Bez polityki
Prof. Andrzej Dragan: cele nauki i religii są dość zbieżne
W programie "Bez polityki" prof. Andrzej Dragan, fizyk teoretyk i artysta opowiedział, dlaczego ważna jest dla niego wolność. – Fizykę teoretyczną uprawia się tylko dlatego, że ma się pewien defekt, jakąś dysfunkcję mózgu, która człowiekowi każe robić rzeczy, których nikt normalny nie robi. Jak już to człowiek robi, to robi to dla przyjemności. Bardzo cenię swoją pracę, bo robię co chcę i nikt mi się nie wtrąca – powiedział. Rozmówca Piotra Jaconia wrócił wspomnieniami do swoich początków przygody z fizyką. Jak mówił, wtedy niezbyt interesowało go, co dzieje się dookoła i co ludzie na ten temat sądzą. – Mnie to tak wciągnęło, że nie było innego wyjścia, tylko się tym zająć. To się wydarzyło, jak byłem w szkole podstawowej, ale na krótko i nie tak intensywnie. Potem wróciło, jak ponownie jakimś cudem odkryłem, że fizyka nie jest czymś przerażającym – dodał. Przyznał, że w czasach szkolnych był "nie do wytrzymania przez wszystkich nauczycieli" i grożono mu wyrzuceniem ze szkoły. – Byłem nieznośny pod tym względem, że pewnie, gdybym żył w obecnych czasach, to bym dostał diagnozę. Psychiatra twierdził, że z całą pewnością to jest to ADHD, albo zespół Tourette'a, zespół Aspergera, albo jakaś kombinacja tego wszystkiego – wyznał. Mówiąc o różnicach pomiędzy fizyką a religią, wskazał, że "cele nauki i religii są dość zbieżne". - Chcemy opisać świat, w którym tkwimy. Religia już to ma opisane, a fizyka jeszcze nie. My tego nie wiemy i odkrywamy. Narzędzia, których używamy do tego, są zupełnie odmienne. Narzędziem religii jest wiara, w nauce jest zupełnie odwrotnie, ponieważ nie ma nic "na pewno" - ocenił. Fizyk podkreślił, że ludzie są omylni, w tym także wybitni i najwybitniejsi ludzie, jacy chodzili po ziemi, dlatego "nauka się sprawdza i jest skuteczna, ponieważ ma w nosie to, co się wydaje".