- Plany Rosji, by zmienić trasę tranzytu gazu opierają się na decyzjach politycznych, a nie ekonomicznych - oświadczył w poniedziałek wiceszef Komisji Europejskiej ds. unii energetycznej Marosz Szefczovicz. Gazprom ogłosił, że chce zmienić trasę tranzytu rosyjskiego gazu tak, by zamiast przez Ukrainę trafiał do UE przez Turcję.
- Nie wydaje mi się, aby firmy europejskie nagle zmieniły kontrakty (z Gazpromem - red.) i że zaczną odbierać gaz z granicy tureckiej - powiedział Szefczovicz na poniedziałkowym posiedzeniu komisji przemysłu, badań naukowych i energii Parlamentu Europejskiego.
Plany Rosji
W połowie stycznia szef Gazpromu Aleksiej Miller ogłosił, że chce zmienić trasę tranzytu rosyjskiego gazu tak, by zamiast przez Ukrainę trafiał do UE przez Turcję. Powtórzył, że projekt South Stream, kwestionowany przez Komisję Europejską, jest już sprawą zamkniętą i dlatego gazociąg Turecki Potok będzie jedyną trasą, którą można będzie dostarczać rocznie 63 mld metrów sześciennych rosyjskiego gazu, płynącego obecnie przez Ukrainę. Szefczovicz relacjonował, że już w Moskwie, gdy po raz pierwszy usłyszał o tych zamierzeniach, powiedział, że umowy unijnych firm z Gazpromem dotyczą nie tylko ilości gazu, ale też miejsca jego dostawy. Zauważył, że nie przewidują one, by mogłaby to być granica grecko-turecka, jak w swojej nowej koncepcji chciałby narzucić partnerom z UE Gazprom.
Bez szczegółów
Wiceszef KE podkreślał, że do dziś nie przedstawiono żadnej analizy dotyczącej opłacalności ekonomicznej rosyjskiego pomysłu. - To nie jest decyzja ekonomiczna, lecz polityczna - ocenił chęć zmiany trasy dostaw Szefczovicz. Jego zdaniem trzeba będzie się przyjrzeć tej kwestii z perspektywy biznesowej. Jak zaznaczył, trasa dostaw przez Ukrainę jest bardzo ważna dla państw Europy Środkowo-Wschodniej. - To też ważny klient i konsument rosyjskiego gazu. Mam nadzieję, że wrócimy do tej kwestii i wypracujemy jakieś rozsądne rozwiązanie - powiedział wiceszef KE. Skrytykował też sposób komunikowania się Gazpromu z partnerami z UE. Jak zauważył, standardem powinien być dialog pomiędzy firmami, a nie "wydawanie co jakiś czas nowych oświadczeń". Powiedział jednocześnie, że UE musi sobie jakoś poradzić z tym skomplikowanym i trudnym partnerem, jakim jest Rosja. Szefczovicz przyznał, że nie wiadomo też, co się stanie po marcu, gdy przestanie obowiązywać "pakiet zimowy" gwarantujący dostawy rosyjskiego gazu na Ukrainę zgodnie z warunkami rynkowymi.
Powrót do problemu
Szef Gazpromu Aleksiej Miller oświadczył w ubiegłym tygodniu, że od 1 kwietnia br. przestaje obowiązywać tzw. pakiet zimowy w dostawach rosyjskiego gazu dla Ukrainy i zniżka udzielona Ukrainie w ramach tego pakietu. - Będziemy musieli wrócić do tego problemu - ocenił wiceszef KE. Rosja zakręciła kurek z gazem Ukrainie w czerwcu, jednak po kilkumiesięcznych rozmowach, w których dużą rolę odegrała KE, stronom udało się dojść do porozumienia. Wynegocjowany pod koniec października tzw. pakiet zimowy ma obowiązywać do marca 2015 roku. Dzięki temu porozumieniu od 9 grudnia wznowiono dostawy rosyjskiego gazu na Ukrainę.
Autor: mn / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Gazprom