"Nie, nie żartuję. Tylko ja jestem na pokładzie". Niezwykła podróż Chrisa O'Leary

Wszystko wskazywało na to, że Chris O'Leary będzie leciał sam
Wszystko wskazywało na to, że Chris O'Leary będzie leciał sam
Źródło: Twitter | ohhleary

Kiedy Chris O'Leary wszedł do samolotu mającego lecieć z Cleveland do Nowego Jorku okazało się, że w ponad 70-osobowej maszynie jest jedynym pasażerem. Takim przywilejem nie cieszą się nawet światowi przywódcy, a co dopiero zwykli ludzie. Mężczyzna swój wyjątkowo samotny lot relacjonował w mediach społecznościowych.

To miała być zwykła podróż powrotna samolotem z Cleveland do Nowego Jorku.

Jednak kiedy w poniedziałek Chris O'Leary pojawił się w samolocie okazało się, że oprócz niego - i załogi - na pokładzie nie ma nikogo innego. O'Leary wykorzystał nietypową sytuację, by zrobić sobie serię pamiątkowych zdjęć na tle pustych miejsc. A tych było sporo, bo maszyna może pomieścić ponad 70 osób. Kilka wyjątkowych ujęć Amerykanin od razu pokazał internautom.

"Nie, nie żartuję. Tylko ja jestem na pokładzie" - napisał O'Leary na Twitterze.

No, I'm not joking. I'm the only one on this plane. pic.twitter.com/UcZ8BZLop1— Chris O'Leary (@ohhleary) styczeń 12, 2015

Wszystko przez pogodę

Jak to się stało, że cały samolot miał tylko dla siebie? Z powodu złej pogody lot został opóźniony o 6 godzin. Dla wszystkich pasażerów zorganizowano inny transport, do Chrisa jednak informacja o zmianie rezerwacji nie dotarła.

"Przebukowali bilety wszystkim - tylko nie mnie - na inny lot do LGA (lotnisko LaGuardia w Nowym Jorku - red.), więc jestem dosłownie jedyną osobą na pokładzie" - tłumaczył.

They rebooked everyone but me on another flight to LGA, so I am literally the only person on this plane. pic.twitter.com/ZZNPACUOfR— Chris O'Leary (@ohhleary) styczeń 12, 2015

Jak relacjonował O'Leary, to, że był jedynym pasażerem nie zwolniło załogi od stosowania wszystkich standardowych procedur. W tym - od obowiązkowego pouczenia o zasadach bezpieczeństwa w samolocie.

Just got a personal safety briefing from my two flight attendants.— Chris O'Leary (@ohhleary) styczeń 12, 2015

Kiedy wydawało się, że samolot wystartuje tylko z jedną osobą na pokładzie, w ostatniej chwili dotarł jeszcze jeden pasażer. O'Leary powiedział jednak telewizji ABC News, że nie dotrzymywali sobie towarzystwa, a spóźniony współpasażer większość lotu przespał.

The thrill is gone, you guys. Just as we were about to push back, they reconnected the jet bridge to let a second passenger on the flight.— Chris O'Leary (@ohhleary) styczeń 12, 2015

Wyjątkowa sytuacja

Przedstawiciele linii lotniczych tłumaczą, że zwykle odwołują loty, kiedy samolot jest pusty. Jednak w tym przypadku zrobiono wyjątek, bo tego samego dnia maszyna była potrzebna w Nowym Jorku do wykonania innego lotu.

- To była niezapomniana podróż, którą zapamiętam głównie z powodu braku kłopotliwych współpasażerów. Obyło się bez płaczących dzieci, słuchania na głos cudzej muzyki, rozkładanych krzeseł i zdejmowanych butów - wspomniał mężczyzna w rozmowie z ABC News.

Autor: ts//rzw/kwoj / Źródło: CNN.com, ABC News

Czytaj także: