Aż dwie trzecie mieszkańców niewielkiego miasteczka we Włoszech zdecydowało się na start w lokalnych wyborach - informuje "Guardian". W uznawanej za jedną z najpiękniejszych włoskich miejscowości Ingrii trzy osoby rywalizują o urząd burmistrza, a 27 kolejnych o miejsce w radzie miasta. Tymczasem w wiosce na stałe mieszka jedynie 46 osób.
Leżąca nieopodal Turynu w regionie Piemont Ingria jest jedną z najmniejszych miejscowości we Włoszech i liczy zaledwie 46 mieszkańców. Otoczona jest terenami leśnymi i górami, a od 2022 roku znajduje się wśród miejscowości uznawanych za najpiękniejsze w kraju.
8 i 9 czerwca w miejscowości tej odbędą się lokalne wybory, w których wybrany zostanie nowy burmistrz oraz nowa rada miasta, w której obecnie zasiada dziesięcioro radnych. Niespodziewanie wybory te wywołały ogromne emocje, zauważa "Guardian". Swój start w wyborach zgłosiło aż dwie trzecie wszystkich mieszkańców - łącznie 30 osób, z których trzy rywalizują o urząd burmistrza, a reszta stara się o miejsca w radzie miasta.
Wybory lokalne we Włoszech
Funkcję burmistrza Ingrii od 2009 roku pełni 42-letni Igor De Santis, który ponownie ubiega się o urząd na już swoją czwartą kadencję. Wcześniej przez trzy dekady urząd ten sprawował z kolei jego dziadek. Tym razem De Santis ma jednak niespodziewanie poważną konkurencję. Swój start w wyborach burmistrza ogłosił bowiem najpierw 70-letni radny opozycji, Renato Poletto, a następnie także Stefano Venuti, który choć jest Mediolańczykiem, to w Ingrii ma swój drugi dom.
W rozmowie z "Corriere della Sera" Venuti przyznał, że do kandydowania namawiali go sami mieszkańcy. - Bardzo dobrze się zintegrowałem - podkreślił. Z kolei Poletto wywołał emocje faktem, że zdobył poparcie matki Igora De Santisa, Mileny Crosass. Kobieta nie tylko postanowiła zaangażować się w kampanię po stronie politycznego przeciwnika swojego syna, ale także znalazła się wśród kandydatów Poletto na miejską radną.
W rozmowie z "Guardianem" Igor De Santis przyznał, że nie spodziewał się aż dwóch kontrkandydatów oraz tego, że jego matka poprze jednego z nich. - Prosiłem moją matkę, by do mnie dołączyła, ale gdy zobaczyła, że lista Poletto składa się głównie z kobiet, zdecydowała, że dołączy do nich - opowiada. - Każdy z nich to ochotnicy, którzy ciężko pracują na rzecz wioski - zaznaczył. Z kolei Crosass podkreśliła, że polityczna rywalizacja nie zburzy rodzinnej harmonii. Jak stwierdziła, zarówno ona, jak i jej syn chcą dla lokalnej społeczności jak najlepiej, a "to jest szansa na danie głosu kobiecemu punktowi widzenia".
Łącznie o zasiadanie w radzie miasta ubiega się 27 mieszkańców Ingrii. W wyborach oprócz 46 mieszkańców wioski, do głosowania uprawnionych jest jeszcze 26 osób zarejestrowanych do głosowania z zagranicy.
Problemy włoskich miasteczek
Ingria zmaga się z poważnymi problemami, podobnie jak wiele innych niewielkich włoskich miejscowości. Szczególnie dotkliwe jest postępujące wyludnianie się oraz towarzyszący mu spadek dostępności usług. Odkąd została okrzyknięta jedną z najpiękniejszych wiosek we Włoszech, w Ingrii zaczęło pojawiać się także coraz więcej turystów. - Nastąpił niesamowity wzrost i musimy sobie z tym radzić - przyznaje de Santis. Jak zauważa, choć miejscowość ma niewielu stałych mieszkańców, to rośnie liczba osób, które posiada w niej swoje drugie domy. - Naszym głównym celem jest zachowanie piękna Ingrii - zapewnia obecny burmistrz i podkreśla, że pozostaje "optymistą" co do swojego wyniku wyborczego.
Źródło: Guardian
Źródło zdjęcia głównego: Massimo Todaro / Shutterstock.com