- Grecy strasznie boją się wyjścia ze strefy euro, bo doskonale rozumieją, że to musiałoby zmienić ich dotychczasowy styl życia - powiedział Michał Klinger, były ambasador RP w Grecji, który był gościem TVN24 Biznes i Świat. W niedzielę Grecy uczestniczą w referendum, w którym wyborcy wypowiedzą się na temat pomocy zagranicznej dla Aten, mającej ratować kraj przed bankructwem.
Ostatnie sondaże, opublikowane w piątek przed ciszą wyborczą, pokazują, że każdy głos będzie się liczył. Bo Grecy są podzieleni niemal pół na pół. Według badania instytutu Ipsos, opublikowanego w piątek, 44 proc. Greków ma zamiar głosować za porozumieniem, a 43 proc. przeciw; 12 proc. było niezdecydowanych.
Jakie wyniki?
- Grecy są społeczeństwem niezwykle dojrzałym i kulturalnym, nie chodzi mi nawet o stopień wykształcenia, ale są oni naprawdę dobrze myślącym narodem, który ma swoją filozofię - tłumaczył Michał Klinger.
Jak dodał, Grecy "strasznie by się bali wyjścia ze strefy euro, bo doskonale rozumieją, że to musi zmienić ich dotychczasowy styl życia. Muszą wrócić do wszystkich zaniechanych produkcji".
- Głównym problemem ekonomicznym Grecji jest problem z zaniechaną produkcją - stwierdził Klinger.
Problem z turystyką
Jak powiedział były ambasador RP w Grecji, PKB tego kraju przez ostatnie lata opierało się głównie na konsumpcji.
- W momencie kiedy zabrakło pieniędzy, konsumpcja spadła, a produkcja na to miejsce pojawia się słabo. Oni zaspokajają wiele swoich własnych potrzeb. Produkują np. oliwę, wino, ale słabo to eksportują - tłumaczył Klinger. Jak zauważył, np. w Polsce nie ma tak właściwie greckich produktów.
- Znam sytuację, kiedy nawet pomidory sprowadzali z Polski. Zaniechali takich produkcji jak szafran, który jest pracochłonny - powiedział Klinger. Jego zdaniem jest to także efekt problemu wspólnej polityki rolnej.
- Ministrowie rolnictwa Grecji, ubolewają nad tym, że połowa Greków przeniosła się do Aten - stwierdził. - To jest połowa Greków, którzy np. połowę czasu mogą spędzać latem na prowincji, na pięknych wyspach, gdzie prowadzą własne biznesy, a potem na zimę wracają do Aten. Bardzo dziwne, jak oni stoją etatowo. Nie można przecież wziąć 3-4 miesięcy urlopu - dodał.
Jak twierdził Klinger, "problem z turystyką jest, że ta turystyka mogłaby być dużo silniejsza".
- Dlatego, że oni (Grecy - red.) zamykają większość tych wszystkich biznesów na większą część roku i ten okres się skracał - tłumaczył.
Skutki Grexitu?
- Strefa euro nie chciałaby takiego przypadku - stwierdził Klinger. Jak dodał jednak, ściślejsza analiza pokazuje, że gdyby miało dojść do Grexitu, to jest on "już osłonięty ekonomicznie. To nie musi się rozlać na Włochy i Hiszpanię".
Jego zdaniem, ewentualne wyjście Grecji z eurolandu w konsekwencji doprowadziłoby do "krótkich zawirowań kursu euro".
Ale bardziej niż o skutki ekonomiczne, zdaniem byłego ambasadora RP w Grecji, "chodzi o ideową problematykę, czy udaje się integracja europejska".
- W momencie kiedy przekonamy się, że europejska polityka monetarna i integracyjna ma tak poważne problemy, to jest to coś, co nas bezpośrednio dotyczy. Nie można tak łatwo tutaj zdecydować - stwierdził. Jednocześnie dodając, że "być może zdecydują sami Grecy, jak tych pieniędzy nie będzie, to będą musieli wrócić do drachmy".
Jak prognozował Klinger, "na pewno Grekom trudno będzie przeżyć pierwszy moment", gdyby doszło do spełnienia takiego scenariusza.
Autor: mb / Źródło: TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: TVN24BiŚ