Lindsay Lohan znów w sądzie. Tym razem gwiazdka staje przed zarzutem kradzieży biżuterii. Na środowej rozprawie sędzia dał jej dwa tygodnie na przemyślenie propozycji: jeśli przyzna się do winy, dostanie dwa tygodnie więzienia, ale uniknie procesu. Jeśli nie, pójdzie do aresztu. Lohan zapewnia, że jest niewinna.
Lohan ma dwa tygodnie na przemyślenie propozycji sędziego. W sądzie ponownie ma stawić się 10 marca.
Jeśli odmówi przyznania się do winy, prokuratorzy zaprezentują obciążające ją dowody innemu sędziemu. Jeśli uzna on, że Lohan powinna stawić się na proces, może zastosować wobec niej areszt (obecnie odpowiada z wolnej stopy). Gwiazdka może więc trafić za kratki jeszcze przed usłyszeniem wyroku. Podczas rozprawy Lohan nie odezwała się ani słowem.
Rodzina murem za Lohan
Lohan oskarżona jest o kradzież wartego 2,5 tys. dolarów naszyjnika. Gwiazdka miała wyjść z nim ze sklepu z biżuterią bez płacenia. Zaprzecza wszystkim zarzutom i twierdzi, że jest niewinna. Wspiera ją także rodzina. Ojciec Lohan po wyjściu z sądu powiedział, że jest całym sercem za córką, a wina leży po stronie sklepu.
To nie jedyne kłopoty celebrytki. Lindsay jest oskarżona także w innym procesie - o prowadzenie auta po pijanemu i posiadanie kokainy.
Źródło: Reuters