Po rekordowym tłoku i ścisku w weekend w Wenecji podczas pierwszych imprez tegorocznego karnawału władze miejskie stanęły wobec konieczności znalezienia szybkiego rozwiązania tej sytuacji. Najbardziej prawdopodobne jest wprowadzenie limitu uczestników zabaw.
Około 20 tysięcy osób nie dostało się na sobotni wieczorny pokaz na weneckim kanale w dzielnicy Cannaregio, zorganizowany na tydzień przed oficjalną inauguracją karnawału. Wszystkie wąskie uliczki, brzegi i mostki w tej części miasta były tak zatłoczone, że ruch ściśniętych na nich ludzi regulowała policja i straż miejska. W chaosie, jaki powstał, funkcjonariusze legitymowali mieszkańców, którzy chcieli dostać się do swoich domów. Aby móc przejść przez bramki, musieli udokumentować swój adres.
Limity
Lokalne media podały, że władze rozważają możliwość wyznaczenia limitu osób wpuszczanych na najważniejsze place i wszędzie tam, gdzie odbywać się będą karnawałowe spektakle, pokazy, parady i koncerty. Prefekt Carlo Boffi powiedział, że w związku z masowym napływem turystów konieczne są nowe środki bezpieczeństwa, przede wszystkim na zawsze zatłoczonym placu świętego Marka. W niedzielę karnawał otworzy tam oficjalnie Lot Anioła, czyli zjazd młodej wenecjanki na linie z dzwonnicy bazyliki. Według planu sił porządkowych na plac nie wejdzie więcej niż 25 tysięcy osób.
Zmiany
To już kolejny pomysł na limitowanie turystów w przepełnionej Wenecji. W styczniu miejskie władze zapowiedziały, że kamery monitoringu będą liczyć turystów wchodzących na Plac Świętego Marka, a gdy przekroczony zostanie limit, następni będą musieli poczekać.
Władze miejskie wyjaśniły, że celem przygotowywanych działań nie będzie uniemożliwienie wstępu do miasta, ale uregulowanie napływu turystów przede wszystkim ze względów bezpieczeństwa.
Rok 2018 ma przynieść według zapowiedzi burmistrza Luigiego Brugnaro istotne zmiany w zarządzaniu falą turystów, która w zgodnej opinii komentatorów i mieszkańców wyrwała się spod kontroli.
Autor: ps / Źródło: PAP