Kiedy wpisujemy w przeglądarkę facebook.com albo instagram.com, ładuje się nam odpowiednia informacja. W rzeczywistości pod spodem występuje bardzo skomplikowana wymiana danych. Wczoraj właśnie ta wymiana danych w tle nie mogła wystąpić - tak o przyczynach awarii Facebooka, Instagrama i WhatsAppa mówił na antenie TVN24 Piotr Konieczny z portalu niebezpiecznik.pl.
Facebook Inc. przekazał we wpisie na blogu, że za sześciogodzinną awarią platform należących do firmy takich, jak Messenger, Whatsapp i Instagram, stała "błędna zmiana konfiguracji". Jak podał na Twitterze ekspert ds. cyberbezpieczeństwa Brian Krebs, powołując się na źródła w Facebooku, awarię spowodowało błędne uaktualnienie protokołu BGP, systemu sterującego ruchem w internecie.
Awaria Facebooka a protokół BGP
- Protokół BGP dowcipnie też w naszej branży jest nazywany "bardzo groźnym protokołem". Dlaczego? Bo pomyłka wielu konfiguracji może być katastrofalna. To obserwowaliśmy wczoraj wieczorem - tłumaczył we wtorek w TVN24 Piotr Konieczny z portalu niebezpiecznik.pl.
- BGP to jest sposób komunikacji między tymi węzłami w internecie, które mówią, gdzie się udać, żeby zobaczyć Facebooka, WhatsAppa, zdjęcia na Instagramie. Każda firma, która ma swoje serwery, swoje bazy danych, serwisy internetowe, ale takie naprawdę duże, a Facebook jest przykładem takiej firmy, musi stale rozgłaszać innym instytucjom w internecie, gdzie można znaleźć te serwery - wyjaśniał.
- My wpisujemy w przeglądarkę facebook.com albo instagram. com i ładuje się nam odpowiednia informacja. W rzeczywistości pod spodem występuje bardzo skomplikowana wymiana danych. Wczoraj właśnie ta wymiana danych w tle nie mogła wystąpić. Innymi słowy nasze urządzania, które chciały wejść na Facebooka, nie wiedziały, gdzie te serwery są. Nie wiedziały dlatego, że jeden z inżynierów Facebooka wprowadził niestety zmianę w swojej konfiguracji i powiedział: od dzisiaj całemu światu nie mówimy, gdzie jesteśmy - wyjaśniał.
- Facebook zniknął z internetu, ale to był dopiero początek tragedii. Okazało się, że to zniknięcie z internetu było tragiczne w skutkach - z winy Facebooka tak naprawdę, bo on jako firma korzysta ze swojej infrastruktury. Wszystko zamiast decentralizować trzyma u siebie, żeby mieć na tym kontrolę. Kiedy wszystko zniknęło, to pracownicy Facebooka nie byli się w stanie ze sobą na firmowych systemach komunikować. Niektórzy pracownicy, którzy zostali wysłani do naprawy poszczególnych serwerów odciętych od internetu, nie byli w stanie wejść do budynku, bo ich karty nie działy - mówił. Stąd też opóźnienie w usunięciu awarii.
- System, który obsługuje te karty, również miał swoje serwery zlokalizowane w tym data center, w tej serwerowni, która została tą zmianą odcięta. Także poważna zmiana logistyczna i nieplanowane ćwiczenia z tak zwanego disaster recovery albo planowanie działania firmy w trakcie, gdy następuje awaria wszystkiego – mówił w TVN24 Konieczny.
- To się najczęściej psuje. Jest jeszcze drugi protokół DNS (...) to są dwie najczęstsze przyczyny, gdy widzimy jakiś problem w komunikacji internetowej na skutek błędów w konfiguracji usług tych dwóch protokołów, którymi zarządzają poszczególne firmy, czy też dostawcy usług internetowych - podkreślał.
Konieczny: internet jest systemem naczyń połączonych
Piotr Konieczny mówił też o tym, jaki wpływ awaria Facebooka i Instagrama miała na inne serwisy oraz dostawców internetu. - Proszę sobie wyobrazić, że te trzy miliardy osób próbuje włączyć Facebooka i zobaczyć, co tam się dzieje, a tam się nic nie dzieje. Więc co robią? Włączają i wyłączają, odświeżają, a w tle ta aplikacja mówi: nie mogę podłączyć się do serwerów Facebooka. Więc próbuje jeszcze raz i jeszcze raz - powiedział.
- W niektórych firmach zauważano 60-procentowy wzrost takich zapytań o to, gdzie te strony Facebooka są. Innymi słowy ten ruch z niedziałających aplikacji Instagrama, WhatsAppa, Facebooka od tych miliardów osób zalał i obciążył też infrastrukturę poszczególnych operatorów. Dlatego wczoraj niektórzy mogli się skarżyć, że gorzej działa im internet u jednego czy drugiego operatora. To nie dlatego, że ten operator zrobił coś nie tak, tylko to dlatego, że jego infrastruktura związana z obsługą operatora DNS była obciążona poprzez ludzi, którzy próbowali dostać się na Facebooka - mówił.
- Teraz widzimy, że internet jest systemem naczyń połączonych, gdzie jak jedno znika i próbujemy się do tego dostać, to ci ludzie nie wyparowali z internetu. To nie jest tak, że te miliardy ludzi przestały funkcjonować albo zaczęło czytać książkę, oni uciekali po prostu na inne serwisy i dociążyli te serwisy. Twitter, czyli konkurencyjna dla Facebooka sieć społecznościowa, dowcipnie wczoraj napisał "witamy wszystkich". To było dobre podsumowanie tego, co się stało, bo wszyscy weszli na Twittera, gdy nie działał Facebook - ocenił.
Kilka godzin bez Facebooka i Instagrama
Awaria Facebooka zaczęła się w poniedziałek około godziny 17.40 czasu polskiego, kiedy aplikacje Facebook, Instagram, Messenger i WhatsApp przestały być dostępne w sieci na całym świecie. Serwisy zaczęły powracać do funkcjonalności około północy, choć problemy z komunikatorem WhatsApp trwały dłużej niż w przypadku innych.
"Facebook, Instagram, WhatsApp i Messenger znowu działają. Przepraszam za dzisiejsze zakłócenia. Wiem, jak bardzo polegacie na naszych serwisach w kontekście pozostawania w kontakcie z ludźmi, o których się troszczycie" - napisał w oświadczeniu Mark Zuckerberg.
Problem dotknął też wewnętrzne sieci Facebooka czy firmowy system komunikacji Workplace.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock