdzie nie ma jej męża. Nie było też roweru, na którym przyjechał.
Okazało się, że mężczyzna wrócił do domu i gdy zobaczył, że nie ma tam żony, pojechał na rowerze szukać jej w lesie. Wtedy sam się zgubił. Wszystko dobrze się skończyło - policjanci i strażacy znaleźli go całego i zdrowego tego samego dnia około godziny 23.
Grzybobranie - zasady bezpieczeństwa
Dlatego policjanci przypominają o zasadach bezpieczeństwa na grzybobraniu:
- Staraj się nie wybierać do lasu w pojedynkę. Poinformuj swoich bliskich, dokąd się wybierasz i podaj przybliżony czas powrotu;
- Zabierz ze sobą naładowany telefon komórkowy oraz latarkę, które w momencie zagubienia w lesie mogą okazać się bardzo pomocne. Telefon możesz wykorzystać do wezwania pomocy i wskazania twojej lokalizacji;
- Wybieraj jasne ubrania i używaj elementów odblaskowych, ponieważ mogą one być pomocne podczas akcji poszukiwawczej;
- Nie oddalaj się od swojego pojazdu, stacji kolejowej lub przystanku, jeśli nie znasz dobrze terenu;
- Do lasu wybieraj się wczesnym rankiem, nie po zmierzchu, bo wtedy ryzyko zagubienia się jest mniejsze;
- Gdy zabłądzisz w lesie, nie zwlekaj z powiadomieniem policji, staraj się dojść do najbliższej drogi, wtedy jest większa szansa na odnalezienie (jeśli sam odnajdziesz drogę do domu, niezwłocznie powiadom policję, co oszczędzi czas i zaangażowanie wszystkich osób, które biorą udział w poszukiwaniach).
Źródło: TVN24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja