Zbrodnia wydarzyła się w rodzinnym domu B. w małej wsi w Beskidzie Śląskim. Śledczy znaleźli tam ciała 66-letniej kobiety i 64-letniego mężczyzny, a także ich syna, 32-letniego wówczas Jerzego. W czwartek Jerzy B. stanął przed sądem, jest oskarżony o zabójstwo rodziców. Zeznawali jego brat i siostra.
W czwartek w sądzie okręgowym w Bielsku-Białej ruszył proces Jerzego B., oskarżonego o zabójstwo rodziców. Chodzi o czy z artykułu 148 par 1 Kodeksu karnego. Mężczyzna został doprowadzony z aresztu. Ma dwóch adwokatów, w tym jednego z wyboru. Na salę stawili się także jego brat i siostra.
Z uwagi na duże zainteresowanie mediów, rozprawa została przeniesiona do większej sali. Sędzia Agnieszka Grążawska długo rozważała, czy zezwolić na udział dziennikarzy. Sprawa jest bardzo drastyczna. Z tego powodu rzecznik prokuratury rejonowej w Cieszynie Andrzej Hołdys na etapie śledztwa nie podawał żadnych szczegółów.
Po godzinie, na wniosek rodziny pokrzywdzonych, ze względu na ich interes prywatny, sędzia częściowo wyłączyła jawność. Oskarżony oraz jego rodzeństwo zeznawali przy drzwiach zamkniętych. Dziennikarze mogli być obecni tylko przy odczytaniu aktu oskarżenia.
Mieli podcięte gardła, wykrwawili się na śmierć
Do zbrodni doszło 6 grudnia 2022 w domu rodzinnym B. w Jaworzynce, małej wsi w Beskidzie Śląskim w gminie Istebna. Ciała 66-letniej Jadwigi i 64-letniego Władysława w tym samym dniu znalazł krewny. W domu był także ich syn Jerzy. Tam został zatrzymany. W prokuratorze przyznał się do zabójstwa.
Śledztwo zostało zakończone w listopadzie 2023. Po otrzymaniu opinii biegłych z obserwacji psychiatrycznej mężczyzny, z której wynikało, że jest on w pełni poczytalny, prokurator sporządził akt oskarżenia.
Media opisywały, że ofiary były przywiązane do krzeseł. Z aktu oskarżenia wynika, że oboje wykrwawili się na śmierć po tym, jak "nieustalonym narzędziem" oskarżony podciął im gardła. 64-latek według śledczych został najpierw pobity po głowie, także nieustalonym narzędziem, doznał między innymi złamania nosa, stłuczenia skroni, policzka, ucha. Oskarżony "działał w bezpośrednim zamiarze pozbawienia życia", jak podkreślał prokurator.
- Przy czym czynów tych dopuścił się w czasie całkowicie zniesionej możliwości rozpoznania ich znaczenia i pokierowania swoim postępowaniem na skutek zaburzeń czynności psychicznych, będących następstwem wprawienia się w stan nietrzeźwości, powodując wyłączenie poczytalności, którego następstwo mógł przewidzieć - odczytał prokurator Piotr Grosicki.
Rodzeństwo oskarżonego nie chciało rozmawiać z dziennikarzami. - To zbyt trudne - mówił brat. Powiedział jedynie, że Jerzy nigdy nie pił i wtedy też nie był pod wpływem alkoholu, więc zapewne chodziło o narkotyki. - Nie wiedzieliśmy, czy bierze narkotyki. Nikt się tego nie spodziewał. Brat mieszkał z rodzicami, pracował - powiedział mężczyzna.
Przed zbrodnią policja nie odnotowała żadnych interwencji w domu B.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24.pl