Pierwsze zareagowały kobiety. - Zobaczyłyśmy dym ulatniający się spod drzwi domu, zadzwoniłyśmy po straż - opowiadają. Potem do akcji wkroczyli mężczyźni. - Wybiliśmy szybę, laliśmy wodę do środka i wyciągnęliśmy poszkodowanego. Uratowany mieszkaniec ma poparzone 90 procent ciała.
Dramatyczny pożar we wsi Chorzenice w powiecie częstochowskim. We wtorek późnym wieczorem płonął domek jednorodzinny przy ul. Głównej. Zanim przybyły służby ratownicze, do akcji ruszyli mieszkańcy.
- Wracałyśmy z koleżanką z Częstochowy i patrzymy, dym z domu się wydobywa. Ale nie z komina, tylko spod drzwi. Pomyślałyśmy, że przecież ktoś może być w środku i zaalarmowały straż pożarną - opowiadają dwie dziewczyny z Chorzenic.
W tym samym czasie obok płonącego domu przechodzili inni mieszkańcy Chorzenic. - Pan Tomek wybił szybę w oknie domu. Wlewaliśmy wodę do środka. Było straszne zadymienie, dusiło. Ale weszliśmy do środka i wynieśliśmy poszkodowanego - opowiada Jan Cała.
- Jego ręce wymykały się z naszych. Jego skóra została na naszych rękach - mężczyźni dodają z przejęciem.
Jak powiedział nam Krzysztof Dzwonnik z Państwowej Straży Pożarnej w Częstochowie, mieszkaniec domku doznał poparzeń na ok. 90% powierzchni ciała. Został zabrany do szpitala. - Ucierpiała jeszcze jedna osoba, przebywająca w domu. Przyczyny nie są znane, na miejscu pracuje ekipa techników z policji - dodaje dzwonnik.
W akcję zaangażowani byli również sąsiedzi. To od nich ratownicy brali wodę i koce do gaszenia ognia.
Płonął domek w Chorzenicach:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: mag, msin/gp / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Katowice | Paweł Skalski