Włoskie władze "zamroziły" kolejną luksusową rezydencję rosyjskiego oligarchy na Półwyspie Apenińskim. Gwardia Finansowa nałożyła pieczęcie na willę Grigorija Bieriozkina w Sirmione nad jeziorem Garda w północnych Włoszech - podały we wtorek lokalne media z Lombardii. Posiadłość jest warta ponad 15 milionów euro. Nie brakuje też prób ominięcia zachodnich sankcji nałożonych po inwazji Rosji na Ukrainę.
54-letni Grigorij Bieriozkin to prezes grupy finansowej JeSN, inwestującej w sektor energii, paliw, mediów i inne. Jest na unijnej liście rosyjskich magnatów powiązanych z Kremlem i objętych sankcjami.
Luksusowa rezydencja w centrum Sirmione jest formalnie własnością zagranicznych spółek, ale ustalono, że w rzeczywistości należy do oligarchy. Lokalny portal z Brescii poinformował, że łączną wartość różnych nieruchomości nad jeziorem Garda, należących do rosyjskich obywateli, szacuje się nawet na 15-20 mld euro.
W poniedziałek Gwardia Finansowa "zamroziła" wille oligarchy Edwarda Kudajnatowa na Riwierze w Ligurii oraz w Rzymie, a także udziały w spółce. Wartość zajętego majątku magnata, działającego w sektorze energetycznym, to 57 mln euro. Na liście tej jest historyczna Villa Altachiara w Portofino z 30 pokojami, wielkim parkiem i lądowiskiem dla śmigłowców.
Superjacht wystawiony na sprzedaż
Tymczasem Agencja Reutera podała, że jedna z firm z Florydy próbowała sprzedać superjacht MySky za 29,5 mln euro. Jednostka jest związana z rosyjskim miliarderem Igorem Kiesajewem, który po inwazji Rosji na Ukrainę został objęty sankcjami Unii Europejskiej i Wielkiej Brytanii.
Superjacht MySky ma 51 metrów długości i "ultranowoczesne, wyrafinowane wnętrze zaprojektowane przez znanego holenderskiego architekta", górny pokład jednostki może być wykorzystywany jako lądowisko dla helikoptera - napisano w ogłoszeniu sprzedaży. Dodano, że jacht przebywa na Malediwach.
Według Reutersa propozycja sprzedaży jednostki została zawarta w wiadomości e-mail wysłanej 14 września br. do nieznanych odbiorców. Przedstawiciel firmy Merle Wood & Associates z Florydy przekazał, że firma jest tylko współpracownikiem zajmującej się handlem i czarterem jachtów międzynarodowej firmy Burgess, do której należy kierować pytania dotyczące sprzedaży MySky.
Burgess przesłało do Agencji Reutera oświadczenie, w którym zaznaczono, że Kiesajew nie jest "beneficjentem rzeczywistym" jachtu MySky, a firma nie ma "żadnych związków" z rosyjskim miliarderem. Dodano, że cała oferta została dokładnie sprawdzona przez niezależnych od firmy prawników, a "właściciel MySky nie podlega sankcjom".
Holenderska stocznia, która w 2014 roku wybudowała jednostkę potwierdziła, że została ona zamówiona przez Kiesajewa, który zamówił również drugą jednostkę Sky.
Według unijnych władz, Kiesajew, który inwestował m.in. w przemysł zbrojeniowy, utrzymuje związki z rosyjskim rządem i siłami bezpieczeństwa. Mężczyzna nie został jednak wpisany na listę sankcyjną USA. Amerykański departament skarbu nie odpowiedział na prośbę agencji Reutera o komentarz w tej sprawie.
Przypadek MySky pokazuje obawy zachodnich rządów i działaczy, że miliarderzy tacy jak Kiesajew są w stanie obejść mozaikę sankcji wymierzonych w ich luksusowe dobra, w tym jachty - zaznaczyła agencja.
Omijanie zachodnich sankcji
Nie brakuje też prób ominięcia zachodnich sankcji. Holenderski dziennik "NRC" poinformował, że rosyjski miliarder Arkadij Wołoż, który znajduje się na liście sankcyjnej, nadal pozostaje właścicielem budynku o wartości miliona euro w Amsterdamie.
Oligarcha miał utrzymać nieruchomość dzięki zakupowi za pośrednictwem firmy zarejestrowanej przez Brytyjskie Wyspy Dziewicze. Wołoż, który jest założycielem popularnej w Rosji wyszukiwarki Yandex, miał zakupić budynek przy Vossiusstraat za pośrednictwem spółki Paraseven Limited, ustalili reporterzy gazety. Dzięki temu nieruchomość nie została zauważona przez zespół urzędników, który w ostatnich miesiącach szukał aktywów należących do Rosjan z listy sankcji.
- To niezwykłe, że coś takiego odkrywają dziennikarze, a nie rząd - powiedziała "NRC" Heleen over de Linden, ekspert ds. sankcji.
Narodowy koordynator sankcji Stef Blok wskazał w swoim końcowym raporcie z maja br., że nie jest łatwo wytropić Rosjan, którzy chowają się za skomplikowaną strukturą własnościową. "Ze względu na komponent międzynarodowy, te konstrukcje są bardzo trudne do rozwikłania dla krajowych podmiotów odpowiedzialnych za przestrzeganie, nadzór i egzekwowanie sankcji" - napisał Blok.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock