Ceny są wysokie, ale klonów przybywa. Psa można sklonować za 50 tysięcy dolarów, kota za 30 tysięcy, a konia za 85 tysięcy. Światowym liderem, jeśli chodzi o komercyjne klonowanie zwierząt, jest dziś Korea Południowa. Genetyczny duplikat ulubionego psa lub kota można też jednak zamówić w Stanach Zjednoczonych. Popyt w dużej mierze napędzają celebryci i influencerzy, którzy publicznie chwalą się sklonowanymi pupilami.
Odkąd w 1996 r. przyszła na świat słynna owca Dolly, naukowcy replikowali między innymi myszy, krowy, świnie, kozy, króliki i koty. Z psami sprawa była trudniejsza z uwagi na specyficzny proces reprodukcyjny gatunku. W 2005 r. udało się jednak pokonać i tę barierę, gdy w Korei Południowej urodziły się dwa sklonowane charty afgańskie. Jeden z nich wkrótce zmarł na zapalenie płuc, ale drugi - Snuppy - przeżył całą dekadę. Tylko dwa lata mniej niż Tai, z którego pobrano komórki do "produkcji" szczeniaków.
Korea Południowa do dziś pozostaje światowym liderem, jeśli chodzi o komercyjne klonowanie zwierząt. Genetyczny duplikat ulubionego psa lub kota można też jednak zamówić w Stanach Zjednoczonych, a konkretniej w Teksasie. Działająca tam firma Viagen Pets & Equine od 2016 r. sklonowała już setki tych zwierzaków (wcześniej skupiała się na koniach i krowach), a wedle jej własnych deklaracji zainteresowanie tą usługą wciąż rośnie.
Sklonowane psy Barbry Streisand i kot tiktokerki
Popyt w dużej mierze napędzają celebryci i influencerzy, którzy publicznie chwalą się sklonowanymi pupilami. W 2018 r. na łamach "Variety" i "New York Timesa" można było przeczytać o Miss Violet i Miss Scarlet - psach Barbry Streisand wyhodowanych przez Viagen z komórek jej poprzedniej pupilki Samanthy. "Było mi łatwiej pożegnać się z Sammie, wiedząc, że w pewien sposób będę mogła zachować jakąś jej część przy życiu" - pisała Streisand w felietonie dla "NYT".
W tym roku z kolei dość głośno zrobiło się o tiktokerce Kelly Anderson, która w 2017 r. skorzystała z usług Viagenu, by "wskrzesić" swoją przedwcześnie zmarłą kotkę Chai, a teraz w mediach społecznościowych zamieszcza zdjęcia i filmiki z jej klonem Belle. Na całą operację wydała wtedy 25 tys. dolarów, ale - jak przekonuje swoich fanów - nie żałuje. Nawet mimo wielu przykrych wiadomości, jakie codziennie dostaje w tej sprawie. Ich autorzy zarzucają jej między innymi sklonowanie kota po to, aby zarabiać na nim w sieci. Ale Anderson temu zaprzecza i mówi, że powodem była miłość do Chai oraz wyjątkowa więź między nimi.
Do tiktokerki odezwała się też walcząca o prawa zwierząt organizacja PETA, zarzucając jej promowanie klonowania, podczas gdy schroniska pełne są kotów, które czekają na adopcję. Anderson jednak uważa, że klonowanie nie ma wpływu na koty w schroniskach. Sama zawodowo zajmuje się tresurą zwierząt, zapewniła do tej pory dom tymczasowy ponad setce kotów i adoptowała własne. Twierdzi, że gdyby Chai żyła tyle, ile powinna - a nie zaledwie pięć lat - nie chciałaby jej klonować.
Cytowany przez BBC genetyk Andrew Hessel podnosi też przeciwko zarzutom PETA argument, że przecież jeśli para ludzi stara się o dziecko i stosuje w tym celu np. metodę in vitro, to nikt ich nie gromi, mówiąc, że na świecie jest dużo sierot. - A psy również stają się członkami rodziny - dodaje naukowiec.
Jak przebiega klonowanie?
Istnieje natomiast znacznie więcej powodów niż tylko przepełnione schroniska, by podważać ideę klonowania domowych zwierzaków. Jego przeciwnicy powołują się na wyniki rozmaitych badań, z których wynika, że klony żyją krócej i są bardziej podatne na wiele chorób niż ich naturalne odpowiedniki (choć na stronie Viagenu czytamy, że nie jest to prawda, a "sklonowany pies to po prostu bliźniak twojego psa urodzony z późniejszą datą").
Wciąż jeszcze jednak pozostaje kwestia stresu, jakiemu poddawane są inne zwierzęta niezbędne w procesie klonowania. Chodzi o dawczynie komórek jajowych i surogatki. Klonowanie polega bowiem na pobraniu materiału genetycznego ze zwierzęcia, które chcemy "powielić" (materiał taki można zamrozić i wykorzystać nawet po wielu latach) oraz pobraniu komórki jajowej od innego zwierzęcia i zastąpieniu obecnego w niej DNA tym pochodzącym z "powielanego" osobnika. Powstała w ten sposób hybryda stymulowana jest do podziału impulsem elektrycznym i rośnie w laboratorium aż do momentu, gdy embrion można wszczepić do macicy surogatki, która - faszerowana hormonami, a czasem zmuszana do "parzenia się" wcześniej z wykastrowanym samcem - urodzi klona. A ponieważ procedura kończy się powodzeniem w zaledwie 20 procentach przypadków, potrzeba co najmniej kilku surogatek, aby osiągnąć sukces. Przy czym sprawa wygląda i tak znacznie lepiej niż jeszcze kilkanaście lat temu. Żeby na świat przyszedł Snuppy, wykorzystano 123 surogatki i ponad tysiąc zarodków.
Czy nowe zwierzę będzie wierną kopią swojego poprzednika?
Nowe zwierzę nie będzie wierną kopią swojego poprzednika. Przyznaje to nawet Viagen. Pies czy kot może wyglądać identycznie (aczkolwiek Kelly Anderson uważa, że Belle jest bardziej puszysta i zaokrąglona niż Chai, która zmagała się z chorobą), jednak jego osobowość zależy w dużej mierze od środowiska, z którym wchodzi w interakcję konkretny genom. I to już od momentu rozwoju zarodka w macicy surogatki. Belle, zdaniem właścicielki, jest "zupełnie innym kotem". Również Miss Violet i Miss Scarlet "różnią się osobowością" od Samanthy i od siebie nawzajem. Jak napisała Streisand w felietonie z 2018 r., "można sklonować wygląd psa, ale nie da się sklonować duszy".
Źródło: BBC, Smithsonian Magazine, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock