- Moje nagie zdjęcia były skierowane do męża. Nie ma w tym nic złego. To nie było porno – tak Scarlett Johansson tłumaczy w najnowszym "Vanity Fair" aferę ze swoimi nagimi zdjęciami, które trafiły do internetu. - Nie czuję się upokorzona całą sprawą. Wiem, że to moje najlepsze kształty – żartuje.
Haker Christopher Chaney, który w marcu włamał się do skrzynki Scarlett Johansson i wykradł jej nagie zdjęcia opublikowane potem na wielu stronach internetowych, wyszedł wczoraj z aresztu w Los Angeles. Sędzia w zamian za kaucję w wysokości 110 tys. dol. pozwolił mu wrócić do domu. Musi jednak nosić elektroniczną bransoletkę z nadajnikiem. Termin rozprawy wyznaczono na 27 grudnia.
"Nie fotografowałam porno"
Głos w sprawie po raz pierwszy zabrała Johansson. W najnowszym numerze magazynu "Vanity Fair" śmieje się ze skandalu, który wybuchł po tym, jak fotografie wyciekły do internetu. - Zdjęcia były skierowane do mojego męża. Nie ma w tym nic złego. To nie było porno – wyjaśnia w rozmowie z "Vanity Fair".
W czasie, gdy zdjęcia zostały zrobione, 26-letnia aktorka była żoną aktora Ryana Reynoldsa. Para rozwiodła się w lipcu. Do rozpadu małżeństwa Johansson też się odniosła w wywiadzie: - Nie bardzo wiedziałam, co ze sobą zrobić. To był dziwny czas, nic mnie nie interesowało. Publiczny rozwód był trudny, czułam się bardzo nieswojo.
Haker: "Poczułem niemal ulgę"
35-letni Christopher Chaney z Florydy oskarżony jest o 26 cyber zbrodni, w tym o włamywanie się do komputerów i telefonów komórkowych oraz podsłuch. Został aresztowany po całorocznym śledztwie FBI nazwanym "Operation Hackerazzi". Grozi mu 121 lat więzienia.
Twardy dysk komputera Chaneya zawierał prywatne zdjęcia gwiazd i ich dane osobowe. Wśród jego ponad 50 "ofiar" oprócz Johansson są m.in. Jessica Alba, aktorka Mila Kunis (znana z "Czarnego łabędzia"), piosenkarki Christina Aguilera i Miley Cyrus.
Dzień po tym, jak został aresztowany, Chaney powiedział amerykańskiej stacji CNN, że był uzależniony od podglądania prywatnego życia gwiazd. I przeprosił: - Poczułem niemal ulgę, kiedy FBI zabrało mój komputer, bo nie wiedziałem jak to zatrzymać.
Źródło: BBC News, Vanity Fair
Źródło zdjęcia głównego: Mario Sorrenti/Vanity Fair