Walentynki zdają się posiadać długą tradycję w zachodnich krajach, jednak serc i kupidynów zdecydowanie najwięcej jest w Korei. W kraju, gdzie nawet słowa hymnu odnoszą się do miłości, romantycznych świąt zapisano w kalendarzu co najmniej kilka.
Jest na świecie kraj, gdzie mężczyźni nie muszą się martwić walentynkami. Koreański zwyczaj nakazuje, żeby 14 lutego to kobiety zadbały o prezenty dla swoich partnerów. Miesiąc później to panowie mają okazję do rewanżu - 14 marca, w "Biały Dzień" kobiety oczekują prezentów.
Single też świętują
Żeby każdy mógł być zadowolony w Korei obchodzony jest także tak zwany "Czarny Dzień". 14 kwietnia swoje święto obchodzą osoby niepozostające w związkach. Single spotykają się wtedy w restauracjach i wspólnie spożywają dzadzangmjon - makaron z sosem, którego głównym składnikiem jest czarna pasta sojowa chunjang, kawałki wieprzowiny i warzywa.
Święto miłości w wiosce olimpijskiej
W polskiej kadrze olimpijskiej są dwie pary - biathlonowe małżeństwo Krystyna i Grzegorz Guzikowie oraz pozostający w nieformalnym związku biathlonistka Monika Hojnisz i biegacz narciarski Maciej Staręga. O tak obchodzonych walentynkach w Korei żadne z nich wcześniej nie wiedziało.
"To ciekawe, ale męska duma nakazuje mi tego dnia wyjść z inicjatywą. Na pewno coś więc wymyślę. Pamiętam, ile problemów walentynki sprawiły mi cztery lata temu w Soczi. Wówczas nie byliśmy jeszcze małżeństwem. W wiosce olimpijskiej w Rosji trudno było dostać coś wyjątkowego" - powiedział Grzegorz Guzik.
Bardziej zaintrygowany koreańskim scenariuszem wydawał się Staręga, jednak i on nie zamierzał pozostawać biernym. "Koreańska wersja brzmi fajnie, ale myślę, że pozostaniemy przy zwyczaju, jaki mamy w Polsce" - podkreślił.
Wyjścia i tak nie ma chyba dużego, bo na tutejszą opcję godzić nie zamierza się jego partnerka. "Nie ma takiej możliwości. Na naszym terenie w wiosce olimpijskiej obowiązują zasady takie same, jak w kraju" - stwierdziła stanowczo, acz z uśmiechem.
Autor: akw / Źródło: PAP