Nazywa się podkowiec mały i jest nietoperzem. Mierzy zaledwie 4 cm i waży 10 gramów. Dzięki niemu i setkom jego kolegów udało się już ocalić kilka małoposkich kościółków. Jak to możliwe?
Mechanizm jest prosty. Sympatyczne stworzenia uwielbiają gnieździć się na strychach starych, drewnianych świątyń. Zabytkowe budynki często są jednak w opłakanym stanie. A że podkowcom małym grozi wyginięcie, trzeba dbać o to, by nie straciły dachu nad głową - pisze dziennik "Polska",
Ratowaniem nietoperzy zajmują się pasjonaci z organizacji pro-Natura. Zdobywają pieniądze w całej Unii Europejskiej. Pierwsza dotacja pochodziła z Frankfurckiego Towarzystwa Zoologicznego, kolejne z Eko-Funduszu i z Globalnego Funduszu Środowiska. Z tych właśnie środków remontowane są małopolskie kościoły, czyli naturalne siedliska podkowców.
Cieszą się duchowni, bo na gruntowny remont starego kościoła musieliby wydać kilkadziesiąt, jesli nie kilkaset tysięcy złotych. A tak wszystkie koszty pokrywają unijni sponsorzy. Cieszą się parafianie, bo w czasie mszy nie gryzą ich muchy, ani komary: owady nie mają szans, bo są przysmakiem nietoperzy.
Cieszą się też ekolodzy, bo stworki mają szansę na przetrwanie. Jak szacują, na razie żyje ich w Polsce zaledwie 3,5 - 4,5 tysiąca.
boa/sk
Źródło: tvn24.pl, "Polska", PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu