Bardzo Bardzo Serio
Sylwia Chutnik: zastanawiam się, na ile niebezpieczne postaci ładujemy w memy
Co robisz rano, kiedy budzisz się ze snu, w którym z przyjemnością zjadasz kostkę masła? - Sprawdzam stan uzębienia, a potem myślę, skąd miałam pieniądze na sztabę masła - żartuje w programie "Bardzo Bardzo Serio" pisarka i aktywistka społeczna Sylwia Chutnik, odpowiadając na jedno z "niepoważnych" pytań prowadzących. W rozmowie z Katarzyną Kasią i Grzegorzem Markowskim zastanawia się także, co by zrobiła, gdyby idącemu przed nią Zbigniewowi Ziobrze wypadł pistolet na skutek osłabienia się gumki w bieliźnie. Wyznaje, że są w niej "dwie Sylwie" - "krwawa", która odkopuje go od siebie, robi raban i awanturę, a także "złodziejska". - Biorę ten pistolet i w nogi! Zobaczymy, co się stanie: czy będzie za mną biegł, może zacznę strzelać - mówi pisarka. Sylwia Chutnik opowiada również początkach jej kariery literackiej. Mówi, że w czasie edukacji "była zajęta czymś innym" - naprawą świata albo koncertem punkrockowym - i kiedy przyszedł koniec roku w pierwszej klasie, była zagrożona z wielu przedmiotów, "głównie matmy". Zaznacza jednak, że na jej ratunek przybył konkurs Jednego Wiersza Związku Literatów Polskich, który wygrała i oprócz książek osób z jury, otrzymała dyplom, który przyszedł do szkoły. - Grono pedagogiczne myśli: no dobra, już po prostu jełopa z tej matmy, ale poetka. Dzięki temu zdałam do drugiej klasy - wspomina.