Obecne zobowiązania klimatyczne krajów ONZ prowadzą do wzrostu globalnych temperatur o 3 stopnie Celsjusza - wskazali ekolodzy na konferencji koalicji Climate Action Network. Domagają się m.in. celów redukcji emisji w umowie i wyeliminowania węgla do 2050 r.
Konferencja odbyła się w poniedziałek w ramach szczytu klimatycznego ONZ w Paryżu (COP21). Szczyt trwa od ubiegłego poniedziałku, w sobotę przedstawiono projekt globalnej umowy klimatycznej, dzięki której miałoby nie dojść do wzrostu średniej globalnej temperatury powyżej 2 stopni Celsjusza w porównaniu z poziomem przedindustrialnym.
Co w umowie?
By zrealizować ten cel, państwa konwencji klimatycznej ONZ (186 ze 194) określiły swoje krajowe wkłady, tzw. INDC - Intended Nationally Determined Contributions.
- Świat jest tydzień dalej od umowy, która mogłaby nam dać bezpieczną przyszłość - ocenił Mohamed Adow z organizacji Christian Aid. Jego zdaniem słaba umowa zagrozi tym, że temperatura wzrośnie powyżej 3 stopni w porównaniu z epoką przedindustrialną.
Dodał, że do zapewnienia celu 2 stopni potrzebny jest "solidny" mechanizm przeglądu zadeklarowanych celów i zgłoszenie z czasem nowych wkładów, bo obecne są niewystarczające. - Kraje muszą przestać walczyć ze sobą i zawrzeć umowę - podkreślił.
Ile wystarczy?
Z kolei Martin Kaiser z organizacji Greenpeace zaznaczył, że zatrzymanie się globalnego ocieplenia na poziomie 1,5 stopnia Celsjusza "oznacza 100 proc. odnawialnych źródeł energii do 2050 r.". Dodał, że używane w projekcie umowy sformułowania, jak osiągnięcie neutralności klimatycznej do końca wieku, są "mylące" i niejasne dla biznesu i inwestorów, którzy potrzebują jasnego celu do 2050 r.
- Chcemy widzieć pod koniec konferencji dekarbonizację globalnej gospodarki. To jest włączone do tekstu, ale nie wiadomo, czym się skończy w 2050 roku - argumentował Kaiser. Jego zdaniem powinien zostać wysłany sygnał, że "musimy wycofać się z węgla, gazu i ropy do połowy wieku".
Pochwalił natomiast, że w umowie zróżnicowano klimatyczne obowiązki państw, bo "niektóre mogą iść szybciej, inne potrzebują wsparcia i mogą potrzebować więcej czasu".
Uważa on też, że obecne wkłady państw powinny być zrewidowane jeszcze przed 2020 r. - Potrzebujemy zobowiązania, że co 5 lat kraje zrobią więcej, a nie tylko przejrzą cele - podkreślił przedstawiciel Greenpeace.
Pakiety dla rozwijających się
Celine Charveriat z organizacji Oxfam podkreślała natomiast konieczność zapewnienia w umowie pakietu finansowego dla krajów rozwijających się, by mogły przystosowywać się do zmian klimatu i obniżać emisje. - Teraz ministrowie nie mają wyboru, muszą wyjść z pakietem finansowym - upewnić się, że dotrzymane będzie (finansowanie w wys. 100 mld dolarów rocznie od 2020 r.), a potem zwiększane co 5 lat - zaznaczyła.
- (Negocjatorzy) powinni wyjść i popatrzeć, co dzieje się w prawdziwym świecie. Niestety spodziewamy się, że fenomen El Nino będzie najpoważniejszy od lat 1997-98, szacujemy, że zagrożonych jest 14 mln osób. Szacujemy, że w Etiopii 18 mln osób jest zagrożonych głodem i śmiercią. Potrzebujemy dużego wsparcia funduszy adaptacyjnych - powiedziała Charveriat.
- Potrzebujemy dużego wsparcia na rzecz adaptacji, bo to kluczowe, żeby ta umowa nie była tylko dla największych emitentów, ale żeby oferowała coś także najbiedniejszym i najbardziej narażonym krajom i ludziom. Druga sprawa, to potrzebujemy jasności w finansowaniu mitygacji (m.in. redukcji emisji - PAP) - dodała, zaznaczając, że to konieczne, by osiągnąć cel 2 stopni.
Przewodniczący COP21 Laurent Fabius wybrał w niedzielę 14 ministrów, którzy mają ułatwić negocjacje prowadzące do globalnego porozumienia klimatycznego. Są to m.in. ministrowie z Niemiec, Brazylii, Gambii, Singapuru, Norwegii, Wielkiej Brytanii.
Autor: gry / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock