Niemal codzienne występy na scenie, tequila co drugą noc w trasie, imprezy w klubach, a potem nagrywanie nowego albumu aż do 8 rano – tak ostatnio wygląda życie Rihanny, która w weekend musiała odwołać koncert w Szwecji z powodu grypy. Według "The Sun", jej lekarze alarmują: - Ona nie ma żadnego przestoju, by mogła się w pełni zrelaksować. Za dużo pije i za dużo pracuje. Musi odpocząć, bo inaczej źle to się skończy.
Koncert w Malmö odwołano w ostatniej chwili, bo gwiazda nie była w stanie stanąć na scenie o własnych siłach. Zawieziono ją do szpitala. Potem zamieściła na Twitterze zdjęcie swojej ręki podłączonej do kroplówki. Oficjalne oświadczenie jej menadżera brzmiało: "Koncert nie odbył się, bo Rihanna zachorowała na grypę i jest odwodniona".
Dzisiejszy "The Sun" podaje, że problem jest większy. Lekarze twierdzą, że piosenkarka za dużo czasu spędza na zabawie i pracy. - Ona nie ma żadnych przestojów, by mogła się w pełni zrelaksować. Spędza większość czasu w studio nagrań, na scenie lub w klubach. Wciąż jest pod wpływem alkoholu. Lekarze obawiają się, że przesadza. Musi mieć trochę czasu wolnego. W przeciwnym razie będzie bardziej podatna na choroby – pismo cytuje swoje źródło.
W grudniu pierwszy koncert w Polsce
Podobno dostała zakaz picia i imprezowania przez najbliższe tygodnie. Z pracą nie może zwolnić, bo przygotowuje nową płytę "Talk To Talk", która będzie jej szóstym albumem w karierze, a na rynku ma się ukazać 21 listopada – zaledwie rok po poprzedniej. Po nocach – aż do ósmej rano – siedzi w studiu nagrań. To zabójcze tempo.
Poza tym, Rihanna cały czas jest w trasie koncertowej - "Loud Tour", promującej jej piąty album. Tournee obejmuje cały świat i potrwa do końca roku. W listopadzie da 15 koncertów w Wielkiej Brytanii.
6 grudnia 23-letnia Barbadoska wystąpi w Polsce - koncert odbędzie się w łódzkiej Atlas Arenie. Ceny biletów sięgają nawet 1,5 tys. zł, najtańsze kosztują 165 zł.
Źródło: The Sun, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: materiały prasowe