W czwartek zaczęły obowiązywać nowe amerykańskie cła. To cios w dziesiątki krajów, których eksport do Stanów Zjednoczonych z dnia na dzień stał się znacznie droższy.
"Miliardy dolarów - głównie z krajów, które od lat wykorzystywały Stany Zjednoczone, śmiejąc się przy tym wniebogłosy - zaczną płynąć do USA" - napisał na platformie Truth Social Donald Trump, chociaż cła są płacone przez amerykańskich importerów, a nie kraje eksportujące.
Donald Trump przekonuje, że wzmocni to krajową gospodarkę, choć taki sposób myślenia nie przekonuje większości ekonomistów.
- Amerykańska gospodarka niewątpliwie odczuje spowolnienie. To największe podwyżki ceł dotykające konsumentów od trzech pokoleń - skomentował Paul Donovan, główny ekonomista w UBS Global Wealth Management.
Cła jako narzędzie presji
Wojna celna staje się narzędziem presji politycznej, a każda decyzja ma inne tło. Nowe stawki sięgają nawet 50 procent. Tak jest w przypadku Brazylii - w tym przypadku to reakcja prezydenta USA na działania brazylijskiego wymiaru sprawiedliwości wobec byłego prezydenta Jaira Bolsonaro, sojusznika Trumpa, oskarżonego o próbę zamachu stanu.
- Zadzwonię do przywódców Indii i Chin, by wspólnie podjąć decyzję, co dalej z tym zrobić - powiedział Lula da Dilva, prezydent Brazylii, komentując posunięcie Donalda Trumpa. - Cła prowadzą donikąd. Produkty będą droższe dla Brazylijczyków, droższe dla Amerykanów, droższe dla całego świata - dodał.
Indie mogą być taką rozmową zainteresowane. Czekają je dodatkowe 25-procentowe cła - doliczone do już obowiązujących 25-procentowych. W tym przypadku to odwet Amerykanów za import rosyjskiej ropy.
- Indie kupują rosyjską ropę za dolary zarobione na eksporcie do Stanów Zjednoczonych. Rosja wykorzystuje te środki na zbrojenia przeciwko Ukrainie, a amerykańscy podatnicy finansują broń, by ją bronić. To absurdalny mechanizm, który musi zostać przerwany - powiedział Peter Navarro, doradca prezydenta Trumpa ds. handlu.
Unia Europejska względnie oszczędzona, ale Szwajcaria - nie
Unia Europejska uniknęła drastycznych podwyżek - wcześniejsze porozumienie zagwarantowało wspólną stawkę 15 procent. Dla niektórych produktów - jak sery - to w praktyce kosmetyczna zmiana. Za to w Szwajcarii podniesiono alarm. Prezydentka Karin Keller-Sutter udała się do Waszyngtonu, by ratować handel po niespodziewanej decyzji o nałożeniu na Berno cła w wysokości 39 procent.
- Jesteśmy zaskoczeni. W lipcu wynegocjowaliśmy porozumienie. Zostało uzgodnione i zaakceptowane przez członków gabinetu prezydenta Trumpa - powiedziała prezydentka Szwajcarii. Jak podał w czwartek Reuters, Szwajcaria nie planuje ceł odwetowych, ale wsparcie dla krajowych firm i kontynuowanie rozmów z Białym Domem.
Od czasu ogłoszenia nowej polityki handlowej kolejne rządy zabiegają o wyjątki. Udało się to między innymi Wielkiej Brytanii, Japonii, Korei Południowej i Unii Europejskiej. Kanada zapłaci 35 procent, Meksyk zyskał 90 dni ochrony. Dla Chin obowiązuje taryfa w wysokości 30 procent, ale rozmowy trwają.
To nie koniec. Trump zapowiada, że kolejnym celem będą półprzewodniki. Import z krajów, które nie produkują ich w USA, ma zostać objęty 100-procentowym cłem.
Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/DIVYAKANT SOLANKI