Tytuł programu: "Pożarty żywcem". Podróżnik Paul Rosolie twierdzi, że został zjedzony przez anakondę. Miało do tego dojść kilka miesięcy temu. Teraz mają to zobaczyć telewidzowie. Twórcy programu w zapowiedziach pokazują podróżnika w kombinezonie mającym mu umożliwić przeżycie ataku węża. Specjaliści mówią, że to "głupota", obrońcy praw zwierząt alarmują, że to przypadek okrucieństwa. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Rosolie ubrany w dziwny czarny skafander podchodzi do potężnego, 7-metrowego węża - anakondy zielonej - i rozpoczyna z nim walkę w amazońskiej dżungli. Podróżnik ma przytwierdzoną do dołu pleców linę, którą jego współpracownicy w odpowiedniej chwili mają pociągnąć, by uratować go z morderczego uścisku węża lub z jego paszczy. To fragmenty filmu dokumentalnego wyprodukowanego przez Discovery Channel.
Obrońcy praw zwierząt oburzeni
Specjaliści mówią, że to "głupota", bo żaden wąż nie jest w stanie zjeść dorosłego, postawnego człowieka. Nawet anakondę stać jedynie - i to z problemami - na skonsumowanie tapira, dzikiej świni lub kajmana.
Obrońcy praw zwierząt są oburzeni pomysłem i w międzynarodowej petycji wzywają do podpisywania się pod protestem, jaki zamierzają wysłać do stacji wraz z żądaniem, by zapowiadanego materiału nie emitowała.
Piszą m.in., że takie działania są wyrazem "czystego okrucieństwa wobec zwierząt i utrwalają negatywne, niepotrzebne stereotypy", których ofiarami stają się później np. właśnie anakondy. Węże te to częsty cel myśliwych, płacących duże pieniądze wynajętym kłusownikom, którzy sprowadzają je z Ameryki Południowej na inne kontynenty, dla przyjemności bogatych klientów o dziwnych gustach.
Obrońcy praw zwierząt mają też nadzieję, że sama zapowiedź filmu i jego tytuł są tylko chwytem marketingowym. Z tonu, w jakim wypowiadają oskarżenia pod adresem "śmiałka" i kanału TV, wynika jednak jasno, że samego Rosoliego - gdyby wężowi udało się go jednak zjeść - nie byłoby im szkoda.
Autor: adso//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24