Jak wiadomo, Australia leży po drugiej stronie globu i nie wszystko tam musi wyglądać tak samo jak u nas. W Europie strażacy zajmują się na przykład ratowaniem uwięzionych na drzewach kotów, a na Antypodach zaplątanych na drutach energetycznych węży. Ciekawe, jak udało mu się tam dostać...
Straż zaalarmowali mieszkańcy jednej z bogatszych podmiejskich dzielnic Sydney, którzy zauważyli dwumetrowego węża uczepionego przewodów energetycznych.
Jak się okazało, był to pyton diamentowy, który często występuje na wschodnim wybrzeżu Australii. Nie jest jadowity, poluje na małe ssaki, nietoperze, ptaki i jaszczurki.
Strażacy musieli chwilowo odłączyć zasilanie, by uwolnić zaplątanego wokół kabli węża.
Według strażaków, wielu ludzi znajduje węże w swoich domach. Gady często wspinają się na drzewa i słupy. O wężu na przewodach elektrycznych słyszało jednak niewielu.
Źródło: Reuters