Patches, 9-letnia jamniczka z Williamsport w stanie Pensylwania w USA, cierpiała na rozrastający się w jej czaszce guz mózgu. Z pomocą przyszła grupa kanadyjskich naukowców i weterynarzy. Dzięki wykorzystaniu technologii druku 3D i nowatorskiemu zabiegowi pies zyskał nowe życie.
Operacja odbyła się 23 września i była jedyną szansą na uratowanie życia jamnika. W czaszce psa rozrastał się guz mózgu, który w przeciągu kilku miesięcy urósł do rozmiarów pomarańczy.
Weterynarz, do którego właścicielka zaprowadziła pupila, skierował go na specjalny program na Uniwersytecie Guelph w Kanadzie. Grupa naukowców pracowała tam nad odtwarzaniem tkanki kostnej za pomocą techniki druku 3D.
Podczas nowatorskiego zabiegu guz w czaszce jamnika miał zostać usunięty razem z zainfekowaną kością, a następnie zastąpiony wydrukowaną w 3D repliką.
- Gdyby operacja się nie odbyła, Patches by nie przeżył. To niesamowite, co weterynarze zrobili dla mojego ukochanego psa - powiedziała właścicielka jamnika, Danielle Dymeck.
"Przełomowy zabieg"
Do tej pory podczas operacji tego typu w miejsce usuwanych części kości umieszczane były tytanowe płytki.
Jak ocenili weterynarze przygotowujący zabieg Patches, w porównaniu do druku 3D była to mało precyzyjna, a przy tym droga i czasochłonna metoda, ponieważ nie dawała możliwości idealnego dopasowania rozmiaru płytek umieszczanych w miejsce usuniętych elementów kości. Naukowcy są zdania, że operacje z użyciem materiałów wydrukowanych w 3D to przełom w medycynie weterynaryjnej, ponieważ zamiennik jest idealną repliką oryginalnej kości.
- To pierwsza tego rodzaju operacja w Ameryce Północnej. Wierzę, że przetarliśmy szlak dla kolejnych takich przypadków. Mam nadzieję, że już niebawem możliwe będzie leczenie w ten sposób na większą skalę - powiedziała Michelle Oblak, chirurg i onkolog zwierzęcy z Uniwersytetu Guelph, która przeprowadziła operację.
Idealny kandydat
Patches był idealnym kandydatem do przejścia eksperymentalnej operacji.
- Potrzebował usunięcia i wymiany niemal 70 procent czaszki. Czterogodzinny zabieg wymagał zaangażowania wielu osób i niezwykłej precyzji, jednak wszystko potoczyło się zgodnie z założonym planem - komentowała tuż po zabiegu Michelle Oblak.
Niestety, wskutek nieszczęśliwego zdarzenia już po zabiegu jamnik doznał paraliżu tylnych łap. Jego właścicielka jest jednak wdzięczna lekarzom. - Mam szczęście, że mój pies żyje. Ma specjalny wózek, którego nie chce w ogóle używać. Rozpiera go energia i wciąż rządzi w domu - powiedziała Danielle Dymeck.
Autor: Ali//ŁUD / Źródło: National Post, CBC
Źródło zdjęcia głównego: Facebook | Danielle Dymeck