Na stronie Dogequest udostępniono prywatne dane amerykańskich posiadaczy samochodów marki Tesla. Na niedostępnej już stronie była interaktywna mapa, na której można było wyszukiwać między innymi ich adresy domowe. Strona powstała w czasie, gdy w USA rośnie liczba ataków i podpaleń samochodów Tesli. Elon Musk skomentował powstanie mapy jako "skrajny terroryzm".
Uwagę amerykańskich mediów zwróciła w poniedziałek strona o nazwie Dogequest. Nieaktywny już serwis na interaktywnej mapie udostępniał między innymi prywatne dane amerykańskich właścicieli samochodów marki Tesla, w tym ich domowe adresy. Strona, w której szacie graficznej umieszczono koktajle Mołotowa, powstała w czasie, gdy w USA trwa seria ataków na tesle. Według doniesień medialnych na mapie udostępniono też prywatne adresy osób powiązanych z tzw. Departamentem Wydajności Państwa (DOGE) Elona Muska oraz niektórych innych pracowników administracji Donalda Trumpa.
Ataki na tesle
Pojawienie się strony z informacjami o właścicielach tesli szybko wzbudził obawy wśród wielu posiadaczy aut Muska. NBC News dotarło do grupy właścicieli tesli, których dane zostały udostępnione na Dogequest. Sześcioro z nich przyznało, że przynajmniej część z tych informacji była prawdziwa. Mowa o adresach, imionach i nazwiskach czy numerach telefonów. Znalazły się też osoby, które stwierdziły, że dane na ich temat są nieaktualne bądź nieprawdziwe.
- Udostępnianie naszych adresów osobistych nie jest czymś, co uważam za fajne. Myślę, że istnieją o wiele skuteczniejsze sposoby protestu, niż atakowanie czyjejś własności - mówi NBC News Scott, właściciel tesli z San Diego. Ze względów bezpieczeństwa nie chce on ujawniać swojego nazwiska. Mężczyzna zaznacza, że swoją teslę nabył, jeszcze zanim Elon Musk zbliżył się do Donalda Trumpa, a sprzedaż swojego auta uważa teraz za nieopłacalną. Mimo braku korzyści finansowych wielu posiadaczy tesli decyduje się jednak na ten krok z powodu obaw po atakach na samochody tej marki.
Zanim Dogequest zostało usunięte, jego treść zarchiwizowały liczne media. Na materiałach tych widać, że strona wskazywała na sprzedaż tesli jako na warunek usunięcia z niej poufnych danych. Choć w treści serwisu zaznaczono, że "nie popiera on ani nie potępia żadnych działań", użyte w jego szacie graficzne koktajle Mołotowa sugerowały co innego. Posiadaczom tesli mogła też dodawać obawa zamieszczona tam sugestia w sprawie "uwalniania swojego artystycznego talentu" na pobliskich teslach przy pomocy farby w sprayu.
Jak wskazują dostępne w sieci zrzuty ekranu, strona zachęcała również do "innych, kreatywnych form protestu" wobec działań tzw. Departamentu Wydajności Państwa (DOGE) pod kierownictwem Elona Muska i samego Muska. Część punktów na interaktywnej mapie oznaczono przy pomocy wizerunku znanego z memów "pieseła" (ang. doge), do którego nazwy odwołuje się skrót jednostki. Symbole te miały służyć do wskazywania adresów osób powiązanych z DOGE.
Elon Musk odniósł się do sprawy w zamieszczonym na X poście. "Zachęcanie do niszczenia tesli w całym kraju to skrajny terroryzm" - napisał we wtorek miliarder. Zastępca dyrektora FBI Dan Bongino zapewnił tego samego dnia, że biuro "aktywnie pracuje nad incydentami (wandalizmu wobec) tesli". Na ten moment tożsamość założycieli Dogequest pozostaje nieznana.
Jak przypomina stacja CNBS, tylko w ostatnich dniach w mediach pojawiły się doniesienia o swastykach namalowanych na kilku teslach w San Diego oraz mężczyźnie aresztowanym w związku z celowym porysowaniem tesli w mieście Fresno. W Las Vegas podpalona została grupa aut tej marki, a w stanie Oregon ostrzelano dwa należące do niej salony sprzedaży. Wartość akcji spółki notuje zaś rekordowe spadki. Pogarszająca się sytuacja firmy Tesla sprowokowała nawet do działania Donalda Trumpa. Prezydent USA sfotografował się przed Białym Domem z teslą i zapowiedział, że sam kupi sobie takie auto. Powiedział również, że przemoc wobec sprzedawców aut Tesli uzna za terroryzm krajowy.
Źródło: NBC News, CNBC News, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Christophe Gateau/PAP