Kierowca opla astry wjechał w ścianę budynku. Gdy policjanci przybyli na miejsce, za kierownicą siedziała 24-letnia dziewczyna. - To ona prowadziła - twierdził jej 25-letni chłopak. Mimo że była noc, kamera monitoringu miejskiego zarejestrowała, jak para po kolizji zamienia się miejscami.
- Jechałem na pożar - tłumaczył 25-latek, którego policjanci zastali w aucie rozbitym o ścianę budynku w pobliżu zakładu karnego w Wojkowicach.
Mężczyzna siedział na miejscu pasażera, za kierownicą zaś jego 24-letnia dziewczyna. - To ona prowadziła - przekonywał stróżów prawa.
Policjanci jednak nie dali mu wiary i przejrzeli zapis z monitoringu miejskiego. Podejrzenia funkcjonariuszy potwierdziły się. Mężczyzna kłamał. Kamera zarejestrowała, jak tuż po kolizji para zamienia się miejscami.
Pijany i bez prawa jazdy - drugi raz
Do kolizji doszło w nocy z 8 na 9 sierpnia. W minioną sobotę policjanci postawili kierowcy zarzuty. 25-latek, strażak ochotniczej straży pożarnej, przyznał się do winy. - Miał powody, żeby przesiadać się z miejsca za kierownicą - mówi Paweł Łotocki, rzecznik policji w Będzinie.
Okazało się, że alarm pożarowy zastał 25-latka na grillu. Był pijany, mimo to bardzo chciał wziąć udział w akcji gaśniczej i wsiadł za kierownicę. Badanie alkomatem wykazało, że miał ponad 2 promile alkoholu w organizmie.
Mało tego, strażak nie posiadał prawa jazdy i miał już w przeszłości zarzuty jazdy po pijanemu oraz bez uprawnień. - Teraz grozi mu dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów - mówi Łotocki.
Policjanci zatrzymali pijanego strażaka w aucie w Wojkowicach:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: mag/sk / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: tvn24