74-letnia Teresa D. aresztowana w sprawie Jacka Jaworka opuści dzisiaj areszt. Tak zdecydował Sąd Okręgowy w Częstochowie, który rozpatrywał zażalenie na areszt złożone przez obrońcę kobiety. 74-latka usłyszała zarzut utrudniania śledztwa prowadzonego przeciwko Jackowi Jaworkowi poprzez jego ukrywanie. Kobieta jest jego ciotką. Grozi jej do pięciu lat więzienia.
- Sąd, który rozpoznawał zażalenie złożone przez obrońcę, uchylił tymczasowy areszt wobec pani Teresy D. i nakazał jej natychmiastowe zwolnienie - potwierdził w rozmowie z portalem tvn24.pl Dominik Bogacz, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Częstochowie.
Dodał, że kobieta jeszcze dzisiaj opuści areszt.
- Sąd uznał, że na obecnym etapie postępowania nie są spełnione przesłanki szczególne stosowania tymczasowego aresztowania, czyli nie zachodzi ani uzasadniona obawa ucieczki lub ukrywania się podejrzanej lub niestawiennictwa na wezwanie organu prowadzącego postępowanie, brak jest również uzasadnionej obawy, że może ona wywierać wpływ na świadków i inne osoby podejrzewane w sprawie czy podejmować czynności zmierzające do dotarcia dowodów - wyjaśnił nam sędzia Bogacz.
Dodał, że w przypadku Teresy D. nie zachodziła też przesłanka grożącej surowej kary, bo przestępstwo, o którego popełnienie podejrzana jest 74-latka, zagrożone jest karą do pięciu lat pozbawienia wolności. Aby mówić o "surowej karze", przestępstwo musi być zagrożone karą co najmniej ośmiu lat więzienia.
Zatrzymanie 74-latki
Teresa D. została zatrzymana 7 sierpnia. Kobieta - jak podali śledczy - miała pomagać Jackowi Jaworkowi w ukrywaniu się. Miała mu udostępnić w tym celu lokal.
- Policja przeprowadziła przeszukania kilku nieruchomości, co do których było podejrzenie, że mógł w nich przebywać Jacek J. Podczas jednego z przeszukań ujawniono przedmioty świadczące o jego pobycie. Została wówczas zatrzymana 74-letnia właścicielka nieruchomości. Została doprowadzona do prokuratury w Częstochowie, gdzie przedstawiono jej zarzut dotyczący utrudniania postępowania karnego przeciwko Jackowi J. poprzez udzielenie mu pomocy w ukrywaniu się przed organami ścigania. Została przesłuchana przez prokuratura. Z uwagi na dobro trwającego śledztwa (obowiązuje tajemnica) co do treści złożonych przez nią wyjaśnień - mówił wówczas prokurator Piotr Wróblewski z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.
Dzień później kobieta została tymczasowo aresztowana.
Zabił troje krewnych
Jak ustalił Onet, 74-latka to ciotka Jacka Jaworka, siostra jego matki. Dom, w którym ukrywał się poszukiwany tuż przed śmiercią, znajduje się w centrum Dąbrowy Zielonej - miejscowości, w której w lipcu odnaleziono ciało Jaworka. Wieś znajduje się około pięciu kilometrów od wsi Borowce, gdzie w 2021 roku mężczyzna dokonał potrójnego morderstwa. Jacek Jaworek zginął od samobójczego strzału w głowę.
Według ustaleń śledczych Jaworek w nocy 10 lipca 2021 r. w Borowcach zastrzelił swojego brata, bratową oraz 17-letniego bratanka. Przeżył jedynie 13-letni wówczas syn małżeństwa, który ukrył się, a następnie uciekł z rodzinnego domu, w którym doszło do potrójnego zabójstwa. Jacek Jaworek kilka miesięcy wcześniej zamieszkał z rodziną po tym, jak opuścił zakład karny, w którym odbywał kilkumiesięczną karę zastępczą z powodu niepłacenia alimentów.
Czytaj też: ZOBACZ TEŻ: "On nie wyszedł z lasu, był ogolony, czysty". Coraz więcej pytań w sprawie Jacka Jaworka
Małżonkowie zgłosili mundurowym, że Jacek Jaworek kieruje wobec nich groźby. W zawiadomieniu nie było jednak mowy o tym, że posiada lub może posiadać broń palną. Rodzinny spór miał dotyczyć kwestii związanych z podziałem majątku. Po zbrodni ślad po Jacku Jaworku zaginął. Mimo blokad dróg i szeroko zakrojonych poszukiwań terenowych z użyciem śmigłowców, dronów oraz psów tropiących mężczyzny nie udało się zatrzymać. Śledczy podejrzewali, że mógł ukrywać się poza granicami Polski. Został wpisany na listę najbardziej poszukiwanych przestępców w Unii Europejskiej.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24