Władze lokalne Grecji, które do tej pory protestowały przeciw decyzji rządu dotyczącej transferu ich funduszy do banku centralnego, zgodziły się w sobotę przekazać tymczasowo swe środki do budżetu, by kraj uniknął niewypłacalności.
Po spotkaniu z premierem Aleksisem Ciprasem, który zapewnił, że rząd zabierze fundusze tylko na krótki okres, władze lokalne zgodziły się wesprzeć rząd. - Otrzymaliśmy zapewnienia, że jest to działanie doraźne (...). A ponieważ premier rozmawiał z nami szczerze i ponieważ nasz kraj potrzebuje takich kroków, by zakończyć negocjacje, to dostarczymy mu takiego rozwiązania - powiedział dziennikarzom szef grupy reprezentującej lokalne samorządy Kostas Agorastos po spotkaniu z Ciprasem.
Do jednej bramki
W poniedziałek rząd Grecji nakazał instytucjom państwowym przekazanie swych funduszy centralnemu Bankowi Grecji, co ma pomóc w regulowaniu bieżących zobowiązań budżetowych. Dzień późnej przeciw temu rozporządzeniu zbuntowały się władze lokalne. Podczas zorganizowanego w trybie pilnym we wtorek spotkania w Atenach greccy burmistrzowie zdecydowali, że zorganizują protest, a także "podejmą wszelkie możliwe działania polityczne i prawne", by zablokować nakaz rządu. W nocy z piątku na sobotę w parlamencie odbyła się burzliwa debata na temat tego rozporządzenia. Jednak parlament zaaprobował decyzję rządu, mimo protestów samorządów i związków zawodowych. Rzecznik rządzącej lewicowej Syrizy Nikos Filis powiedział, że rząd jest zdeterminowany wypłacać pensje i emerytury, oraz zapewnił, że ta pożyczka dla rządu "będzie lepiej oprocentowana niż depozyty bankowe". Jednak polityka gabinetu Ciprasa, który przeciąga negocjacje z wierzycielami Grecji, i rosnące obawy przed niewypłacalnością sprawiły, że program rządu ma coraz słabsze poparcie. Według sondażu z minionego tygodnia politykę rządu popiera 45,5 proc. Greków, czyli o 30 pkt procentowych mniej niż w lutym.
Coraz bliżej
W maju Ateny muszą zwrócić Międzynarodowemu Funduszowi Walutowemu prawie 1 mld euro. Rozmowy w sprawie renegocjacji greckiego długu i uruchomienia kolejnej transzy kredytowej utknęły w martwym punkcie i Grecji znowu grozi niewypłacalność. Ateny zdane są na zagraniczną pomoc finansową od 2010 roku, kiedy to kraj stanął na krawędzi bankructwa. Od tego czasu drastyczne cięcia wydatków budżetowych, recesja i wysokie podatki doprowadziły do spadku dochodów Greków o jedną trzecią. Bezrobocie sięgnęło 26 proc.
Autor: mn / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu