Opinie i wydarzenia
Wynagrodzenie Pisiewicza "na poziomie prezesa Orlenu". Nitras: musi zwrócić pieniądze
Podczas czwartkowego posiedzenia komisji kultury fizycznej, sportu i turystyki posłowie rozmawiali o sytuacji w Polskim Komitecie Olimpijskim. Prezes Radosław Piesiewicz, mimo wezwania, nie stawił się. - PKOl to nie jest stowarzyszenie grupy przyjaciół, których celem jest zagospodarowanie przestrzeni swojego domu - mówił minister sportu Sławomir Nitras. Przypomniał, że to od decyzji PKOl zależy to, kto ze sportowców będzie rywalizował "na najważniejszych zawodach na świecie". - PKOl ma służyć sportowcom. Bez jawności finansowej to się nie uda - opowiadał Nitras. Minister zarzucił organizacji, że nie przekazuje informacji nawet swoim członkom, w tym raportu komisji rewizyjnej. Jak zaznaczył Nitras, raport miał pokazać, że prezes Piesiewicz publicznie kłamał w spawie zarabianych przez siebie pieniędzy. Miał otrzymywać wynagrodzenie "na poziomie wynagrodzenia prezesa Orlenu". - To wynagrodzenie nieadekwatne, za wysokie. Przydzielone mu niezgodnie z prawem - dodał. Według Nitrasa w ciągu półtora roku prezes PKOl i jego najbliżsi współpracownicy pobrali wynagrodzenie przekraczające trzy miliony złotych, podczas gdy polscy olimpijczycy nie dostali wypłat za zdobyte nagrody. - Kwota, którą jest winny olimpijczykom, to 4 miliony złotych. Pół miliona złotych jest winny trenerom medalistów - wyliczał Nitras. - To upokarzające dla polskiego sportowca - skomentował Jakub Rutnicki (KO). - Nie możemy przymykać oka na to, co się dzieje i udawać, że nic się nie dzieje - podkreśliła Żaneta Cwalina-Śliwowska (Polska2050).