Kropka nad i
gen. Bogusław Pacek, dr Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz
Co dla Kremla, dla Rosji oznacza sobotni, przerwany, marsz wagnerowców na Moskwę? - Ta sytuacja pokazała gigantyczny rozłam w ramach reżimu oraz słabość jego całości - oceniła dr Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz. Zdaniem byłej ambasadorki Polski w Moskwie, Jewgienij Prigożyn "z całą pewnością nie mógł działać sam". - Nie mam najmniejszych wątpliwości, że FSB musiały wiedzieć, że on się do czegoś takiego przygotowuje. Jeżeli, według wszelkich informacji, wiedzieli Amerykanie, to FSB, która naprawdę podsłuchuje wszystko i wszystkich w Rosji, musiała wiedzieć, że coś takiego się szykuje. Putin z całą wyrazistością obnażył to, że nie kontroluje swoich ludzi, sektorów siłowych, bezpieczeństwa w Rosji. Nie tylko my to zobaczyliśmy na Zachodzie, ale zobaczyło to rosyjskie społeczeństwo - tłumaczyła Pełczyńska-Nałęcz. - Prigożyn przygotowywał się do czegoś większego. Gromadził uzbrojenie i z całą pewnością musiał wiedzieć o tym Putin. Prigożyn jest człowiekiem nieobliczalnym i nie po raz pierwszy pokazuje, że co innego mówi, co innego robi. Obserwowaliśmy jak od wielu tygodni straszył Szojgu i Gierasimowa i nie wszyscy braliśmy te słowa poważnie. Natomiast Putin, niezależnie od tego, jak go oceniamy, być może postąpił najbardziej rozważnie ze wszystkich wyjść, które miał. Rozpoczynając wojnę z Prigożynem, musiał się liczyć z tym, że wojsko w części może się do Prigożyna przyłączyć - ocenił gen. Bogusław Pacek podkreślając jednocześnie, że cała ta sytuacja to "wielka kompromitacja Putina", a prezydent Rosji zrobił z przywódcy wagnerowców "bohatera".