Coraz szybciej zarabiamy coraz więcej - wynika z danych GUS. Ubyło także bezrobotnych we wszystkich województwach. Z danych urzędów pracy wynika, że na jedną ofertę pracy w skali całego kraju przypada 12 bezrobotnych.
Przeciętne zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw w kwietniu 2017 roku wyniosło 5 991 100. Wzrosło w skali miesiąca o 0,2 proc., a w skali roku o 4,6 proc. Z kolei przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw w kwietniu wyniosło 4489,07 zł, co oznacza, że zmniejszyło się w skali miesiąca o 1,9 proc., ale wzrosło w skali roku o 4,1 proc. W komunikacie GUS czytamy, że tempo wzrostu przeciętnych nominalnych wynagrodzeń brutto w sektorze przedsiębiorstw w pierwszym kwartale 2017 r. było szybsze niż w poprzednich okresach. Z kolei dynamika siły nabywczej płac była zbliżona do obserwowanej w czwartym kwartale 2016 roku.
Poziom zatrudnienia rósł szybciej niż w poprzednich kwartałach. Stopa bezrobocia rejestrowanego obniżyła się do 8,1 proc. w końcu marca 2017 r.
Oferty dla bezrobotnych
Spadek bezrobocia zanotowano we wszystkich województwach. Najbardziej spadło ono w województwie zachodniopomorskim, warmińsko-mazurskim, lubuskim, świętokrzyskim, łódzkim i podkarpackim.
Najwięcej bezrobotnych jest zarejestrowanych w urzędach pracy w województwie warmińsko-mazurskim i kujawsko-pomorskim. Najmniejsze bezrobocie występuje w województwach: pomorskim, wielkopolskim, mazowieckim, małopolskim i śląskim.
Z danych urzędów pracy wynika, że na jedną ofertę pracy w skali całego kraju przypada 12 bezrobotnych. Do urzędów pracy napłynęło 164 tys. nowych bezrobotnych, a z bezrobocia odeszło 223 500 osób.
Praca zaczyna drożeć
- W teorii ekonomii zawsze jest coś za coś. Z jednej strony rosną koszty robocizny, a z drugiej może to sprzyjać intensyfikacji innowacji, nowych technologii - komentuje dane GUS prof. Elżbieta Mączyńska-Ziemacka ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. Jak wskazała, przez długie lata transformacji wynagrodzenia rosły wolniej niż PKB. Realizowany był model wzrostu gospodarczego i konkurencji, a także pozyskiwania rynków, oparty o konkurowanie cenami i niskimi kosztami pracy. - Taki model nigdy nie sprzyja innowacjom, bo jak tania praca, to przedsiębiorcy mają mniejszą motywację do wprowadzenia najnowocześniejszej technologii - powiedziała.
Zdaniem prof. Mączyńskiej-Ziemackiej brak rąk do pracy to trend, który "będzie się pogłębiał". - Z całą pewnością będzie to trwały trend ze względu na procesy demograficzne, które się łatwo nie odwracają. W Polsce przyrasta tylko jedna grupa - seniorów. A zmniejsza się grupa osób w wieku produkcyjnym. Można zakładać zatem, że rąk do pracy (...) będzie coraz bardziej brakować. Ale równocześnie "zderzy się" to z większą motywacją do innowacji. W związku z tym to nie będzie liniowa zależność. Pracodawcy, szukając pracowników i nie znajdując ich, będą musieli przyjąć inne rozwiązania - technologiczne. To sprzyja innowacjom, które z kolei sprzyjają unowocześnianiu produkcji, a nowoczesna produkcja sprzyja pozyskiwaniu nowych rynków - wyjaśniła. Ekspertka zaznaczyła jednak, że problem bezrobocia istnieje. - Tylko w różnych zawodach i branżach z różną intensywnością występuje. W wielu dziedzinach - zwłaszcza tam, gdzie potrzebne są osoby wykwalifikowane: informatycy, inżynierowie, lekarze, pielęgniarki - są niedobory zatrudnienia i to jest naturalna reakcja rynku. Jak czegoś jest mało, to to drożeje - podkreśliła. Dodała, że naszą gospodarkę cechują wysokie koszty transakcyjne. - Wystarczy, że fachowiec z Polski wyjedzie do Niemiec i okazuje się, że tam zaczyna być bardziej wydajny. Pracuje tak samo, ale jego wydajność bierze się z tego, że nie traci czasu na różne czynności, których w dobrze zorganizowanym przedsiębiorstwie nie musi wykonywać - np. na zbędne czynności biurokratyczne - wskazała ekspertka z SGH. Ekspertka zaznaczyła jednak, że płace nie będą rosły w nieskończoność. - Nic się w gospodarce nie dzieje w nieskończoność. Obowiązuje filozofia Lejzorka Rojtszwanca: jak rośnie, będzie spadać, jak spada, będzie rosło. Gospodarka wolnorynkowa z natury rozwija się sinusoidalnie. Jak na rynku jest atrakcyjnie, to przybywa producentów, jak przybywa producentów, to rośnie oferta, spadają ceny - powiedziała. Zdaniem prof. Mączyńskiej-Ziemackiej do końca roku trend wzrostowy związany z płacami i zatrudnieniem utrzyma się. - W wielu zawodach będzie nieuchronna konieczność podniesienia płac. Np. fakt, że są wyższe stawki godzinowe doprowadzi do tego, że zwiększy się presja na płace - oceniła. Zaznaczyła jednak, że gospodarka to proces, a przemiany dokonują się stopniowo. - W gospodarce mamy w większości do czynienia z procesami ewolucyjnymi, a nie rewolucyjnymi - podsumowała.
Autor: KN/ms / Źródło: GUS, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock