Wielka Brytania walczy z imigrantami, Brytyjczycy uważają, że przyjezdni zabierają im pracę i żyją ze świadczeń socjalnych. Tym nastrojom ulegają też politycy. Tymczasem oficjalne dane pokazują, że rzeczywistość jest zupełnie inna.
Przez Wielką Brytanię przetacza się dyskusja dotycząca imigrantów. Państwo stara się powstrzymać tych, którzy próbują dostać się do Wielkiej Brytanii przez tunel pod kanałem La Manche. Tylko w nocy z wtorku na środę 2,3 tys. osób chciało w ten sposób przedostać się na Wyspy.
Gra na nastrojach
W majowych wyborach parlamentarnych trzecią liczbę głosów zdobyła antyimigracyjna Partia Niepodległości Zjednoczonego Królestwa. To sprawia, że premier David Cameron stara się ograniczyć liczbę imigrantów. Choć, ta polityka może być zgubna dla jego kraju i nie oparta na faktach. Premier, który przebywa obecnie z oficjalną wizytą w Wietnamie stwierdził, że rząd brytyjski inwestuje w budowę ogrodzeń i inne środki bezpieczeństwa przy terminalach eurotunelu w Calais i Coquelles we Francji. - Wszystko, co można zrobić, zostanie zrobione, by nasze granice były bezpieczne - powiedział Cameron. - Musimy rozwiązać kwestię leżącą u źródła problemu; musimy powstrzymać tych ludzi od wyprawiania się przed Morze Śródziemne w poszukiwaniu lepszego życia - podkreślił.
Mówiąc takie słowa Cameron gra na czułej społecznie strunie. Bloomberg pisze, że ponad połowa brytyjskiej opinii społecznej chce zmniejszenia skali imigracji. Ale jakie są fakty?
1. Kto pracuje w Wielkiej Brytanii?
Imigranci stanowią 16 proc. siły robotniczej w Wielkiej Brytanii. To 4,9 mln osób z blisko 31 mln pracujących osób. Wśród osób pochodzących z zagranicy 60 proc. urodziło się poza Unią Europejską. 791 tys. (16 proc.) pochodzi z Europy Zachodniej, a 756 tys. (15 proc.) z Europy Wschodniej. 186 tys. (3,8 proc.) pochodzi natomiast z dwóch najbiedniejszych państw Unii, czyli Rumuni i Bułgarii. Bloomberg pisze, że Brytyjczycy przeceniają udział imigrantów w populacji ludności na Wyspach. Z sondażu Ipsos MORI wynika, że rodowici mieszkańcy Wielkiej Brytanii uważają, że imigranci stanowią 21 proc. całego społeczeństwa. Faktyczny stan to 13 proc. - wynika z danych Office of National Statistics, czyli brytyjskiego urzędu statystycznego.
2. "Gdzie jest polski hydraulik?"
Dane Office of National Statistics pokazują też, że w ostatnich 20 latach znacząco wzrosła liczba imigrantów. Po dekadzie stabilności stanowi to dla Brytyjczyków wyraźną różnicę. Nic więc dziwnego, że w ostatnich latach popularność zyskują politycy wzywający do opuszczenia Unii Europejskiej. Tak od lat czyni Nigel Farage z Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa, który wzywa do wyjścia z Unii i "odzyskania kontroli" nad granicami kraju. Jednak pomija się fakt, że większość imigrantów i tak pochodzi Chin i Indii, a nie z bloku wschodniego UE.
Dopiero na trzecim miejscu są Polacy, następnie pracownicy z Hiszpanii, Francji, Włoch i USA.
Ale - to nie Wyspy są miejscem, gdzie osiedla się najwięcej imigrantów. Palmę pierwszeństwa dzierżą nasi zachodni sąsiedzi - Niemcy.
3. "Przyjeżdżają po socjal"?
Bloomberg pisze też, że imigracja ma różne twarze. Wielu przybywa na studia, inni do pracy, część bez sprecyzowanych planów. Dwie trzecie osób przyjeżdżających na Wyspy, aby pracować już ma ofertę pracy. Tymczasem blisko co czwarty Brytyjczyk uważa, że motywacją przyjezdnych chęć korzystania z przywilejów socjalnych. Jednak dane brytyjskiego Departamentu Pracy i Emerytur pokazują coś zupełnie innego. Otóż cudzoziemcy z krajów UE stanowią ułamek tych, którzy korzystają z pomocy społecznej. 93 proc. osób pobierających świadczenia to obywatele Wielkiej Brytanii.
Autor: msz/ / Źródło: Bloomberg, PAP,