Niewiele brakowało, a niedzielna cisza wyborcza w całej Europie zostałaby przedłużona przez polską wieś. Nie dla wszystkich byłby to problem. W Bułgarii media i politycy prześcigali się w sposobach na obejście zakazu informowania o wynikach głosowania. Całkiem bezkarnie.
Sposoby na ominięcie ciszy wyborczej znalazły się różne.
Jak gorąco
Kiedy w czasie pięknej, słonecznej niedzieli słupki rtęci pokazywały 35 st. C., neon na ratuszu w Sofii, w którym gospodarzem jest lider centro-prawicowej partii Gerb Bojko Borisow, wskazał tajemniczą wartość 25,5 st. Tyle właśnie ostatnie sondaże prowadzone przed sztabami wyborczymi dawały Gerbowi. Jeszcze chłodniej było w tym czasie w siedzibie głównej rządzących socjaldemokratów - tam termometr wskazał jedynie niecałe 20 st. C.
Niedzielne czytelnictwo
Z kolei agencja informacyjna Focus podawała wyniki sprzedaży książek. I tak, około 18 agencja podała, że na książkowe zakupy wybrało się 38 proc. obywateli. Największym zainteresowaniem cieszył się "Generał w labiryncie" Gabriela Garcii Marqueza, który symbolizował Borisowa (był ministrem sprawa wewnętrznych i jest w randze generała). Książka ta znalazła nabywców wśród 26 proc. kupujących. "Bo jesteśmy socjalistami" - ostatnia publikacja lidera socjalistów Segeja Staniszewa kupiło 19 proc osób, a "Mein Kampf" Adolfa Hitlera, niezbyt subtelnie nawiązujące do nacjonalistycznej partii Ataka, wybrało 12,4 proc. Bułgarów.
Co tam leci?
Według tego samego schematu, nieco wcześniej najchętniej słuchaną piosenką w jednej z radiostacji był utwór francuskiego piosenkarza Joe Dassina pt. "The General said", który wyprzedzał "The roses are red" Boby'ego Vintona. Prawicowa Niebieska Koalicja mogła też dowiedzieć się, że piosenka "Blue tango" cieszyła się uznaniem 8,3 proc. słuchaczy.
Tego rodzaju wybryki są w czasie wyborów w Bułgarii zupełnie powszechne. Od lat są tam stosowane takie fortele i nie są karane.
Źródło: tvn24.pl