Przez wyjątkowo łagodną zimę prezydent Rosji Władimir Putin może stracić kartę przetargową w relacjach z Europą - pisze portal amerykańskiej telewizji CNN. Kremlowski reżim liczył, że niskie temperatury i rosnące ceny energii zniechęcą społeczeństwa Zachodu do wspierania Ukrainy. Póki co mrozów jednak nie ma, a Europa doświadcza wyjątkowo ciepłej zimy. Nie bez znaczenia pozostają też wspólne wysiłki na rzecz redukcji zużycia gazu.
- Dla Rosjan tradycyjnie zima jest jednym z najlepszych czynników sprzyjających prowadzeniu wojny - wyjaśnia w rozmowie z CNN starszy konsultant w think tanku Chatham House Keir Giles. Dodał, że Rosja chciała wykorzystać niskie temperatury, aby "wzmocnić inne narzędzie ze swojego arsenału: broń energetyczną".
- Rosja liczyła na to, że zimowy mróz uzmysłowi europejskim społeczeństwom, że wsparcie dla Ukrainy nie jest warte poświęcenia ich portfeli - dodaje Giles. W zamyśle Kremla spadający poziom życia miał zniechęcić opinię publiczną do utrzymania najbardziej restrykcyjnych sankcji wymierzonych w surowce. Putin liczył również, że zmęczeni ciągnącym się miesiącami konfliktem i rosnącymi cenami życia obywatele państw Zachodu zaczną popierać korzystne dla Kremla rozwiązania pokojowe.
"Europa kupiła sobie dodatkowy rok"
Póki co temperatury na kontynencie są jednak wyjątkowo łagodne. Popłacać zaczęły też wspólne wysiłki na rzecz redukcji konsumpcji gazu. Jak pisze CNN, te czynniki sprawiły, że "wyrwano Putinowi z rąk jedną z największych kart przetargowych".
"Rządy europejskie mają teraz okazję, by rozpocząć przygotowania już do kolejnej zimy. Zmniejszenie zależności od rosyjskiego gazu może okazać się kluczowym aspektem w utrzymaniu zjednoczonego frontu Zachodu przeciwko rosyjskiej agresji" - pisze CNN.
Były specjalista brytyjskiego rządu ds. energii Adam Bell w rozmowie z CNN szacował, że dzięki cieplejszej zimie "Europa kupiła sobie dodatkowy rok". - Mroźniejszy grudzień i styczeń kosztowałby wiele europejskich zapasów gazu, co mogłoby doprowadzić do niedoborów - ocenił.
Ekspert ostrzegał jednak, że samo gromadzenie zapasów gazu nie wystarczy. - Trzeba lepiej zadbać o efektywność energetyczną. Gospodarstwa domowe i firmy potrzebują budynków, które marnują mniej energii, dzięki odpowiedniej izolacji termicznej. Firmy muszą natomiast znaleźć zamiennik dla gazu ziemnego wykorzystywanego w swoich procesach produkcyjnych - stwierdził.
Z tymi twierdzeniami zgodził się pracownik naukowy w Centre for European Policy Studies Milan Elkerbout. Należy on również do grona krytyków europejskich rządów, którzy zarzucają władzom, że zanadto koncentrują się na ustalaniu minimalnych cen gazu zamiast inwestować w długoterminowe rozwiązania. - To zrozumiały instynkt polityczny. Ustalanie cen łagodzi obawy gospodarstw domowych i przedsiębiorstw. Warto jednak zauważyć, że niższe stawki odbierają motywację do zmniejszenia zużycia energii - mówił.
Czas na transformację
Zdaniem CNN Europa może wykorzystać ten czas, aby wprowadzić reformy energetyczne, które do niedawna były postrzegane jako politycznie nieopłacalne. Niechęć do ponoszenia wysokich kosztów energetycznej transformacji blednie w obliczu obecnej niestabilności i ogromnej ceny związanej z importowaniem surowców.
Według zastępcy dyrektora w Centre for European Reform Johna Springforda "rządy mogłyby zrobić więcej, aby przyspieszyć rozwój odnawialnych źródeł energii". - Konieczne jest wzmocnienie lądowej energii wiatrowej. Rozsądne byłoby również budowanie zdolności magazynowych dla płynnego gazu ziemnego (LNG). Mogłoby to nastąpić dość szybko, co bezpośrednio zmniejszyłoby zapotrzebowanie na rosyjski gaz - stwierdził.
Póki co wojna w Ukrainie zachęciła jednak niektóre państwa Europy do zwolnienia tempa energetycznej rewolucji. Międzynarodowa Agencja Energetyczna (IEA) podała w grudniu, że światowy popyt na węgiel osiągnął w 2022 r. rekordowy poziom. Przykładem są tutaj Niemcy, które włączają ponownie niedawno zamknięte elektrownie węglowe. IEA informowała, że w porównaniu do innych państw europejskich wzrost użycia tego surowca u naszych zachodnich sąsiadów "jest znaczący".
Czy szansa zostanie wykorzystania?
Jak podkreślił portal CNN, to, czy Europa wykorzysta okazję do poprawienia swojego bezpieczeństwa energetycznego, jest już "zupełnie inną sprawą". - Nagle ujawniona słabość Europy polegała na długotrwałym samozadowoleniu zachodnich mocarstw - mówi Keir Giles.
- Europa Zachodnia nie chciała słuchać dzisiejszych państw frontowych, które już od dawna ostrzegały o niebezpiecznych zakusach rosyjskiego reżimu. Te państwa zdawały sobie sprawy z tego, że droższa energia jest ceną, którą warto zapłacić w zamian za bezpieczeństwo - powiedział. Zdaniem analityka "dzięki owemu samozadowoleniu" Rosja mogła wykorzystać surowce jako narzędzie szantażu między innymi w relacjach z Niemcami.
CNN podkreślił, że łagodna zima to wyjątkowa okazja dla Europy, której nie można zaprzepaścić. "Brak działania teraz może sprawić, że Europejczycy obudzą się następną zimą w katastroficznym położeniu. Kryzys energetyczny przywróciłby Putinowi władzę, którą stracił dzięki zwykłemu szczęściu Zachodu i niespotykanie ciepłym temperaturom" - podsumowali amerykańscy dziennikarze.
Źródło: CNN