Rodzice 16-letniego Alfreda, który w piątek zginął w Alpach, winą za śmierć syna obarczają opiekunów wycieczki. - Jeśli ktoś podejmuje się opieki nad dziećmi i pokazuje taki brak odpowiedzialności, nie powinien się tym zajmować - mówi reporterce TVN24 zrozpaczony ojciec. Dyrekcja szkoły twierdzi, że nauczyciele mieli wiedzę, jak zajmować się młodymi ludźmi. - To nie był ich pierwszy wspólny wyjazd - mówi wicedyrektor gimnazjum.
Do tragedii doszło w piątek, 26 lutego, na stoku narciarskim we włoskiej miejscowości Monte Bondone. Od tygodnia gimnazjaliści z Katolickiego Towarzystwa Kulturalnego w Bielsku-Białej przebywali tam na obozie narciarskim.
- Było już po zajęciach. Jeden z naszych uczniów poślizgnął się i spadł w 500-metrową przepaść – mówił w sobotę wicedyrektor placówki Marek Wójtowicz.
Włoskie media donoszą, że do wypadku doszło w momencie, gdy nastolatek zdjął narty i przeszedł przez barierę zabezpieczającą, by zrobić zdjęcie. Dyrekcja szkoły nie potwierdza tych informacji.
"Powinni mieć ich cały czas na oku"
Z relacji wujka 16-latka, który pojechał na miejsce zdarzenia i rozmawiał ze świadkami wynika, że kilkuosobowa grupka nastolatków przebywała na stoku sama. W punkcie widokowym mieli robić sobie zdjęcia.
- Nagle ktoś z nich zauważył, że Fredzia nie ma. Myśleli, że to żart... że się gdzieś schował. Po chwili jednak przestraszyli się, że coś się stało - opowiada matka nieżyjącego nastolatka.
Dzieci miały zdecydować, że zjadą na dół, by poinformować kogoś o tym, co się stało. Rodzice twierdzą, że opiekunów z nimi nie było. - Nauczyciele, prowadząc nieletnich na tak wysoki stok, powinni mieć ich nieustannie na oku, nie pozwolić im schodzić z traktu – wtrąca oburzony ojciec.
Na zdjęciach, które zrobili koledzy Alfreda, widać, że młodzież przebywała w odosobnionym miejscu.
- Opiekunowie nie zwrócili uwagi na to, że ich podopieczni znaleźli się w tak niebezpiecznym miejscu – dodaje pan Zbigniew, ojciec. - Gdyby był tam ktoś dorosły, syn na pewno by go posłuchał - twierdzi matka.
Okoliczności zdarzenia bada miejscowa policja. Na miejscu od razu została zorganizowana pomoc psychologiczna dla uczestników obozu. – Nasi uczniowie i bliscy zmarłego wciąż mogą liczyć na naszą pomoc. To dla nas wszystkich ogromna tragedia – mówi Marek Wójtowicz, wicedyrektor szkoły.
To nie był ich pierwszy wyjazd
Wiadomo, że trwający od zeszłego piątku obóz, zorganizowany był zgodnie z obowiązującymi przepisami.
- Opiekunowie, którzy wyjeżdżają, muszą mieć uprawnienia, żeby zajmować się uczniami. Wiemy, że to byli "czynni" nauczyciele, tj. posiadający odpowiednie kompetencje. Sprawdzamy to w dokumentacji, którą przedstawiła szkoła przed wyjazdem - wyjaśnia Anna Wietrzyk, rzecznik Śląskiego Kuratorium Oświaty w Katowicach.
Pieczę nad 30-osobową grupą sprawowało dwoje opiekunów i kierownik obozu. To nie był ich pierwszy wspólny wyjazd.
- Wielu uczniów, którzy teraz byli na nartach, wcześniej podróżowało z tymi opiekunami podczas wakacji. To doświadczeni nauczyciele, którzy wiedzą, jak prowadzić młodych ludzi w czasie takich wyjazdów – tłumaczy dyrekcja gimnazjum.
Sprawę bada prokuratura
Rodzice Alfreda nie podzielają tej opinii. - Na takiej wysokości nauczyciele nie powinni spuszczać dzieci z oczu, powinni je mieć cały czas przy sobie – twierdzi pan Zbigniew. Chciałby, żeby poczuli się odpowiedzialni za to, co się stało. Pragną, by sprawą zajęły się odpowiednie organy. - Dla nas temat się nie zakończył, on się dopiero zaczyna... bo nasze dziecko nie wróciło - kończy ojciec.
- Nie chcielibyśmy podejmować polemiki. Trwa postępowanie wyjaśniające, wszystko zostanie rzetelnie sprawdzone. Poddamy się oczywiście wszelkim decyzjom, które zostaną ogłoszone przez organy zajmujące się sprawą - przyznaje wicedyrektor gimnazjum.
Kuratorium oświaty, po sprawdzeniu dokumentów dotyczących wyjazdu gimnazjalistów do Włoch, przekazało sprawę do prokuratury w Bielsku-Białej. - Nasze kompetencje w pewnym momencie się kończą. Nie możemy przeprowadzić śledztwa, a mamy zgłoszenie o wypadku śmiertelnym, więc naszym obowiązkiem jest zgłosić to do prokuratury - dodaje rzecznik kuratorium.
Szkoła zapewnia pomoc psychologa
W weekend młodzież wróciła do Polski. Od poniedziałku szkoła zapewnia im pomoc psychologiczną. - W poniedziałek rano odprawiona została msza w intencji zmarłego, w szkole został ogłoszony też dzień żałoby - kończy wicedyrektor placówki.
We wtorek ciało chłopca ma zostać przetransportowane do Polski. Jego pogrzeb odbędzie się prawdopodobnie pod koniec tygodnia.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: msin / Źródło: TVN24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: Policja w Monte Bondone