Chłodne stosunki między Francją a Stanami Zjednoczonymi bezpowrotnie należą do przeszłości. Musi tak być, skoro prezydent George W. Bush nazywa swojego francuskiego kolegę po fachu Nicolasa Sarkozy'ego, "ostatnim wcieleniem Elvisa Presleya".
W ten oryginalny sposób Bush postanowił gorąco podziękować Sarkozy'emu za obietnicę wzmocnienia francuskiego kontyngentu w Afganistanie o jeden batalion.
Porównanie nie jest jednak przypadkowe, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Podczas przemówienia w amerykańskim Kongresie w listopadzie 2007 r.
Sarkozy, którego Francuzi często nazywają "l'Americain" ze względu na jego upodobanie do amerykańskiej kultury, wymienił Elvisa Presleya wśród swoich idoli. Jako "uniwersalne ikony kultury amerykańskiej", wymienił również Marylin Monroe, Johna Wayne'a i Ritę Hayworth.
Francuskiemu prezydentowi wypada w tym miejscu życzyć podobnej do Elvisa sławy, z zastrzeżeniem, by nie skończył tak jak "Król".
Źródło: PAP, lex.pl
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum TVN24